[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdyby przyszła wam ochota na kąpiel. I co ty na to? Daniel
złożył błagalnie ręce i patrzył na matkę.
- Mamo, możemy? To byłyby moje najwspanialsze urodziny.
Mamo, zgódz się!
Postąpiłaby okrutnie odmawiając mu teraz, więc znowu
kiwnęła głową, choć i tym razem nie miała cienia wątpliwości
co do prawdziwych intencji Questa.
Kiedy skończyli podwieczorek, kazała chłopcu pójść się
bawić do swego pokoju.
- Nie miał pan prawa wtrącać się w sprawę urodzin mojego
synka - wybuchnęła, gdy zostali sami w pokoju.
- Sądzisz, że mam jakiś inny cel na względzie? - spytał
patrząc jej prosto w oczy.
- Właśnie! - odpowiedziała twardo.
- Jaki? - wzruszył ramionami.
RS
34
- Mam podstawy przypuszczać, że chodzi tutaj o moją osobę.
Czy to, co już powiedziałam na ten temat, nie wystarcza panu?
Uśmiechnął się serdecznie i figlarnie zarazem.
- I owszem. Ale sprawia mi przyjemność dążenie do raz
obranego celu.
- I dlatego posługuje się pan moim synem?
- Nie, to nie tak. To nie byłoby fair. Ale myślę, że przyjęcie
urodzinowe w moim domu sprawiłoby mu wielką frajdę. To
miły i dobrze wychowany chłopiec, ale...
- Ale potrzeba mu kogoś w charakterze ojca?
- przerwała cierpko Hanna. - Czy nie tak? Proszę pana, niech
pan już idzie. Dziękuję za dobre chęci. Nie mogę teraz odmówić
Danielowi, ale niech to będzie po raz ostatni.
Odprowadziła go do drzwi, ale zanim zdążyła je otworzyć,
Quest odwrócił się nagle i położył ręce na jej ramionach.
- Jesteś dzielną, niezależną i piękną kobietą, Hanno
Carpenter - powiedział. Nie dał jej czasu na odpowiedz,
pochylił się szybko i pocałował ją lekko w usta. - Do widzenia i
dziękuję za podwieczorek. Nawet nie wiesz, jaki był dla mnie
miły.
Ledwo drzwi się za nim zamknęły, Daniel znalazł się tuż
obok matki.
- On cię pocałował! Widziałem! Czy to znaczy, że on cię
kocha? Czy będzie moim nowym tatusiem? Wezmiesz z nim
ślub?
- Nie, Danny, i wcale nie powinieneś o tym myśleć -
warknęła. Była na siebie wściekła.
Ton głosu matki sprawił, że chłopiec poczuł się zbity z tropu.
- Ale kiedy całowaliście się z tatusiem, mówiłaś, że to
dlatego, że się kochacie!
- To był przyjacielski całus. Pan Quest żegnał się, dziękował
za herbatę i to wszystko! Czy posprzątałeś swój pokój?
Pocałunek Questa zupełnie wytrącił ją z równowagi. Dziwne,
ale zamiast utwierdzić ją w niechęci do niego, obudził jakieś
RS
35
długo uśpione uczucia i pragnienia, o które już siebie nie
podejrzewała.
Nazajutrz, idąc do pracy, czuła się bardzo niepewnie. Na
szczęście Quest znowu miał serię spotkań i los oszczędził jej
zetknięcia się z nim z samego rana. Wróciła właśnie z lunchu,
gdy drzwi otworzyły się nagle i do jej pokoju wkroczył bez
pukania zupełnie nieznany mężczyzna. Już zamierzał wejść do
gabinetu Questa, kiedy, spostrzegłszy ją, przystanął z szerokim
uśmiechem na twarzy.
- O! Jesteś tu nowa! - zawołał.
- Jeżeli pan sądzi, że do gabinetu pana Questa wchodzi się bez
zapowiedzi, to jest pan w błędzie - oświadczyła kategorycznym
tonem. Nie zamierzała informować intruza, że Questa nie ma w
tej chwili w biurze.
- Uuh, równie ładna jak ostra. Grozna kombinacja! Nie
przestawał się jej przyglądać i Hannę wprawiało to w stan
wyraznej irytacji.
- Czy zechciałby pan podać mi swoje nazwisko i powiedzieć,
w jakiej sprawie przychodzi? - spytała.
- Nazywam się Quest i przychodzę w sprawie osobistej -
odpowiedział wcale nie speszony.
Hanna zmarszczyła brwi.
- Rozumiem. Ale prosiłam o nazwisko. Czy zawsze ma pan
zwyczaj żartować?
- Nazywam się Quest - powtórzył.
- Quest? To znaczy, że pan...
- Właśnie. Jestem bratem Jordana. Mam na imię Drew.
Największy kawalarz w całej rodzinie. Zdaniem Jordana,
całkowicie nieodpowiedzialny, ale z tym bym polemizował. Po
co tracić życie na zarabianie pieniędzy, skoro dużo przyjemniej
jest je wydawać?
- Pochylił się nad jej biurkiem zamierając w teatralnej pozie.
Hanna nie potrafiła powstrzymać uśmiechu.
RS
36
- Hanna Carpenter - przedstawiła się. - Nie miałam pojęcia, że
Jordan ma brata.
- O, jeżeli nic pani o mnie nie mówił, to znaczy, że łączą was
jedynie sprawy zawodowe - zawyrokował.
- To dobrze, choć do mojego brata zupełnie niepodobne.
Zwietnie, bo właśnie chciałem zaprosić panią na kolację. Jest
pani szalenie atrakcyjną kobietą, czy już ktoś to pani mówił?
Hanna potrząsnęła głową, starając się zachować powagę.
Drew był z pewnością młodszym z braci. Choć równie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]