[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ponieważ Ricky nie mógł korzystać z telefonu, przysyłał Alowi kasetę z wiado-
mością nagraną w klinice rehabilitacyjnej.
Bruce przepisała tekst, po czym przez godzinę pracowała nad kopertą; nakleiła
na nią znaczek pocztowy ze stemplem z Neptune Beach.
Koperty nie zakleiła. Jej dzieło zostało dokładnie obejrzane i przeniesione
do innego laboratorium. Tam pewien młody agent, który studiował w szkole te-
atralnej w Northwestern, nagrał kasetę. Miękkim głosem bez akcentu powiedział:
Cześć, Al, mówi Ricky. Mam nadzieję, że cię zaskoczyłem. Nie wiem dlaczego,
149
ale nie pozwalają nam korzystać z telefonu, możemy za to wysyłać i otrzymywać
kasety z nagraniami. Nie mogę się już doczekać, kiedy stąd wyjdę . Potem przez
pięć minut nudził o klinice i o tym, jak bardzo nienawidzi swego wuja i ludzi pro-
wadzących Aladdin North. Przyznał jednak, że wyleczyli go z nałogu, i doszedł
do wniosku, że patrząc wstecz, nie będzie osądzał ich zbyt surowo.
W sumie nie powiedział nic konkretnego. Nie wyjawił, kiedy opuszcza klini-
kę, nie wspomniał, dokąd się po wyjściu uda ani czym się będzie zajmował. Zrobił
jedynie mglistą aluzję, że chciałby się z Alem zobaczyć.
Nie, nie byli jeszcze gotowi do zarzucenia przynęty. Nagrali kasetę tylko po
to, żeby ukryć w jej wnętrzu silny nadajnik, z nadzieją, że zaprowadzi ich do
miejsca, w którym Aaron Lake przechowywał listy. Nadajnik w kopercie byłby
zbyt ryzykowny. Bystry Al mógłby go znalezć.
CIA kontrolowała już osiem skrytek pocztowych w Mailbox America w pasa-
żu handlowym Chevy Chase. Wynajęło je na rok ośmioro ludzi, z których każdy
miał prawo korzystać z nich dwadzieścia cztery godziny na dobę, tak samo jak pan
Konyers. Przychodzili tam i wychodzili o różnych porach dnia i nocy, odbierając
listy, które sami wysłali, i od czasu do czasu, kiedy nikt nie patrzył, zaglądając do
skrytki Ala.
Ponieważ znali jego rozkład dnia lepiej niż on sam, cierpliwie czekali, aż
przyjdzie. Byli pewni, że wymknie się z domu tak samo jak przedtem, przebrany
za nocnego biegacza, dlatego kopertę z kasetą przetrzymali prawie do dziesiątej
wieczorem. Potem włożyli ją do skrytki.
Cztery godziny pózniej, na oczach kilkunastu czujnych agentów, z taksówki,
która zatrzymała się przed Mailbox America, wysiadł Lake z twarzą osłoniętą
długim daszkiem czapki. Wbiegł do środka, wyjął listy, po czym wskoczył do
taksówki.
Sześć godzin pózniej wyjechał z Georgetown na modlitewne śniadanie w Hil-
tonie. Agenci cierpliwie czekali. O dziewiątej przemawiał na zebraniu stowarzy-
szenia naczelników policji, a o jedenastej wygłosił mowę do tysiąca dyrektorów
szkół średnich. Lunch zjadł z przewodniczącym Izby Reprezentantów. O trzeciej
wziął udział w stresującej dyskusji telewizyjnej, a potem wrócił do domu, żeby
się spakować. Zgodnie z harmonogramem dnia, o ósmej wieczorem miał być na
Reagan National i odlecieć do Dallas.
Pojechali za nim na lotnisko, odczekali, aż samolot wystartuje, po czym za-
dzwonili do Langley. Kiedy przed dom Lake a zajechało dwóch agentów Secret
Service, żeby sprawdzić, czy okolica jest czysta, agenci CIA byli już w środku.
Przeszukanie trwało dziesięć minut. Ręczny odbiornik wychwycił sygnał z na-
dajnika ukrytego w kasecie. Znalezli ją w koszu na śmieci wraz z dwoma karto-
nami po mleku, dwiema rozerwanymi torebkami po płatkach owsianych, kilko-
ma zużytymi papierowymi ręcznikami i porannym numerem Washington Post .
Sprzątaczka przychodziła dwa razy w tygodniu. Lake zostawił śmieci, żeby je
150
wyniosła.
Nie mogli znalezć listów od Ricky ego, ponieważ ich nie było. Bystrzak z tego
Lake a wszystkie wyrzucał.
Teddy emu niemal ulżyło, gdy się o tym dowiedział. Agenci wciąż siedzieli
w domu, czekając, aż ci z Secret Service zejdą z posterunku i pojadą w cholerę do
domu. Bez względu na to, co Lake ukrywał, robił wszystko, żeby nie zostawiać
za sobą śladów.
Nagranie bardzo go zdenerwowało. Lektura listów Ricky ego i oglądanie jego
pięknej twarzy przyprawiało go o podniecający dreszczyk. Ricky był daleko, ist-
niało duże prawdopodobieństwo, że nigdy się nie spotkają. Mogli do siebie pisy-
wać, mogli bawić się w berka na odległość, powoli i niespiesznie, a przynajmniej
tak to zamierzał rozegrać.
Lecz dzięki taśmie z nagraniem ten młody, przystojny chłopak znalazł się tuż-
-tuż, w zasięgu ręki i Lake doznał wstrząsu. To, co przed kilkoma miesiącami
zaczęło się jako niewinna zabawa, mogło mieć straszliwe konsekwencje. Tak, gra
była zbyt ryzykowna. Zadrżał na myśl, że mogą go na niej przyłapać.
Z drugiej strony niby jak mieli to zrobić? Maska Ala Konyersa to znakomity
[ Pobierz całość w formacie PDF ]