[ Pobierz całość w formacie PDF ]
światło - nagą żarówkę, która wisiała na drucie pod sufitem. Przez
kilka minut próbowały zakręcić zawór. Szarpanie nie na wiele się
zdało.
- Jest nie do użytku. Zardzewiał, jak rury. Zadzwoń po
kogoś, żeby to naprawił.
Gospodyni wyszła natychmiast, a Kate spokojnie wróciła do
łazienki i ubrała się. Nagle jej wzrok padł na wannę, z której w
przedziwny sposób ubyła woda...
Pobiegła znów na dół. Cieknąca woda utworzyła na schodach
sporą kałużę. Pośpiesznie przyniosła z kuchni szmaty i rozłożyła
93
RS
je, by zebrać jak najwięcej wody. Wytarła połowę mokrej
powierzchni, gdy zjawiła się Rosa.
- To okropne. Znowu powlatywały do domu ptaki. Są w
salonie i sama nie wiem, gdzie jeszcze.
Kate podniosła głowę i odgarnęła włosy z oczu. Na jej
skroniach wyraznie pulsowały żyły.
- To logiczne, nieszczęścia chodzą parami - stwierdziła
sarkastycznie.
Gospodyni wzruszyła ramionami.
- Przypuszczam, że jeśli zacznie padać, będziemy miały w
domu jeszcze więcej wody. Hydraulik jest już w drodze.
Tymczasem zobaczę, co się da zrobić z tymi przeklętymi
szpakami.
- Dziękuję. Doceniam twoją pomoc.
Kate starała się uspokoić, ale kiedy cały płat farby
niespodziewanie odpadł od ściany, zaklęła w duchu na Nicka.
Wszystko zaczęło się od niego!
Poszła wściekła po ręczniki, żeby zastąpić nimi przemoczone
ścierki. W kuchni siedziały już trzy szpaki i dziobały bochenek
dopiero co upieczonego chleba.
- A kysz! - Tupnęła.
Zatrzepotały skrzydłami i poleciały do holu. Zrozpaczona
oparła się o stół. Nie, ona tego nie wytrzyma! Miała wrażenie, że
cały świat stanął do góry nogami.
- Pani wybaczy, pani Fairchild. Chyba znowu zjawiam się
w niewłaściwej chwili.
Kiedy podniosła wzrok, zalała ją nowa fala złości.
- Pan Barnsworth? - powitała go kwaśno. - Nie słyszał
pan o wynalazku Bella, zwanym telefonem? Proponuję, żeby się
pan z nim zapoznał.
Oczy urzędnika zwęziły się, a podbródek zaczął drgać
nerwowo.
- Nie ma powodu do przycinków, pani Fairchild. Mam
pilną sprawę, która nie może czekać.
Wkroczył do kuchni z ważną miną.
94
RS
- Może pan się streszczać? Mam teraz po uszy pilnych
spraw, jak pan widzi.
Wojowniczo oparła ręce na biodrach.
- Naprawdę nie ma powodu do tak złego humoru.
Przychodzę jako przyjaciel - zaczął nieszczerze. - Wszystko
świetnie się dla pani składa.
- Czyżby?
Urzędnik chrząknął niepewnie.
- Inwestor zadzwonił do mnie godzinę temu. Niecierpliwi
się. %7łeby pomóc pani podjąć szybką decyzję, upoważnił mnie do
podniesienia ceny. Muszę przyznać... - urwał, kiedy dostrzegł, że
kobieta nie patrzy na niego.
Tymczasem Kate, słysząc skrzypienie podłogi, wiedziała już,
że ziemia powraca na właściwą orbitę.
- O, pan Trent. - Barnsworth był nieprzyjemnie
zaskoczony.
Nick stał na progu, z niedbale zarzuconym na ramiona
swetrem, nie ogolony i zmęczony.
- Hej! - przywitał się z Kate.
Chciała podbiec do niego, ale obecność pośrednika
powstrzymała ją. Poza tym poczuła w sercu ukłucie...
- Szybko wróciłeś - zauważyła złośliwie.
Oparł się o framugę i patrzył.
Barnsworth obserwował ich uważnie, jednak nic nie
rozumiał.
- Tak więc, mówiłem właśnie pani...
- Wiem - przerwał Nick. - Słyszałem.
- Mogłeś zostać tam trochę dłużej. - Kate mściła się za
swoje dwudniowe zmartwienia. - Rura przecieka i mamy mały
potop, poza tym ptaki są w domu, a do tego...
Głośne miauczenie zagłuszyło jej słowa. Wypadła z kuchni w
porę, by dostrzec wodospad na schodach i kota, całkowicie
zaskoczonego płynącą wodą. Przemknęły jej nad głową wylatujące
z kuchni szpaki. Do kota dołączył zbiegający z góry, uradowany
kąpielą spaniel.
95
RS
- Nie! - krzyknęła. - Ja chyba śnię!
Podbiegła kilka stopni i klapsami usunęła zwierzęta ze swojej
drogi. Rozpryskując wodę, pędziła do łazienki.
- Pani Fairchild, musimy dokończyć naszą rozmowę!
Agent podciągał ostrożnie nogawki. Wyglądał śmiesznie, ale
Nick nie odrywał oczu od Kate.
- Powinna się pani spodziewać, że tak samo będzie z
kolejnymi rurami! - Barnsworth nie zauważył spojrzenia, które
posłała mu Kate. - Są skorodowane, pełne kamienia i innych
zanieczyszczeń. Z dnia na dzień coraz bardziej się zatykają.
Dlatego polecam uwadze moją nową propozycję.
Wyciągnął z kieszeni płaszcza kartkę.
Kate uświadomiła sobie, że ma brudne ubranie. Usiadła
bezsilnie na schodach, po których wciąż płynęła woda. To
wszystko nie ma sensu! Nick wraca dopiero wtedy, kiedy stanie
się wszystko, co najgorsze. Do tego ten urzędas ciągle czegoś od
niej chce.
- Panie Barnsworth - spróbowała spokojnie, bez
okazywania złości i niezadowolenia. - Nie mogę się panem zająć w
tej chwili. Gdyby pan mógł zadzwonić w przyszłym tygodniu...
- To tylko chwila, proszę pani. Zresztą inwestor...
- Nie teraz, Barnsworth. - Nick postąpił krok do przodu i
odciągnął urzędnika od schodów. - Nie widzisz, że pani Fairchild i
tak sobie nie radzi?
Pośrednik uwolnił się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]