[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kazywano je do Waszyngtonu. Czasami jednak doktor Duffey w okresowych napadach
bystrości wysyłał informacje pocztą, co było trudniejsze do skontrolowania.
Przekonany, że ma do czynienia z człowiekiem chorym i kimś, kto opowiedział się
za Jezusem, kardynał osłabił czujność wobec poczynań ZN. Uważał teraz, że prokurator
jest beznadziejnie niekompetentny.
Jeżeli Linda Fox nie opowie się za Zwiatopoglądem Naukowym mówiła Galina
to może wezmiesz ją gdzieś na stronę i powiesz jej, że któregoś dnia w drodze na
66
koncert jej prywatna rakieta, ta ekscentryczna zabawka, którą lata, może efektownie
eksplodować.
Kardynał dotarł do niej pierwszy stwierdził ponuro Bulkowsky. Dał jej do
zrozumienia, że jeżeli nie przyjmie słodkiego; Jezusa do swojego życia, to dwuchlorydy
znajdą do niej drogę, czy będzie chciała, czy nie.
Taktyka otrucia Lindy Fox małymi dawkami związków rtęci była bardzo chytra.
Na długo przed śmiercią byłaby szalona jak kapelusznik , jak mówią Anglicy. W tym
przypadku dosłownie, bo to zatrucie rtęcią używaną w produkcji filcowych kapeluszy
w dziewiętnastym wieku wywoływało u angielskich kapeluszników słynne psychozy
organiczne.
Szkoda, że mnie to nie przyszło do głowy, pomyślał Bulkowsky. Meldunek wywiadu
stwierdzał, że śpiewaczka wpadła w histerię, kiedy agent Kościoła poinformował ją, co
zamierza kardynał, jeżeli ona nie opowie się za Jezusem. Po ataku histerii przyszła chwi-
lowa hipotermia, po czym odmówiła zaśpiewania na następnym koncercie przewidzia-
nej w programie piosenki Skala wieków.
Z drugiej strony, myślał, kadm byłby lepszy od rtęci, bo jest trudniejszy do wykrycia.
Tajna policja Zwiatopoglądu Naukowego używała od pewnego czasu z dobrym skut-
kiem śladowych ilości kadmu w eksperymentach na więzniach.
Więc pieniądze nie wchodzą w grę powiedziała Galina.
Nie wykluczałbym tego. Jej ambicją jest wykupienie wielkiego Los Angeles.
Ale jeżeli ona zginie, będą szemrać koloniści. Oni są od niej uzależnieni.
Linda Fox nie jest osobą. Ona jest zbiorem osób, typem. Jest dzwiękiem, jaki wy-
daje sprzęt elektroniczny, bardzo skomplikowany sprzęt elektroniczny. Jest więcej takich
jak ona, zawsze takie będą. Można je produkować seryjnie, jak opony.
W takim razie nie proponuj jej zbyt dużych pieniędzy roześmiała się Galina.
Właściwie, to mi jej żal powiedział Bulkowsky. Jakie to uczucie, zadał so-
bie pytanie, kiedy się nie istnieje? To sprzeczność w założeniu. Czuć to przecież istnieć.
Może więc ona nie czuje. Bo to, że nie istnieje, jest faktem. Nie naprawdę. Kto, jak kto,
ale my to wiemy. My ją pierwsi wymyśliliśmy.
Albo raczej to Wielki Bałwan pierwszy wymyślił Fox. To system sztucznej inteligen-
cji wynalazł ją, powiedział jej, co ma śpiewać i jak. Wielki Bałwan robił dla niej aranża-
cje, nawet ją miksował. I produkt był pełnym sukcesem.
Wielki Bałwan poprawnie odczytał emocjonalne zapotrzebowanie kolonistów
i opracował formułę na zaspokojenie tych potrzeb. System sztucznej inteligencji pro-
wadził na bieżąco sondaż, uzyskując sprzężenie zwrotne: kiedy potrzeby się zmieniały,
zmieniała się Linda Fox. Tworzyło to zamkniętą pętlę. Gdyby nagle znikli wszyscy kolo-
niści, Linda Fox przestałaby istnieć w mgnieniu oka. Wielki Bałwan wycofałby ją z obie-
gu, jak dokument wrzucony do niszczarki.
67
Prokuratorze odezwał się dyżurny robot, podjeżdżając do Bulkowsky ego.
O co chodzi? spytał poirytowany. Nie lubił, kiedy mu przerywano rozmowę
z żoną.
Jastrząb powiedział dyżurny robot.
Wielki Bałwan mnie wzywa powiedział prokurator do żony. Sprawa pilna.
Wybacz. Odszedł szybkim krokiem do tajnego gabinetu, gdzie czekał na niego sta-
rannie chroniony terminal systemu sztucznej inteligencji.
Ekran pulsował w oczekiwaniu.
Ruchy wojsk? spytał Bulkowsky, siadając przed ekranem.
Nie odezwał się sztuczny głos Wielkiego Bałwana z charakterystyczną nie-
oznaczonością tonu. Spisek w celu przemycenia przez Kontrolę Imigracyjną dziec-
ka potwora. Zamieszanych jest troje kolonistów. Widziałem płód kobiety. Szczegóły
pózniej Wielki Bałwan przerwał połączenie.
Kiedy? spytał Bulkowsky, ale komputer już go nie słyszał, bo się wyłączył. Do
diabła, pomyślał. Nie okazuje mi zbyt wiele szacunku. Zanadto jest zajęty obalaniem on-
tologicznego dowodu na istnienie Boga.
Kardynał Fulton Statler Harms przyjął wiadomość od Wielkiego Bałwana ze zwykłą
u niego pewnością siebie.
Bardzo dziękuję powiedział, kiedy komputer się wyłączył. Coś obcego, pomy-
ślał. Jakiś wybryk natury, którego Bóg nigdy sobie nie życzył. To jest właśnie autentycz-
nie paskudny aspekt migracji kosmicznej: wraca do nas nie to, co wysłaliśmy. Dostajemy
stamtąd coś wynaturzonego.
Cóż, pomyślał, karzemy to zabić, chociaż chętnie zobaczę zapis jego mózgu. Ciekawe,
co to jest tym razem. Wąż w jajku, pomyślał. Płód w kobiecie. Najstarsza historia opo-
wiedziana na nowo, zwodnicze stworzenie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]