[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pół roku temu straciła rodziców, a teraz może
Willa.
Następne dwadzieścia minut były najdłuższymi
w jej życiu. Nie mogła usiedzieć w miejscu. Chodząc po
biurze, bez przerwy zerkała na radiotelefon. Pragnęła
usłyszeć, jak się czuje Will. Velma usiłowała ją pocie�
szać.
Dopiero kiedy usłyszała słowa kierowcy karetki,
101
podającego personelowi szpitala szczegóły dotyczące
wypadku Willa, usiadła. Nie umrze. Dostał kulę
w ramię i stracił mnóstwo krwi, ale rana nie zagrażała
życiu.
Nawet teraz, pięć lat pózniej, przeżywała równie
mocno ulgę, strach i niepokój z tamtego dnia.
Will zerknął na nią i natychmiast ujął jej dłoń.
- Meggie, co się dzieje? - zapytał, zerkając to na jej
twarz, to na drogę.
- Przypomniałam sobie - powiedziała, czując zbie�
rające się łzy - jak zostałeś ranny.
- Wszystko w porządku. Dojeżdżamy do domu,
kochanie.
Kiedy się zatrzymali, wysiadł z samochodu, pod�
biegł do drzwiczek od strony pasażera i mimo protes�
tów Meg, wziął ją na ręce. Wspomnienia pojawiały się
w jej umyśle coraz szybciej i miała wrażenie, że
otworzyła pokój wypełniony obrazami z przeszłości.
Rozpaczliwie próbowała poradzić sobie z każdym
z nich. Pozwoliła Willowi złożyć się na łóżku i zakryła
oczy dłońmi, nie chcąc, aby cokolwiek przeszkadzało
jej w analizowaniu obrazów.
- To było okropne - powiedziała cicho, gdy usiadł
obok niej. - Pamiętam, jak czekałam w biurze, kiedy
zadzwonił Rusty. Myślałam, że nie żyjesz. Byłam
przerażona.
- Wiem - odpowiedział, próbując ją uspokoić. Była
taka piękna. Chciał wziąć ją w ramiona i całować do
utraty tchu.
- Codziennie odwiedzałam cię w szpitalu.
- Byłaś dla mnie lepsza niż wszystkie lekarstwa
świata.
- A potem zostawiłam cię - wyznała żałośnie.
- Tak - potwierdził.
A więc to też sobie przypomniała, pomyślał z żalem.
Wszystko zaczęło się od wezwania do małego baraku
nad rzeką, gdzie miała miejsce awantura małżeńska.
102
Już myślał, że i mąż, i żona uspokoili się, lecz wtedy
zdenerwowany mężczyzna chwycił strzelbę i trafił go
kulą w ramię. Will leżał potem na ziemi, przywołu�
jąc w myślach obraz Meg, aby nie stracić przytom�
ności.
- Nie mogłam tego znieść - powiedziała dziew�
czyna, starając się ukryć drżenie głosu i ignorując łzy
zbierające się w oczach. - Rodzice odeszli i nie
mogłabym przeżyć utraty jeszcze jednej kochanej
osoby. Opuszczenie ciebie wydawało mi się łatwiejsze.
- Wiem. - Ostatecznie on czuł się podobnie po jej
odejściu. Aatwiej było zabić miłość, którą do niej czuł,
niż radzić sobie z bólem po jej stracie.
- To niczego nie rozwiązuje, prawda? - zapytała
cicho. -Pamiętam,jak to bolało. Byliśmy tutaj. Widzę,
jak odwracasz się ode mnie, kiedy już rozumiesz, że
mówię poważnie.
- Meg, nie...
- Will, proszę, spójrz na mnie. Przestałeś mnie
kochać? Odejście od ciebie nie uwolniło mnie od
miłości.
- To nie jest odpowiedni czas na takie rozmowy.
Wyszłaś za innego. Nasze drogi rozeszły się. W dodat�
ku ciągle jeszcze nie pamiętasz wszystkiego.
Chciał wstać, ale przytrzymała go za rękę.
- Pamięć wraca mi szybciej. Czuję się tak, jakbym
się budziła. Pamiętam, jacy byliśmy szczęśliwi. Przypo�
mnij sobie pierwszą noc, jaką spędziliśmy w domku
twojej rodziny, tym nad jeziorem. Pamiętasz ognisko?
Byliśmy zmarznięci i przemoknięci od spacerowania
po śniegu.
- Meg, nie...
- Było nam ze sobą dobrze. Teraz to pamiętam.
Mógł wyrwać rękę z jej dłoni; był przecież silniejszy.
Jednak jego dusza nie pozwalała na ten krok.
Odsunęła się, a on w tym czasie toczył walkę ze
sobą. Meg wyciągnęła dłoń, aby dotknąć jego twarzy.
103
- Próbowałam być dla Paula dobrą żoną - mruk�
nęła, decydując się na trudne wyznanie. - Ale choć nie
chciałam tego przyznać, nadal pragnęłam ciebie.
- Meg, zabijasz mnie - jęknął.
- Taki mam zamiar - oświadczyła, wsuwając dłoń
pod jego koszulę. Mogła wyczuć bicie jego serca,
szybkie i głośne. - Chcę zmniejszyć dystans między
nami i zniszczyć w tobie to trujące uczucie zdrady. Bo
tak jest, prawda?
Ostry błysk w jego oczach potwierdził jej podejrze�
nia. Tak, czuł się zdradzony, kiedy go opuściła, choć
rozumiał jej powody. Czuł się zdradzony po raz drugi,
kiedy wyszła za Farrowa. I robił, co mógł, żeby o niej
zapomnieć. Jednak mężczyzna nie może zapomnieć
uosobienia wszystkich swoich marzeń, nawet jeśli ta
idealna istota go porzuci.
- W porządku, Meggie - szepnął ochryple. - Nie
ma między nami dystansu. Nic, tylko ty i ja. %7ładnych
barier. Czy tego właśnie chcesz?
Za odpowiedz wystarczyło mu szybkie zaczerp�
nięcie oddechu, gdy przesunął dłonią po jej ciele.
Dotykał jej najpierw lekko, potem coraz natar�
czywiej. Pochylił się i musnął wargami czoło, policzki
i podbródek Meg, choć ona starała się nakierować je
tak, aby dotknęły jej ust.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]