[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszyst ko zda rzy ło się przed chwi lą. Przez sześć ty go dni czu ła się mar twa. Każ -
dy dzień, któ ry od da lał ją od daw ne go ży cia, był ła twiej szy od po przed nie go, po -
nie waż co raz trud niej było wró cić. Zbyt wie le cza su mi nę ło. Dzień lub dwa,
może kil ka ty go dni  da ło by się ja koś wy tłu ma czyć skut ka mi wy pad ku, ale całe
sześć ty go dni? Wie dzie li by, że jej znik nię cie nie było przy pad ko we.
Lily obej rza ła ra port z wy pad ku w bi blio tecz nym kom pu te rze w Tek sa sie, ale
uzna ła to za błąd, któ re go wię cej nie po wtó rzy ła. Wi dok lu dzi roz pa cza ją cych po
jej stra cie spra wił, że czu ła się zdru zgo ta na. Jak mo gła by te raz po now nie wkro -
czyć w ich ży cie ze świa do mo ścią wła sne go okru cień stwa? Co mia ła by im po wie -
dzieć?
 Prze pra szam wszyst kich. Po my śla łam so bie, że mu szę się wy rwać, za cząć od
nowa. Wów czas wy da ło mi się świet nym po my słem prze ko na nie was, że zgi nę -
łam w wy pad ku .
Po kil ku ty go dniach zro bi ła test cią żo wy w ła zien ce na po sto ju ti rów nie da le ko
gra ni cy Mis so uri i Ar kan sas. Pa mię ta ła każ dy szcze gół tam te go zi mo we go po -
ran ka. Z da le ka do cho dził dzwięk plat for my wiert ni czej. Chłód zda wał się prze -
ni kać ją do szpi ku ko ści w nie ogrze wa nym po miesz cze niu. Mia ła wra że nie, że
ból żo łąd ka po od czy ta niu wy ni ku te stu trwał la ta mi.
Dro ga po wrot na nie ist nia ła, na wet je śli zo sta wi ła ją so bie w głę bi nach pod -
świa do mo ści. Fakt, że no si ła dziec ko Ra fa ela, był jak za trza śnię cie nie do mknię -
tych drzwi.
Wszyst ko było złe, nie wła ści we, nie do za ak cep to wa nia przez lu dzi, któ rych
zna ła. Jak mia ła by wpro wa dzić dziec ko do tego sza lo ne go świa ta? Jak za cho wa
się Ra fa el? Wy rzek nie się oj co stwa? Zmu si ją do prze rwa nia cią ży?
Nie było mowy o po wro cie do domu. Z po cząt ku po ja wi ła się tchórz li wa myśl,
żeby od dać dziec ko. Nie mia ła pie nię dzy ani grun tu pod no ga mi i nie wy obra ża ła
so bie, żeby mo gła sa mot nie zaj mo wać się ma leń stwem, któ re ro sło w jej brzu -
chu. Szyb ko jed nak uzna ła, że może do sta ła szan sę od losu i nie może jej zmar -
no wać.
Wła śnie wte dy przy rze kła so bie, że wy cho wa to dziec ko, za pew ni mu god ne
ży cie w no wym miej scu, a sama uwol ni się od cho ro bli wej fa scy na cji Ra fa elem.
Li czyć się bę dzie przede wszyst kim ma leń stwo, nie ona  bę dzie ina czej, świat
prze sta nie się krę cić wo kół niej.
Przy po mnia ła so bie, jak za trzy ma ła się przed wiej skim do mem z po czu ciem
do brze wy ko na ne go za da nia  do trzy ma ła da ne go so bie sło wa. Arlo wy biegł, po -
ty ka jąc się w śnie gu, nie zwa ża jąc na mróz, ra do sny jak psy, z któ ry mi ba rasz ko -
wał. Chwy ci ła go i przy tu li ła, uści skiem prze pra sza jąc za wszyst ko tak dłu go, aż
roz ba wio ny wy rwał się z jej ob jęć.
Nie za czę li jesz cze ko la cji z Pep per, gdy przed do mem za trzy mał się sa mo -
chód. Pró bo wa ła od wlec nie unik nio ne tak dłu go, jak to moż li we.
Wie dzia ła, że Arlo jest po dob ny do ojca, jed nak że wie dzieć i wi dzieć ich obu to
zu peł nie róż ne spra wy. Ser ce za mar ło jej w pier siach, oczy za pło nę ły&
Wte dy Ra fa el ob rzu cił ją lo do wa tym, zdu mio nym spoj rze niem. Jego oczy po -
ciem nia ły, spra wia jąc, że w po rów na niu z nimi gru dnio wa noc wy da ła się ja sno -
ścią. Wpraw dzie nie było to tak prze ra ża ją ce i dra ma tycz ne jak wy pa dek przed
pię ciu lat, ale Lily wie dzia ła, że efekt bę dzie po dob ny. Koń czy ło się jed no ży cie,
za czy na ło na stęp ne, czy chcia ła tego, czy nie.
Wszyst ko zo sta ło usta lo ne. Zwią zek ojca i syna nie bu dził wąt pli wo ści. Był wy -
pi sa ny na ich twa rzach. Cho ciaż Lily dziel nie trzy ma ła się wer sji opo wie ści o Ali -
son, w któ rej jej chło pak, han dlarz nar ko ty ków roz sta je się z tym świa tem tuż po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl