[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i zlewają niczym akwarela. Rzeczywisty był tylko krzepiący zapach skóry Lucasa i
świadomość, że teraz jesteśmy bezpieczni.
W pewny momencie, gdy autobus pędził drogą, Lucas wyciągnął rękę, by pogładzić
mnie po włosach. Sądził, że śpię - a ja tylko drzemałam - przez co jego gest wydał mi się
jeszcze milszy.
Najważniejsze jednak, że w końcu udało nam się trochę odpocząć.
- Czy nie jest pięknie? - Pociągnęłam za sobą Lucasa do wielkiego holu w Wiecznej
Nocy, ozdobionego specjalnie na Jesienny Bal. Zwiatło świec rzucało delikatne cienie na całe
pomieszczenie. Tancerze poruszali się płynnymi ruchami w takt walca.
Lucas pokręcił głową i szarpnął krawat, który założył do smokingu.
- To nie moja bajka. Ale warto było, żeby cię zobaczyć.
Miałam białą empirową sukienkę z odkrytymi ramionami, która spływała do podłogi,
a moje blednące odbicie w lustrze było jeszcze na tyle wyrazne, że widziałam kwiaty
wplecione w moje włosy. Nigdy nie czułam się tak piękna.
Jednak to nie mój strój był powodem dobrego samopoczucia, lecz to, że w końcu
znalazłam się tu z Lucasem.
- Umiesz tańczyć walca? - szepnęłam.
- Ani trochę. Ale jeśli masz ochotę zatańczyć, chodzmy na środek i udawajmy.
Roześmiałam się i pozwoliłam, żeby wziął mnie w ramiona. Rzeczywiście nie umiał
tańczyć, ale nie przejmowałam się tym, że nie pasujemy do innych par. Patrzyłam na nich -
Patrice z Balthazarem, Courtney chichoczącą z nieporadnych kroków Ranulfa, Dane sprawnie
prowadzącą Raquel - i zastanawiałam się, dlaczego nikt z nich nie tańczył tak, jak miał
ochotę.
Nagle wśród tancerzy pojawiła się nowa postać - przejrzysta sylwetka mieniąca się
błękitnozielonym blaskiem. Zjawa zbliżyła się do nas.
- Mogę przeszkodzić?
- Oczywiście - odparłam, zastanawiając się, skąd zna Lucasa i dlaczego chce z nim
zatańczyć. Ale ona ujęła moją rękę. Spojrzałam z żalem na Lucasa, gdy zjawa i ja
zniknęłyśmy w tłumie tańczących. Widziałam jeszcze przez chwilę, jak na mnie patrzy, ale
potem tłum nas rozdzielił.
Obudziłam się gwałtownie. Szybko rozejrzałam się dookoła, żeby przypomnieć sobie,
gdzie jestem. Znowu oparłam głowę na ramieniu Lucasa. Zamruczał coś przez sen i odwrócił
się do mnie. Uśmiechnęłam się, podniesiona na duchu.
Dotarliśmy do Filadelfii póznym popołudniem. Nie wybraliśmy tego miasta z żadnego
konkretnego powodu. Po prostu było na tyle duże, że mogliśmy się w nim łatwo zgubić. A co
jeszcze lepsze, nie było tu żadnej stałej siedziby Czarnego Krzyża. Wydawało się więc mało
prawdopodobne, żeby udało się im zorganizować poważniejsze polowanie na nas.
- Zostaniemy tutaj przynajmniej parę dni - postanowił Lucas. - Znajdziemy jakieś
niedrogie mieszkanie. Przyczaimy się. Zastanowimy, jakie mamy możliwości.
- Kupmy jakieś ubrania - dodałam, wskazując swoje podarte dżinsy i T-shirt. -
%7łebyśmy nie wyglądali jak bezdomni.
- Jesteśmy bezdomni - zauważył Lucas.
Do tej pory nie myślałam o tym w ten sposób.
- Ubrania - powtórzyłam. - Nie całą nową garderobę, ale trochę czystych rzeczy. I
szczoteczki do zębów, pastę, dezodorant...
- Taaak, rozumiem.
Wyprawa do supermarketu pozwoliła załatwić to wszystko. Kupiłam dwie tanie letnie
sukienki - jedną ciemnoniebieską, drugą w kolorze głębokiej zieleni, obie ładne i wyglądające
na wygodne - prostą, pasującą do wszystkiego torebkę, oraz parę sandałów, które miały
posłużyć mi przez całe lato. Lucas złapał parę bojówek i kilka T-shirtów. Potem poszliśmy do
działu kosmetycznego, po wszystko, czego potrzebowaliśmy, żeby być mniej śmierdzącymi, a
za to ładniejszymi.
Skręciliśmy w następną alejkę między regalami, gdzie w równych rzędach wisiały
prezerwatywy. Już miałam odwrócić wzrok, jak zwykle do tej pory, ponieważ nawet
opakowanie wprawiało mnie w zakłopotanie - taki ze mnie mięczak. Tym razem jednak
zatrzymałam się.
- Może powinniśmy wziąć kilka - zaproponowałam. Chciałam, żeby zabrzmiało to
kobieco i stanowczo, lecz wypadło dość piskliwie.
- Może tak. - Lucas spojrzał na mnie z powagą. - Bianco, wiesz, że nie musimy się
spieszyć.
Bawiłam się kosmykiem włosów, który nagle stał się nieodparcie fascynujący.
- Wiem. To tylko... gdybyśmy zechcieli... Powinniśmy je mieć pod ręką. Tak na
wszelki wypadek. Prawda?
- Taaak...
Przez chwilę żadne z nas się nie ruszyło, lecz w końcu Lucas wziął najbliższe pudełko
i wrzucił do koszyka. Poczułam, jak robi mi się ciepło koło serca.
Nie potrafiłam spojrzeć w oczy kobiecie przy kasie. Ale na niej najwyrazniej nie
zrobiło to żadnego wrażenia.
Wynajęliśmy pokój w hotelu w centrum, niedaleko przystanku autobusowego. Był
przyjemniejszy, niż mogłam oczekiwać za tę cenę - z ekspresem do kawy, wielkim
telewizorem, ładną łazienką z suszarką do włosów i mnóstwem puszystych białych ręczników
oraz z wielkim łóżkiem.
- Powinniśmy trochę odpocząć, nim pójdziemy coś zjeść - zaproponowałam. Oboje
byliśmy tak zmęczeni, że nawet prezerwatywy leżące w torbie ze sklepu nie mogły sprawić,
żebym myślała o łóżku inaczej niż jako o miejscu odpoczynku. Lucas chyba czuł to samo.
- Dobry pomysł. W okolicy jest mnóstwo barów, w których pózniej możemy coś zjeść.
- Znasz Filadelfię? - Byłem tu parę razy, to wszystko. Oboje wsunęliśmy się do łóżka. Nie
myślałam o niczym poza snem. Aż do chwili, gdy znalazłam się pod kołdrą tuż obok niego.
W tej samej chwili zwróciliśmy się ku sobie. Usta Lucasa odnalazły moje i pocałowaliśmy się
tak namiętnie, jakbyśmy przez całe lata nie byli ze sobą. Zamknął mnie w ramionach,
owinęłam go nogami i nasze pocałunki stawały się coraz gorętsze.
Po chwili poczułam, że ciągle nas dzieli stanowczo za dużo rzeczy. Chwyciłam jego
T-shirt i zaczęłam go zdejmować. Pomógł mi, a potem zdjął mój. Pocałowaliśmy się znowu,
dotyk jego skóry działał elektryzująco, ale wciąż nie miałam dość. Drżącymi palcami
zmagałam się z zapięciem stanika, aż w końcu mi się udało.
Zawsze myślałam, że będę się czuła zawstydzona, gdy pierwszy raz chłopak zobaczy
mnie nagą - ale nie. Lucas patrzył na mnie, jakbym była najpiękniejszą kobietą, jaką
kiedykolwiek widział, a kiedy pogładził mnie dłonią, było to przyjemniejsze, niż mogłabym
się spodziewać.
Wzięłam go za rękę i poprowadziłam do moich dżinsów. Chciałam poczuć się cała tak
piękna.
Lucas pomógł mi się rozebrać, po czym sam uwolnił się z dżinsów i rzucił je w kąt
pokoju. Nigdy wcześniej nie widziałam nagiego faceta - chyba że na obrazach albo w
Internecie. I nigdy, aż do tej pory, nie pomyślałam, że ten widok może być piękny. Podobało
mi się to, jak wyglądał Lucas, podobał mi się jego dotyk. Za każdym razem, gdy poczułam się
zdenerwowana albo nie wiedziałam, co robić, całował mnie i cały mój strach gdzieś uciekał.
Mój, pomyślałam. Był to ten sam rodzaj głodu, który czułam, kiedy pragnęłam jego
krwi, ale teraz mogłam z niego pić jeszcze, jeszcze i jeszcze. Szalona chęć ugryzienia minęła i
zamiast niej pojawiło się coś innego - coś, co nie miało nic wspólnego z byciem wampirem, a
wręcz przeciwnie. Z życiem. Wreszcie, po tak długim czasie Lucas naprawdę należał do
mnie.
Kiedy byliśmy już bardzo bliscy utraty panowania nad sobą, spytał ochrypłym głosem:
- Bianco, jesteś pewna? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl