[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z uścisku. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Wymamrotała dobranoc i
pospiesznie poszła do swojej sypialni.
Zamknęła za sobą drzwi i rzuciła się na materac. W
towarzystwie Mitcha Tuckera nie umiała zachować zimnej krwi.
87
RS
Prześladowało ją wiele problemów, które były ważniejsze niż
ewentualny romans z nim. Położyła dłoń na brzuchu. Czuła skurcze
mięśni. Przypominały jej, że już nie może mieć wszystkiego. Zbyt
pózno zdała sobie sprawę, że założenie rodziny było dla niej
najważniejsze.
Następnego ranka Mitch wstał bardzo wcześnie. Wyszedł
spotkać się z Wallym, który miał zająć się zagonieniem stada. Mogło
to zająć większą część dnia, zanim stado znajdzie się w zagrodzie,
gdzie będzie karmione paszą przez kolejne miesiące.
Mitch zamierzał jechać z innymi, ale nie chciał zostawiać dzieci
samych. Poprosił Kelly, siedemnastoletnią siostrę Jimmyego, by
zajrzała do nich w ciągu dnia. Zdawał sobie sprawę, że Greta będzie
bardzo niezadowolona, ale nie miał wyboru. Dzięki temu Rebeka
wreszcie znajdzie czas, by skupić się na pracy.
Myślał o Rebece przez całą noc. Nie powinien na nią naciskać.
Niezależnie od tego, czy żywiła wobec niego jakieś uczucia, było
oczywiste, że walczy z własnymi problemami. Podobnie jak on.
Bardzo długo kochał Carrie. Teraz nagle zainteresował się inną
kobietą i angażował się coraz bardziej. Jego dzieci również
przywiązały się do niej. Nie był pewien, czy już jest gotów na to, co
nieuchronnie nadchodziło.
Rebeka znów spojrzała na zegar. Było po dziewiątej, a Mitch
jeszcze nie wrócił do domu na śniadanie. Nie tęskniła za nim, ale
chciała z nim porozmawiać. Powinien wiedzieć, co planowała.
Otworzyły się tylne drzwi. Jej serce przyspieszyło rytm. Wzięła
głęboki oddech, gdy Mitch wszedł do kuchni. Zdjął kapelusz i
88
RS
powiesił go na wieszaku. Z przyjemnością spoglądała na przystojnego
mężczyznę w znoszonych dżinsach i kraciastej koszuli. Kto by
pomyślał, że zadurzy się w kowboju z Wyomingu?
Przybrała uprzejmy uśmiech.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry - odpowiedział. Poszedł po dzbanek z kawą. -
Gdzie dzieci?
- Poprosiłam Gretę, żeby wyszła z Colbym na zewnątrz.
- Przepraszam, jeśli sprawiali ci kłopot.
- Nigdy mi w niczym nie przeszkadzają. Chodzi o nas. Chciałam
porozmawiać. Wczoraj wieczorem... zachowaliśmy się
nieodpowiedzialnie.
Oparł się o kuchenny blat i upił z kubka kilka łyków.
- Dlatego że razem pracujemy?
- Przede wszystkim, ale jest coś jeszcze. Mieszkam w twoim
domu, z twoimi dziećmi... Nie czuję się w porządku.
Mitch odstawił kubek i podszedł do niej.
- Słuchaj, Rebeka. Już zupełnie zapomniałem, jak należy się
zachować w pewnych sytuacjach. Nie chodzę na randki - mówił,
patrząc jej w oczy. - Jednak bardzo mnie pociągasz i wydaje mi się, że
ja ciebie też. Czy to nie wystarczy na początek?
- Nie! Jesteś moim klientem.
- Czy to coś zmienia?
- Wszystko!
- Jesteś z kimś związana?
-Nie.
89
RS
Odetchnął z ulgą.
- Dobrze, nie będę cię przekonywał, bo musimy zająć się
kampanią.
- Muszę na jakiś czas wrócić do Nowego Jorku.
- Wyjeżdżasz? - spytał zaskoczony.
- Chcę ustalić kilka spraw z działem projektów graficznych.
Poza tym muszę skontaktować się z innymi moimi klientami.
Miała również umówioną wizytę u lekarza i nie należało jej
odkładać.
- Powinnam wrócić w ciągu tygodnia.
Nagle usłyszeli głośny krzyk. Trzasnęły tylne drzwi. Wbiegła
Greta, trzymając Colby'ego za rękę. Z rozciętej nogi ciekła mu krew.
- Co się stało? - spytał Mitch. Uniósł chłopca i posadził go na
kuchennym blacie. Rebeka wyjęła czysty ręcznik i zamoczyła go pod
kranem.
- Wspinał się na stertę drewna - tłumaczyła Greta z wypiekami
na twarzy. - Prosiłam, żeby zszedł, ale nie chciał mnie słuchać -
mówiła, a łzy spływały jej po twarzy. -Spadł, zaczepiając o gwózdz.
Podeszła Rebeka i podała ręcznik Mitchowi.
- Nie, ty to zrób - odezwał się Colby błagalnym tonem.
Przerażona, spojrzała na nie mniej zmartwionego ojca.
- Poradzisz sobie - powiedział i oddał jej ręcznik. Starała się
uspokoić dziecko.
- Colby, wszystko będzie w porządku. Wez głęboki wdech, a
potem powoli wypuść powietrze.
Zaczęła czyścić ranę. W pewnej chwili spojrzała na Mitcha.
90
RS
- Myślę, że lekarz powinien to zobaczyć - powiedziała cicho.
Skinął głową.
- Chodzmy.
Wziął syna na ręce. Rebeka objęła Gretę i ruszyły za nimi. W
samochodzie usiadła z Colbym z tyłu, a Mitch zadzwonił do lekarza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl