[ Pobierz całość w formacie PDF ]
parę sekund skupił uwagę na czymś innym niż jej osoba?
Jeszcze zanim wyrównała oddech, zaczęła znowu mówić:
- Och, Sam... To było... - Wpatrywała się w niego z
uwielbieniem. - Nie wiem, co powiedzieć...
Gruba przesada. Słów to jej nigdy nie brakowało. Rzadko
robiła przerwy w mówieniu, chyba tylko dla nabrania
powietrza, a i to niezbyt często. Nie znosiła próżni, jak sama
natura. Jeśli zdarzało jej się chwilę pomilczeć, oznaczało to
zwykle ciszę przed burzą.
Jeszcze raz westchnęła głęboko. Leżała płasko na plecach, z
rozrzuconymi nogami i rękoma, jasne włosy rozsypały się po
poduszce, usta miała napuchnięte i czerwone od pocałunków.
Nie próbowała ukryć swej nagości ani nasycenia
namiętnością.
Przeciwnie niż Mary. %7łona zaraz po wejściu do łóżka
owijała się kołdrą, musiał ją wyłuskiwać z pościeli, ośmielać
powoli, zachęcać do uprawiania miłości. Czasami żałował, że
nie stać jej na odrobinę szaleństwa. Ale uwielbiał ją również i
za to, że za każdym razem musiał ją od nowa zdobywać.
Sprawiało mu to przyjemność, jakby uczestniczył w grze, w
której na zwycięzcę czeka cenna nagroda.
- Oho, znowu rozmyślasz - skarciła go Tricia. - Zabrania
się myśleć podczas uprawiania seksu - dodała.
- Przecież skończyliśmy.
- Tak ci się tylko wydaje. - Przewróciła się na bok i
wyciągnęła do niego rękę.
Pogładziła go po klatce piersiowej, przesunęła palcami po
brzuchu. Jej dotyk wzbudził pod skórą przyjemny dreszczyk.
Sam westchnął, zamknął jej dłoń w swojej i przytrzymał
nieruchomo. Poruszyła palcami, oplotła jego palce tak, że
uchwyt, który miał powstrzymać dalsze pieszczoty, zamieniła
w czuły uścisk. Uniosła się na łokciu i popatrzyła na niego ze
zdumieniem.
- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałam - powiedziała miękko
i ponownie zajrzała mu w oczy. - Powiedz mi, co się z tobą
dzieje? Przed chwilą się kochaliśmy, a teraz jesteś gdzieś
daleko stąd.
Zacisnął zęby, uwolnił się z jej uścisku i usiadł na łóżku.
Przemknęło mu przez głowę, że zachowuje się jak niewierny
mąż na potajemnej schadzce w motelu na obrzeżach miasta.
Wiedział, że to głupie, ale czuł się jak zdrajca i nic na to nie
mógł poradzić. Wstał i zaczął chodzić po pokoju. Podszedł do
okna i popatrzył na podwórko za oknem. Usiłował sobie
przypomnieć, jak zaczęła się ta cała afera i dlaczego nie
zdobył się na odwagę, żeby zapobiec temu szaleństwu. Z
drugiej strony, gdyby wykazał silną wolę, nie przeżyłby takich
uniesień. Nawet w obecnym stanie ducha musiał przyznać, że
nie żałuje tego, co się stało. Oparł rękę o ścianę i dalej patrzył
na ogród. Zwrócony plecami do Tricii, powiedział powoli:
- To nie ma z tobą nic wspólnego.
- Dziwne, jestem przekonana, że ma.
Zaryzykował szybkie spojrzenie przez ramię. Posmutniała,
siedziała na łóżku w stłamszonej pościeli, światło księżyca
wydobywało z mroku zgarbioną sylwetkę. Odwrócił się od
okna i podszedł tak blisko, że gdyby chciała, mogła go
dotknąć.
- Problem tkwi we mnie.
- Rozumiem. - Kiwnęła głową i odgarnęła włosy z twarzy. -
Stara gadka: Mam kłopoty, ciebie to nie dotyczy". Nie
potrafisz wymyślić nic innego?
- Na przykład?
Poderwała się z miejsca, wzburzona. Zeskoczyła z łóżka i
stanęła przed nim twarzą w twarz. Jej oczy rzucały grozne
błyski.
- Nie masz żadnych zobowiązań. Nie proponowałam ci
małżeństwa, nie próbowałam do siebie przywiązać. Seks to
seks, nic więcej nas nie łączy. Możesz w każdej chwili wsiąść
do samochodu, odjechać i zapomnieć o wszystkim.
Sam wpatrywał się w nią, zaskoczony. Nie dziwił się, że
opacznie zrozumiała jego zachowanie, nie wyjaśnił jej
przecież ani swojej sytuacji, ani motywów postępowania.
Próbował znalezć właściwe słowa, lecz nic nie przychodziło
mu do głowy. Coraz bardziej zakłopotany, poskrobał się po
policzku i założył ręce na piersiach. Jego defensywna postawa
odzwierciedlała prawdziwy stan ducha. Spróbował się
usprawiedliwić:
- Pewnie mi nie uwierzysz, ale ja pierwszy raz...
Nie dała mu dokończyć. Roześmiała się krótko, nerwowo.
Zciągnęła podkoszulek z poręczy krzesła i zaczęła go wkładać.
Jeszcze z głową omotaną tkaniną mówiła:
- Próbujesz mnie przekonać, że nigdy nie miałeś kobiety,
że uwiodłam prawiczka? - Roześmiała się ponownie, wsunęła
ręce w rękawy i dokończyła: - No to jak na debiutanta jesteś
prawdziwym mistrzem.
- Nie twierdziłem, że...
- No, wykrztuś wreszcie - wpadła mu w słowo - o co ci
chodzi? - Oparta ręce na biodrach, wysunęła nogę do przodu i
uderzała palcami stopy w podłogę jak wieśniaczka, która
szykuje się do awantury z mężem.
Najwyrazniej zanosiło się na dłuższą batalię, a Sam stał
przed nią na golasa, z bezradną miną. Odwrócił się, okrążył
łóżko i odnalazł spodnie, stłamszone na podłodze. Dopiero
gdy zapiął ostatni guzik, uznał, że poprawił nieco swój
wizerunek i może się z nią zmierzyć.
- Od czasu gdy umarła moja żona, nie spotkałem się z
żadną kobietą.
- %7łona? - Zrobiła wielkie oczy.
- Tak, Mary.
- Umarła? - powtórzyła powoli.
- Tak - kiwnął głową. - Dwa lata temu.
Równie dobrze mógł powiedzieć wczoraj" lub przed
wiekami", czas zatrzymał się dla niego w tamtej chwili.
Tricia zrezygnowała z bojowej postawy. Poprawiła bluzkę,
przygładziła włosy, wykonała jeszcze kilka nerwowych
ruchów, w końcu opuściła ręce i jęknęła:
- Czemu mi nie powiedziałeś?
- Masz rację, chyba powinienem.
- Dobrze, że przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę. -
Znowu wpadła w złość, nachmurzyła się, wycelowała w niego
palec i wyrzucała z siebie jednym tchem: - Opowiadałam ci
przecież o moich rozczarowaniach, o tym, że moja rodzina
zarzuca mi, że mam słabość do straceńców, że po paru
porażkach przestałam się interesować mężczyznami.
- Aż do wczoraj.
- No dobra, niech będzie. Wiedziałeś przecież, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]