[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogłam spojrzeć jej w oczy. Zielone. Jak szmaragdy. I dostrzegłam
coś więcej. O wiele więcej.
Podczas przemiany zmienia się wszystko oprócz oczu. Są
oknem naszej duszy. Czymś więcej niż sierść, więcej niż rysy
twarzy. Nasze oczy nas zdradzają.
Wyciągnęłam niepewnie dłoń, ociekającą wodą z basenu i
dotknęłam jej głowy.
Daniel?
Płynnym ruchem pantera zanurzyła się w basenie. Z
ciemnych głębin wynurzył się Daniel.
Przez kilka chwil milczeliśmy i tylko patrzyliśmy na siebie,
słysząc nasze oddechy. Nie wiedziałam, co powiedzieć. W pewnym
sensie czułam się zdradzona, że tak długo utrzymał to w sekrecie.
To było niesamowite. Cały czas uważałam go za jednego z nas,
spodziewałam się, że kiedy w końcu zobaczę jego przemianę,
będzie dokładnie taki jak wszyscy gęsta sierść i wilcze kły.
Wiedziałam, że są też inne klany Zmiennokształtnych, że nie
wszyscy przemieniają się w wilki, ale nigdy nie widziałam
żadnego z nich. Dla mnie byli taką samą legendą jak Kosiarz.
Pomyślałem, że powinnaś wiedzieć stwierdził w końcu
cichym głosem. Zanim postanowisz, czy przyjąć mnie jako
partnera. Nie jestem wilkiem dodał po chwili, chyba czując się w
obowiązku wobec mojego milczenia.
Skinęłam głową, zamrugałam. Moje słowa będą bardzo
ważne. Ale nie byłam pewna, co powiedzieć. Kiedy w końcu
wydusiłam z siebie zdanie, sama byłam rozczarowana.
Tak, domyśliłam się.
Martwi cię to.
Nie, ja... po prostu się tego nie spodziewałam. To ty
ocierałeś się plecami o drzewo tamtej nocy w lesie.
Tak, czułem swędzenie.
Dlaczego nie powiedziałeś mi wtedy?
Bo wcześniej przyznałaś, że nie chcesz, żebym był twoim
partnerem. Pomyślałem, że świadomość, że nie jestem wilkiem,
utwierdzi cię tylko w przekonaniu... Szukał odpowiednich słów.
Pózniej opuścił wzrok. Powiedziałem ci, że zgłosiłem się, żeby
cię odnalezć. Kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy,
zaintrygowałaś mnie. Owszem, Starsi wybrali mnie na twojego
partnera, ale tylko dlatego, że wystąpiłem do przodu, uprzedzając
wszystkich innych.
Azy napłynęły mi do oczu. Nigdy wcześniej nie zabrakło mi
słów.
Wiem, że nie poczułaś tego samego, kiedy zobaczyłaś mnie
po raz pierwszy dodał. Pomyślałem, że jeżeli mnie poznasz,
zobaczysz, ile mamy wspólnego, że to, co nas różni, nie będzie
miało znaczenia.
Przytłoczyła mnie świadomość, że włożył w to tyle serca, że
tak mnie pragnął. Pomyślałam o tych wszystkich razach, kiedy
mnie dotykał, wyciągał do mnie rękę.
Nie ma znaczenia. Pokręciłam głową ze zrozumieniem.
To, że zmieniasz się w panterę. Jesteś cudowny.
Nie miałam pewności, ale wydawało mi się, że się
zarumienił.
To dlatego nie jestem w stanie wyczuć twoich emocji? Bo
nie jesteś wilkiem? spytałam.
Nie wiem. Chyba tak.
Od początku wiedziałam, że jest inny, ale nigdy bym się nie
domyśliła, że akurat dlatego.
Ktoś wie? zainteresowałam się. %7łe nie jesteś wilkiem?
Jak dotąd, nikt. Starsi mogą podejrzewać, ale nigdy nic nie
powiedzieli. Naprawdę dużą wagę przykładałem do tego, żeby
nikt nie widział mojej przemiany.
Dlaczego? Dlaczego trzymałeś to w tajemnicy przed
wszystkimi?
Nie jesteśmy tacy jak wy. Oparł się, wyciągając ręce, i
przytrzymał się brzegów basenu. Nie żyjemy w grupach. Nie
łączymy się na całe życie. Wilki zbierają się i walczą za siebie
nawzajem. Posiadamy cechy naszego gatunku. Czarne pantery,
leopardy, jakkolwiek nas nazwiesz, jesteśmy samotnikami. Nie
lgniemy do siebie. Przyjście tu było wbrew mojej naturze.
Więc dlaczego zostałeś?
Odchylił głowę i znów wpatrywał się w sufit jaskini, jakby
tam szukał odpowiedzi. Kiedy na mnie spojrzał, nie mogłabym
oderwać od niego oczu, nawet gdybym chciała.
Ponieważ jesteśmy takimi samotnikami, zostało nas tylko
dwanaścioro. Ale nie znajdziesz nas na liście gatunków
zagrożonych wyginięciem. Pomyślałem sobie, że jeżeli tu przyjdę,
jeżeli podpatrzę, jak wilki ze sobą współpracują, zapewnię nam
przetrwanie.
A zamiast tego, mało brakowało, a trafiłaby ci się wilczyca
uśmiechnęłam się do niego szelmowsko.
Nie mów tak. Chcę cię.
Niemożliwe. Azy nabiegły mi do oczu. Nie rozumiesz
tego? Gdyby nie było Kosiarza... Co było gorsze? Zwiadomość, że
gdyby nie było Kosiarza, zaakceptowałabym go bez mrugnięcia
powieką? Czy że nie zgodziłabym się na niego w żadnych
okolicznościach? Rozpaczliwie pragnęłam z nim być. Ale czas był
nieubłagany.
Nie boję się tego, co może się wydarzyć jutrzejszej nocy
zapewnił mnie.
A ja się boję. A jeżeli ty się nie boisz, to jesteś głupcem.
Właśnie dlatego potrzebujesz partnera. Chcę z tobą być.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]