[ Pobierz całość w formacie PDF ]

papierem stół do badania.
Przeszłam po linoleum, przebiegając wzrokiem po szafkach i ścianach. Plastikowe kubki,
szpatułki lekarskie, tablica do badania ostrości wzroku, waga niemowlęca.
 Nie ma zakrwawionego skalpela?  zapytał Ryan zza moich pleców.
 Tylko to.
Obróciłam się. Gullet trzymał foliową torebkę na dowody. W środku była pętla zrobiona
z kabla o półcentymetrowym przekroju. Kiedy zobaczyłam jej część zaciskową, wiedziałam
już, że mamy narzędzie zbrodni.
Wyobraziłam sobie, jak Unique Montague wskakuje na stół zabiegowy, samotna, chora,
ufając miłemu lekarzowi, że jej pomoże. Wyobraziłam sobie Unique w tej zardzewiałej
beczce, rozkładającą się w słonej wodzie. Wyobraziłam sobie morskie żyjątka sondujące
metal, aby dostać się do jej gnijącego ciała. Poczułam początki wściekłości.
 Gdzie to było?  zapytał Ryan.
 Wetknięte do szafki pod blatem.
 Odciski?  zapytałam, widząc proszek na pętli.
Gullet pokręcił przecząco głową.
 Prawdopodobnie miał rękawiczki chirurgiczne. Choć to cholernie pewne, że nie po to,
by chronić pacjenta  nie potrafiłam ukryć odrazy w głosie.
 Chodzcie za mną  powiedział Gullet.
Dwoje pozostałych drzwi na tym piętrze prowadziło do wielkiego pomieszczenia
stworzonego prawdopodobnie przez usunięcie ściany, która wcześniej oddzielała łazienkę od
sypialni. Pomieszczenie wyposażone było w zamrażarkę, dwa zlewy z nierdzewnej stali oraz
blaty i szafki identyczne jak te w gabinecie. W jednym z narożników stała kroplówka. Zrodek
pokoju zajmował stół operacyjny.
Wzdłuż jednej ze ścian stały cztery niebieskie lodówki turystyczne, takie jakie można
dostać w Wal-Marcie, kiedy chce się zabrać lunch na plażę. Każda była oznakowana
czerwono-żółtą nalepką dowodową.
 Sala operacyjna w wersji zrób to sam  powiedział Ryan.
 Do tego zasłony przyciemniające plus dzieło sztuki w dziedzinie oświetlenia.  Gullet
zatoczył ręką dookoła sali.
Stół pokrywały torebki z dowodami rzeczowymi. Podeszłam do nich.
Zaciski chirurgiczne. Co najmniej dwadzieścia par nożyczek różnego typu. Klemy
chirurgiczne, kleszcze, szczypczyki chirurgiczne. Uchwyty do skalpeli i pudełka ostrzy
jednorazowego użytku. Plakietka głosiła ZAOPATRZENIE W MATERIAA
BIOLOGICZNY. Sterylne woreczki. Stos tacek na narzędzia.
Płynna rtęć zawrzała mi w piersi.
 A co z kartami pacjentów?  zapytałam, z trudem zachowując neutralny ton głosu.
 Berry przygotuje wszystkie zapisy  powiedział Gullet.  Skonfiskowaliśmy komputer.
 Czy informacja o pacjentach idzie do KMB?
Gullet pokręcił przecząco głową.
 Przychodnia to sprawa wyłącznie wewnętrzna, zapisy nigdy się stąd nie wydostają. Po
sześciu latach są niszczone.
 Co mówi Berry?  zapytał Ryan.
 Nigdy nie zauważyła nic nieprawidłowego. Dr Marshall to święty.
 A Daniels?
 Nigdy nie zauważył nic nieprawidłowego. Dr Marshall to święty.
 Sprzątacz?
 O Dell Towery. Przychodzi nocą. Trochę opózniony. Mój zastępca rozmawia z nim w
tej chwili. Wątpię, czy coś z tego będzie.
 A co się dzieje w Meksyku?  zapytałam.
 Jak tylko się dowiem, dam wam znać.  A co z biurem Marshalla?
 Operacyjni znalezli rzecz, która wam się spodoba.  Gullet włożył obie ręce do kieszeni
w spodniach, wyjął puste, poklepał się po koszuli.  Chwileczkę.
Słyszałam, jak szeryf idzie na koniec korytarza, potem wraca. Wszedł do sali i pokazał
małą torebkę na dowód.  Ze szczeliny pod pudełkiem na długopisy, w szufladzie biurka.
Operacyjni wyssali to jakimś próżniowym ustrojstwem.
Poczułam, jak podekscytowanie zajmuje miejsce wstrętu w moich trzewiach.
W woreczku była mała brązowa muszelka. Taka jak ta, którą znalazłam w grobie
Williego Helmsa.
 Przepraszam was na moment  powiedział Gullet.  Muszę poinformować dobrego
doktorka, że jest aresztowany pod zarzutem zamordowania Unique Montague i zorganizować
areszt i transport.
Po szybkim lunchu wpadliśmy z Ryanem do szpitala. Kolejne dobre wieści. Pete
rozmawiał normalnie i odzyskiwał kolory. Według chirurga Aotewski Erudyta miał rozdarty
mięsień i przeżył krwawienie z arterii, rana wymaga rehabilitacji, ale powinna się zagoić bez
trwałych uszkodzeń.
Zdziwiło mnie dławienie w gardle.
 Wiedziałam, że mi ulży i że się ucieszę, ale zaskoczyła innie intensywność emocji.
Kiedy tak patrzyłam na Pete a z tymi jego rurkami, taśmą i maszynerią, poczułam, jak łzy
uderzają mi do oczu. Kilka centymetrów bliżej i kula mogła odebrać mu życie. Udając, że
odgarniam włosy, otarłam policzki.
Ryan wziął mnie za rękę i ścisnął. Spojrzałam na niego. Zakłopotanie na jego twarzy
zdradzało, że zauważył mój gest.
Emma także miała dość dobre wieści. Jej wyniki nie były lepsze, ale i nie gorsze. Dr
Russell dostosowała jej reżim i dawki i, mimo że wciąż czuła się wyczerpana, już nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl