[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dały o sobie znać na początku roku szkolnego. Kłopoty z włosami były jednak niewielką ceną
za możliwość niszczenia demonów, zwłaszcza kiedy okazało się, że w samym centrum
Deepdene znajduje się portal do piekła.
- Nie mogę uwierzyć, że już się opaliłyśmy - odezwała się Jess. Fala upałów nadeszła mniej
więcej w tym samym czasie co wirus grypy X, a Eve i Jess w pełni korzystały ze słonecznej
aury. Każdego dnia po szkole szły do Eve, wkładały bikini i kładły się przy basenie za
domem.
- Wiem. Dopiero marzec, a my już jesteśmy o krok o złotobrązowego ideału. - Po części,
rzecz jasna, była to zasługa bronzera. Nie chciały przecież na starość być pomarszczone jak
jabłuszka. Na starość... Tak, zestarzeją się na pewno. Chyba że...
Nie, nakazała sobie Eve. Nie myśl o tym, skup się na pięknej, pięknej, pięknej pogodzie.
Przecież i tak nie może zrobić nic w sprawie tej choroby. Uratowała miasto przed inwazją
demonów już dwa razy Do tego służyły moce Wiedzmy z Deepdene - do walki z demonami.
Na chorobę nie podziałają. Była o tym przekonana. Prawie. Nie odkryła jeszcze przecież
wszystkich swoich możliwości.
Była jeszcze jedna kwestia, która nie dawała jej spokoju. A jeśli epidemia grypy, niektórzy
już zaczęli szeptem nazywać ją pandemią, to tak naprawdę kolejny atak demonów? Podczas
pierwszej inwazji kilka ofiar złych mocy hospitalizowano w szpitalu psychiatrycznym. Jeśli
obecność demonów w mieście mogła powodować choroby umysłowe, czy może wywoływać
też choroby fizyczne?
Każdego dnia jednak w wiadomościach pojawiał się nowy lekarz, który stanowczo twierdził,
że to zmutowany szczep grypy. Część polityków przebąkiwała coś o terroryzmie, większość
ekspertów opowiadała się jednak za grypą. Przecież demony nie kryją się za wszystkimi
złymi rzeczami, które zdarzają się w Deepdene, pomyślała Eve.
Jess z powrotem wÅ‚ożyÅ‚a okulary. Ogromne oprawki à la Hollywood zakryÅ‚y nie tylko jej
błękitne oczy, ale i idealnie wyregulowane jasne brwi. Obniżyła oparcie leżaka i wyciągnęła
siÄ™ na brzuchu, obracajÄ…c twarz w kierunku Eve.
- Mogę włożyć letnią sukienkę na moją wieczorną randkę z Sethem, prawda? - zapytała.
Urwała na chwilę i się uśmiechnęła. - Moja randka. Z Sethem. Kto by pomyślał, że będę
mogła tak kiedyś powiedzieć?
Seth był w ostatniej klasie i patrzył na Jess jak na przedszkolaka, nie pierwszoklasistkę. Kilka
miesięcy temu sytuacja się jednak zmieniła - Seth doznał hormonalnego oświecenia i
zrozumiał, że mała Jess dorosła.
- Po raz setny albo sto pierwszy, powtarzam, że wierzę, że dzisiaj wychodzicie - odparła Eve,
szczęśliwa, że mogą zmienić temat rozmowy na weselszy. -Chyba wszyscy w Deepdene
uważają was już za najnowszą gorącą parę.
Jess uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Czyli letnia sukienka? Wiem, że to dopiero marzec, ale przy tej pogodzie.
- Byłabyś głupia, gdybyś wybrała coś innego. Najlepsza będzie ta biała w małe niebieskie
kwiatuszki. Przy twojej opaleniznie? Ideał. - Eve pocałowała koniuszki palców, a na ustach
został jej smak kokosowego mleczka.
- Chyba że złapię... no, wiesz... Pomiędzy teraz a wtedy - powiedziała Jess. - Jeśli będę
musiała odwołać randkę, a Seth ze mną zerwie, zabiję pana Dokeya. Czy naprawdę musiał
spełniać swoje marzenia w Egipcie, ojczyznie tajemniczych chorób? Nie mógł jechać do
Paryża jak normalny człowiek? Eve wybuchnęła śmiechem.
- Masz na myśli nas? - Rodzice Jess zabrali je do Paryża dwa lata temu. Obie nie mogły się
już doczekać kolejnej wizyty. - Jakoś nie mogę sobie wyobrazić pana Dokeya w Paryżu.
- Racja. Nie jest wystarczająco chic - zażartowała Jess. - Mógł w takim razie jechać do Anglii.
Stamtąd nie przywiózłby do domu żadnego paskudztwa.
- Coś ty, Anglia nie jest wystarczająco egzotyczna dla nauczyciela geografii - doszła do
wniosku Eve. Eksperci poważnie brali pod uwagę, że to pan Do-key zaraził miasto,
nabawiwszy siÄ™ jakiejÅ› rzadkiej choroby podczas swoich wakacji w Egipcie. W lutym
otrzymał pozwolenie na wzięcie urlopu, aby odwiedzić wykopaliska archeologiczne, pod
warunkiem że zaprezentuje uczniom efekty tej wyprawy. Mniej więcej tydzień po powrocie
padł pierwszą ofiarą grypy X.
- A jakie buty włożysz? - zapytała Eve, wracając do znacznie przyjemniejszego tematu:
omawiania randkowego stroju Jess. - Te paseczki z... - Przerwał jej odgłos otwieranych drzwi
na taras. Gdy się obejrzała, na ścieżce wijącej się przez trawę aż do basenu zobaczyła mamę,
która niosła w rękach dwa małe pudełeczka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl