[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Powiedz mi, kogo miałbym się bad?
DZIEC TRZECI
Zbudz się, moja Jutrzenko!
Było jeszcze ciemno, gdy zabrzmiał glos Miriam. W jednej chwili Jeszua wstał i
wyciągnął ręce ku niebu:
Oto jestem, Ojcze! Moje serce jest gotowe, by Cię kochad! I odwracając się do
mnie: To było trochę tak jak dziś, tej nocy, kiedy wstałem w pełni światła, wyrwany
na zawsze ze snu śmierci. Dzieo zaczynał przenikad poprzez pęknięcia w murze.
Jednakże przepojony jakimś dziwnym odcieniem. I w powietrzu było coś
niezwykłego. Jan, który wyszedł pierwszy, wykrzyknął zdziwiony: Znieg! Znieg!
Pierwszy w tym roku! A więc, podczas gdy Pasterz podróżował przez moje życie,
spadł śnieg, nikogo nie uprzedzając, nie mówiąc nic nikomu, ot tak, dlatego tylko, że
go lubię. I On pewnie także.
43
W progu Miriam położyła ręce na ramionach Jeszuy: Idz! Idz, oni na Ciebie czekają!
To dla nich wydałam Cię na świat. Zrobili sobie nawzajem krzyżyk na czole.
Poprosiłem Miriam o taki sam.
Dziękuję, że pozwoliłeś się pokochad tak, jak chciał cię pokochad. Dziękuję, że Go
przyjąłeś do siebie!
Dziękuję, że jesteś do Niego podobny!
Bezdusza. To ja powinienem Cię błogosławid za to, że nam Go dałaś. Gdyby nie Ty,
nie byłby Tym, kim jest. Za krew, którą Mu dałaś i która mnie uzdrowiła, dziękuję. A
także... za kolor Twych oczu, Jego oczu.
Pierwsi szliśmy po świeżym śniegu. Nikt nie śmiał zmącid zimowej ciszy. Parę godzin i
cała kraina zyskała na wysokości. Te same drzewa oliwne, te same domy, ta sama
ścieżka, a przecież inny świat.
W mojej krainie wszystko było nowe. Grzbiety zlewały się z białymi chmurami. Gdzie
kooczyła się ziemia? Gdzie zaczynało niebo?
Czy naprawdę nie można zostad z twoimi przyjaciółmi? Jeśli nie ma miejsca, zbuduję
sobie szałas...
%7łeby byd tutaj tak jak oni na stałe, trzeba przejśd drogą, gdzie szczęście się chowa,
gdzie się płacze. Zwięto zbiera się jak owoc przebytego życia. A owoc dojrzewa w
zgodzie ziemi ze słoocem. Przed zebraniem plonów trzeba poznad grudniowy mróz i
kwietniową zawieruchę, wyzwalającą zasiew...
Spotkamy się wszyscy dopiero w Radościach?
Między moją i twoją krainą granica jest już zniesiona!
W górze można było odgadnąd zarysy osad, okrytych grubym, białym płaszczem. Z
pewnością były po-zbawione elektryczności i telefonu. Kompletnie odcięte od reszty
świata. Czy tegoroczna zima będzie tak samo straszna jak dwa lata temu, gdy tylu
ludzi umarło z zimna?
Tak, życie może wisied na włosku... Na włosku modlitwy, która nas łączy ze
spojrzeniem Boga, gorącem i światłem, siłą i życiem.
Popsuty bezpiecznik może wszystko sparaliżowad.
To znaczy?
Odmowa przebaczenia to popsuty bezpiecznik. A spięcie może sprowadzid śmierd.
O czym mówisz?
44
O grzechu.
Co to właściwie jest?
To, co powoduje krótkie spięcie miłości, odcina prąd życia, spycha poza nawias
braci, podminowuje szczęście, zaciemnia spojrzenie, wykrzywia twarz, dławi radośd,
gwałci twoje serce.
Jakaś radośd unosiła moje kroki. Nie brakowało mi ani kompotu, ani trawy. Nie
miałem nawet chęci na skręta! Nie myślałem już o tym. I jak gryzący dym rozwiały
się obsesje seksualne.
Uschłe gałęzie pękały pod ciężarem śniegu. Inne pochylały się głęboko, by nas
powitad. Szeptały:  Podaj nam rękę. Przedstaw nas Bogu! A ja nad każdą
mówiłem:  Jezus! I słyszałem:  Dziękuję, że przywracasz mi świetnośd, jaką
miałam wychodząc z rąk Boga. Odpowiadałem:  To ja dziękuję ci, że mówisz mi o
Jego pięknie!
Miał rację mój Pasterz:  Będziesz jak mały książę . To prawda, czułem, jak we mnie
płynie królewska krew! I serce, i ciało były razem szczęśliwe.
Każde istnienie zdawało się mówid Mu tyle rzeczy. Mówił ich językiem. Tak jak
mówił językiem mojej krainy. Z miejsca się zrozumieliśmy.
Jesteś starszym bratem wszystkich stworzeo. Wiewiórki, która wspina się po korze
brzóz; modrzewia, który zmaga się z zimnem, by zachowad utkane ziołem odzienie;
aksamitnego szronu okrywającego bielą liście... Nie trzeba im sprawiad zawodu.
Czekają na głos, którego ty jeden możesz im użyczyd.
Co chcą powiedzied?
Słowo ,,Ojcze , które ci powierzyłem. One również mają do niego prawo. Ze
wszystkich odgłosów życia, jak z niezliczonych nut, możesz zrobid symfonie.
O! Gdy miałem dziesięd lat marzyłem, żeby zostad dyrygentem orkiestry!
I Bóg marzy o tym dla ciebie! Bez ciebie tysiące instrumentów muzycznych
pozostałoby głuchych i smutnych...
Jak moja gitara, którą zostawiłem u Sylwii.
Jego poranna modlitwa jest prosta - trzy gesty i sześd słów. Stoi wyprostowany,
otwiera powoli ramiona i śpiewa: Wszystko przyjmowad!
Pochyla się nisko, szerokim gestem tego, który podnosi snop zboża: Wszystko
zbierad!
45
Wznosi ramiona coraz wyżej jak cyprys wyciągnięty ku niebu: Wszystko
ofiarowywad!
Kilka chwil trwa tak, jakby w oczekiwaniu odpowiedzi.
Wtem podbiega do nas Szymon, cały zadyszany: To tutaj jesteś? Wszyscy Cię
szukają! Chodz szybko, szybko do wsi! Czeka na was praca! Znowu ruszamy w drogę.
Słooce w koocu przebija się przez chmury: śnieg się nie utrzyma!
Pasterz odgaduje moje rozczarowanie: Tak, rzeczy najpiękniejsze są najbardziej
kruche. Jednak nic już nie będzie tak jak przedtem. Po tych miesiącach suszy śnieg
sprawi, że łąka znów zakwitnie. Z wiosną wiciokrzew stanie się radością kozląt. I
tego lata fontanna w miasteczku nie wyschnie. Do twego zródła przyjdzie wielu, by
ugasid pragnienie.
Około dziewiątej zbliżamy się do niewielkiej miejscowości. Nie omijamy już wsi i
miasteczek tak jak wczoraj. Przy wjezdzie tablica: Bezdusza.
Na placu, jeszcze okrytym śniegiem, ślady kroków we wszystkich kierunkach...
Jednak żadne się nie schodzą... Czyżby nikt przechodząc obok drugiego nie podał mu
dłoni? Może też nawet na niego nie spojrzał? Czyżby każdy żył tutaj dla siebie?
Na tle kiosku odcina się kilka wielkich tytułów:  Johannesburg we krwi i ogniu .
 Rozkaz Moskwy w Kapsztadzie .  Tajwam zmiażdżony przez pekioskie oddziały ...
Pasterz blednie i siada na chodniku. Gdy mija pierwszy szok zwraca się do mnie: To
nie robi na tobie wrażenia?
Wiesz, w koocu człowiek się przyzwyczaja. Pewnie nie oglądasz za często telewizji!...
Ale Bóg, On ma to gdzieś! Dlaczego na to pozwala? Albo jest dobry, albo nie istnieje!
Nie istniałbyś, gdyby ci nie dał udziału w swej dobroci!
Raptownie wybuchnąłem. Myślałem, że sprowokowany odpowie z taką samą
gwałtownością.
Zaczął płakad... po długiej chwili:, Jeśli ty jesteś czasami wstrząśnięty, to wyobrażasz
sobie, co to może znaczyd dla Boga? Twoje serce jest podobne do Jego serca.
Rozpacz matki na widok zabijających się dzieci - pomnóż ją przez sto tysięcy, a
zaczniesz się domyślad...
Ale czy Bóg nie mógłby zapobiec takiej ilości zła? A przynajmniej ograniczyd
spustoszenie!
Jak chcesz, żeby to zrobił? Jego sytuacja nie jest taka prosta! Gdyby wkroczył
bezpośrednio, wysyłając legiony aniołów, oskarżono by Go o niedopuszczalną
46
ingerencję. Postaw się na Jego miejscu! Bóg nic nie może zrobid, nie przechodząc
przez twoje serce. I żeby go dotknąd, dał to, co kocha najbardziej na świecie, by
miłośd stała się znów możliwa!
Co jeszcze mógł zrobid? Powiedz mi, a zaraz to zrobi! Powiedz mi! Powiedz!
Odebrad nam wolnośd!
Czy można kochad nie będąc wolnym?
Ale po co kochad za cenę nienawiści?
Dawad - to jest szczęście.
Czyżby nie było innego szczęścia?
To nasz sposób bycia szczęśliwym.
Ale to jest wasze własne szczęście!
Nie chcieliśmy innego szczęścia dla was.
Jak je otrzymad? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl