[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że Elias wyskoczył z czymś takim.
- Przede wszystkim, to on powinien był się z tobą ożenić -
wymamrotała Madeline, wpatrując się w ręce na swoich kolanach.
- Cooo?! - wrzasnęła Becky, a samochód zakołysał się gwałtownie. -
Na litość boską, Madeline! Jak możesz mówić coś takiego!
Zaskoczona Madeline zamrugała w oszołomieniu powiekami.
- Dlaczego? - zapytała. - A co w tym złego?
- Co w tym złego? - powtórzyła Becky. - Czy ty zupełnie
zwariowałaś? Miałabym poślubić własnego brata?
Becky przez cały czas mówiła, ale Madeline przestała ją słyszeć.
Kręciło jej się w głowie, za wszelką cenę starała się uporządkować świat,
który nagle przekręcił się do góry nogami.
- Brata? - udało się jej w końcu wyszeptać.
- Elias jest twoim... bratem? Bardzo powoli Becky odwróciła głowę i
popatrzyła podejrzliwie na dziewczynę.
- Oczywiście, że jest moim bratem - powiedziała.
- Właściwie, przyrodnim bratem, ale przecież musiałaś o tym
wiedzieć... - Kiedy zobaczyła szeroko rozwarte oczy i usta Madeline,
podejrzliwość na jej twarzy zastąpiło niedowierzanie. - Jak mogłaś o tym
nie wiedzieć? - Z powrotem popatrzyła na drogę, jak gdyby ignorancja
dziewczyny była ciężkim grzechem.
139
RS
- Nikt mi nie powiedział - z trudem wyszeptała Madeline.
- Ale przecież wiedziałaś, kim jestem, kiedy po raz pierwszy
przyszłam do domu - upierała się Becky. - Mówiłaś, że Elias uprzedził cię
o moim przyjściu...
- Powiedział, że przyjdziesz, że codziennie przyjeżdżasz z
miasteczka, żeby gotować i sprzątać... Nie mówił, że jesteś jego siostrą.
- Przyrodnią siostrą - machinalnie poprawiła ją Becky. - Mieliśmy
tego samego ojca, ale różne matki.
Madeline siedziała bez ruchu. Ledwie pamiętała o tym, żeby
oddychać.
- Nie wychowaliście się razem? - zapytała. Becky przecząco
potrząsnęła głową.
- Kiedy rodzice Eliasa rozwiedli się, jego ojciec poślubił moją matkę,
potem się urodziłam. Mieszkaliśmy w głębi stanu i nigdy nie widziałam
Eliasa, dopóki on i jego mama nie przyszli na pogrzeb...
- Jej głos załamał się. Przerwała na chwilę, po czym już spokojnie
ciągnęła dalej: - Skończyłam właśnie średnią szkołę, kiedy cała moja
rodzina zginęła w wypadku samochodowym. Na pogrzebie Elias i jego
matka powiedzieli, że mam rodzinę w Brighton Square i że już czas,
abyśmy się poznali. Możesz to sobie wyobrazić? Przeprowadziłam się tam
rok pózniej, a matkę Eliasa kochałam prawie tak, jak swoją własną.
Madeline wciąż milczała. Teraz dopiero dostrzegła nieznaczne
podobieństwo Becky do Eliasa. Przypominała sobie wszystko, co
dotychczas wydarzyło się w Rosewood i rozpaczliwie próbowała nadać
temu jakiś sens.
140
RS
- No i to cała historia - powiedziała Becky. - Chociaż nie bardzo
rozumiem, jaką to robi różnicę.
Madeline patrzyła przed siebie i kurczowo zaciskała dłonie na
kolanach.
- Przez cały ten czas - odezwała się stłumionym głosem - myślałam,
że jesteście kochankami.
Na twarzy Becky pojawiło się osłupienie.
- Co? - wyszeptała. Madeline sztywno skinęła głową.
- To, jak on mówił o tobie i jak ty się zachowywałaś, kiedy byliście
razem... Takie różne, nieważne szczegóły... Było jasne, że jest między
wami coś specjalnego, a ja myślałam, że to...
- O, Boże! - jęknęła Becky.
- Poza tym, nienawidziłaś mnie - dodała Madeline. - Im bardziej
kochałam Eliasa, tym bardziej mnie nienawidziłaś.
Becky gwałtownie szarpnęła głową i uważnie spojrzała na
dziewczynę.
- Kochasz Eliasa? - wyszeptała.
Madeline powoli skinęła głową. Jej wargi drżały. Becky w milczeniu
przeniosła wzrok na drogę.
- Madeline - powiedziała w końcu, nie patrząc na dziewczynę. -
Nienawidziłam cię, ponieważ myślałam, że go nie kochasz. Zadzwonił do
mnie tego wieczoru, kiedy cię poznał, kazał mi natychmiast pędzić do
domu i przygotować sypialnię. Powiedział, że przywiezie kobietę, którą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]