[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krótszy dzwonek, tym lepiej.
Sekundy wlekły się niemiłosiernie.
Nerwy pochłaniały zbyt dużo energii. Jak długo sobie poradzi bez snu? Czyżby miała
pecha i trafiła na serwisanta, który zna Lindę i od razu się zorientował, że to nie ona?
Rozbrzmiał dzwonek.
Przedszkole Stok, Linda Persson.
Serwis komputerowy. Coś tam wyczyściłem i już nie powinno być żadnych problemów.
Proszę wpisać nowe hasło i trzy razy je potwierdzić w okienkach dialogowych, które się będą
kolejno wyświetlać. Okej?
Znakomicie. Dziękuję za pomoc.
Nie ma za co. Od tego jesteśmy.
Jasne.
Odłożyła słuchawkę i próbowała się skupić.
Nowe hasło Lindy. To nie było trudne.
Uśmiechnęła się do siebie, wpisała hasło, po czym zgodnie z instrukcjami trzy razy je
potwierdziła.
I nareszcie otworzyła pocztę.
Przejrzała zawartość skrzynki odbiorczej. Nie znalazła mejla od Henrika. W wysłanych
też nic. Albo osobiście przekazywali sobie te pieprzone liściki, albo korzystała z innego adresu,
kiedy uwodziła ojców przedszkolaków. Pewnie się bała, że straci pracę.
Ha!
Kliknęła Nowa wiadomość" i wyjęła z teczki mejl Lindy i listę z adresami kolegów i
koleżanek Axela. Przepisanie mejla zajęło jej nie więcej niż minutę. Potem zaczęła przeglądać
adresy. Tata Simona był niczego sobie. I tata Jakoba może jego małżonka przestanie się tak
angażować w planowanie tego cholernego obozu.
Kliknęła Wyślij" i załatwione.
Tak, Linda. Z przyjemnością popatrzymy, jak się będziesz z tego tłumaczyć.
Wyłączyła komputer, włożyła papiery do teczki i właśnie miała wstać, kiedy na korytarzu
usłyszała kroki. Wstrzymała oddech. W następnej sekundzie opadła klamka. Rozejrzała się.
%7ładnej kryjówki. Brzęk kluczy. Bez namysłu zsunęła się z krzesła pod biurko. Drzwi się
otworzyły. Ujrzała dwie stopy w sandałach. Były coraz bliżej. Jakby to jej miało w czymś
pomóc, zacisnęła powieki. Przynajmniej nie zobaczy wyrazu twarzy Ines, kiedy ta ją odkryje.
Wszystko, tylko nie to!
Szelest papierów na blacie, nad jej głową. Czy o niczym nie zapomniała? A jeśli coś
zostawiła? A jeśli Ines będzie chciała wyrzucić coś do kosza, który stał tuż obok niej? Nie miała
kompletnie nic na swoje usprawiedliwienie. Dlaczego się ukryła? Przecież zamierzała udawać, że
zostawia wiadomość dla Kerstin. Jeśli Ines ją zobaczy, to koniec. Jej zemsta wyjdzie na jaw,
kiedy tylko adresaci przeczytają mejle. Boże, co ona narobiła! Nieoczekiwany dzwięk zmusił ją
do otworzenia oczu. Przeraziła się. Nogi Ines były zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od niej. I
znowu ten sam dzwięk, tym razem dłuższy. Mózg odmawiał interpretacji tego, co słyszy, może
taki sygnał dzwiękowy rozlega się na sekundę przed objawieniem światu jej marności. Szybkie
kroki. Mózg się odblokował. Ktoś dzwonił do drzwi wejściowych. Ledwie Ines zniknęła,
wypełzła spod biurka. Drżały jej kolana. Rzuciła spojrzenie na blat, żeby się upewnić, czy
wszystko zabrała, i pobiegła przez oddział Axela do najbliższego wyjścia. Dało o sobie znać
zmęczenie, wydawało jej się, że jest zamknięta w szklanej kuli, w innym świecie, odgrodzona od
czegoś, co kiedyś było jej rzeczywistością. Strach przed przyłapaniem wyczerpał resztki
adrenaliny, które trzymały ją na nogach. Musi się przespać. Może w samochodzie? Zaparkuje w
jakimÅ› bezpiecznym miejscu, gdzie nikt jej nie znajdzie.
Wsiadła do samochodu i włączyła silnik.
Kilka godzin snu.
Musi się przespać.
Najpierw się prześpi, a potem pojedzie do domu i zorganizuje rodzinie przeuroczy
piątkowy wieczór.
LE%7Å‚AA NAGO NA AÓ%7Å‚KU. Mieszkanie wysprzÄ…tane, tylko poÅ›cieli nie zmieniÅ‚. Puste
ściany. To, co na nich wisiało jeszcze wczoraj, zniknęło na zawsze. Pozostała tylko kupa tlącego
się popiołu nad Arstaviken. I gdzieś w szpitalu Karolińska leżała Anna, która ani trochę go nie
obchodziła. Albo obchodziła tyle samo co trzy lata i pięć miesięcy temu, kiedy nie miał pojęcia o
jej istnieniu.
Niedługo i ona zamieni się w popiół.
Ale on żył. Po raz pierwszy żył naprawdę. Jego ciało nie było już jak wróg, z którym
ciągle musiał się zmagać, hamować jego zapędy i tłamsić. Wszelkie pragnienia i tęsknoty były
dozwolone. Pulsujące w nim pożądanie nie stanowiło zagrożenia, tylko zapowiedz przyszłych
rozkoszy.
Położył rękę na szyi i powoli przesuwał ją w dół. Pierś, brzuch, podbrzusze. Zamknął
oczy. Przypominał sobie jej dotyk. Tak go pieściła. Właśnie tak jej dłonie go wyzwoliły.
Dlaczego nie dzwoni?
Telefon stał na podłodze pod kątem prostym do dywanu. Nie wiedział, ile razy na niego
patrzył. Przykrył go ręką, jakby aparat mógł mu odpowiedzieć, jak długo ma jeszcze czekać.
Kiedy nareszcie wszystko, czego chciał, było możliwe, jedyne, co mógł zrobić, to czekać.
Odczuwał to jak torturę.
Myślał o fantastycznych możliwościach, jakie otwierało ich spotkanie. O wspólnych
planach. Tych, które miał wobec Anny i których nie mógł zrealizować. Teraz dostał nową szansę.
Zacznie pracować, na pewno bez problemów przyjmą go z powrotem, ale to tylko początek.
Nareszcie spełni swoje marzenie i zapisze się na kurs trygonometrii. Zgłosi się tam już w
poniedziałek.
Dlaczego nie dzwoni?
Wstał i poszedł do kuchni. W lodówce z rzeczy jadalnych znalazł papkę ryżową. Zgodnie
z datą na plastikowym opakowaniu powinien ją zjeść najpózniej wczoraj. Trudno, nie miał
wyjścia. Wycisnął ją do garnka.
%7łe też nie zapisał jej numeru telefonu. Szczyt głupoty! A jeśli ona nie ma odwagi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]