[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skuteczniejszy sposób na przełamanie oporu towarzystwa. Wprawdzie nie miałem jeszcze
czasu zastanowić się nad szczegółami, ale skoro znalezliśmy się w centrum skandalu, to nie
ma powodu, żeby Emma nie mogła zostać wprowadzona do towarzystwa jako mężatka. Ta
ostatnia historia może wtedy nawet pomóc, bo wszyscy będą chcieli zaprosić osławionych
nowożeńców na przyjęcia i bale.
To był zupełnie inny William Lampard niż ten, którego Cassandra znała. Jego
wyrozumiałość, spokój i swoboda działały kojąco na jej udręczony umysł. Dlaczego jednak
to robił? Czyżby wciąż miał nadzieję na wygranie zakładu z sir Charlesem Grishamem? Cóż,
nie zamierzała ulec pięknym słówkom uwodziciela, ale była gotowa przyjąć każdą rozsądną
propozycję, pozwalającą wydostać się z tarapatów. Ostrożnie wysunęła dłonie z jego uścisku.
85
S
R
- Dlaczego pan to robi? Jeszcze niedawno za wszelką cenę chciał pan zapobiec temu
małżeństwu.
- Nie miało to nic wspólnego z pani siostrą. Dawno zaplanowałem dla Edwarda karierę
w wojsku i właśnie teraz powinien wstąpić do akademii, żeniaczkę uważałem więc za wy-
kluczoną. Jako żołnierz wkrótce zostałby wysłany za granicę, a co to za życie dla młodej
żony samotnie czekać na powrót męża?
- Przecież właśnie tak będzie, jeśli ślub dojdzie do skutku.
- Nad tym młodzi będą musieli się zastanowić. Wiele panien zawiera małżeństwo w
wieku osiemnastu lat. Nie ma w tym niczego niezwykłego. Edward i Emma są młodzi, ale
zakochani, więc jeśli ich miłość przetrwa, będą szczęśliwsi niż te wszystkie pary, które
wyswatano jedynie z myślą o pomnożeniu rodzinnych fortun.
- Nie sądziłam, że pan jest takim romantykiem, lordzie Lampard! - Cassandra się
uśmiechnęła.
Odpowiedział jej szelmowskim błyskiem w oku.
- Och, mam takie chwile, ale byłbym zobowiązany, gdyby zachowała to pani dla
siebie. W przeciwnym razie moja męska duma zostanie nieodwracalnie zraniona. Stracę też
reputację jednego z najbardziej bezwzględnych uwodzicieli.
- Przyznaje pan, że zasługuje na swoją złą sławę.
- Nikt nie jest doskonały, panno Greenwood.
- Ma pan rację. Czy rozmawiał pan o swoim pomyśle z Edwardem?
- Nie. Na razie nie mówiłem o tym nikomu. Jeśli Emma i Edward zdecydują, że nadal
chcą się pobrać, to lady Monkton zamiast organizacją debiutu będzie mogła zająć się
organizacją ślubu. Naturalnie musi się na to zgodzić pani matka.
- Wydaje mi się, że ona przyjmie z ulgą polubowne rozwiązanie sprawy. Emmy nie
trzeba będzie namawiać. Ciotkę Elizabeth też ucieszy taki wynik.
- Napiszę list do mojej babki, hrabiny wdowy Carlow, i poproszę ją o przyjazd do
Londynu. To jest dama, z którą wszyscy bardzo się liczą.
- Uważa pan to za konieczne?
- Absolutnie. Im więcej dział wytoczymy w tej kampanii, tym mamy większe szanse
powodzenia. Towarzystwo wkrótce zmieni poglądy, kiedy przekona się, że nie jedna, lecz
dwie powszechnie szanowane damy protegują Emmę.
- Czy pańska babka mieszka w Carlow? Skinął głową.
- Proponowałem, żeby wprowadziła się z powrotem do Carlow Parku, bo przecież w
tym domu spędziła wiele szczęśliwych lat z moim dziadkiem, a tam jest naprawdę mnóstwo
miejsca, ale nie chciała o tym słyszeć. Ma swój dom na terenie posiadłości, damę do
towarzystwa, gospodynię i służbę i jest zadowolona, że tam mieszka. Uważa, że nie powinna
wchodzić w drogę następnym pokoleniom Lampardów.
86
S
R
- Wydaje się osobą o zdecydowanych poglądach.
- Taka jest. Nieczęsto przyjeżdża do Londynu, ale zrobi to, jeśli ją poproszę. W swoim
czasie należała do najlepiej znanych dam w towarzystwie, a w gazetach pisano o niej nie-
ustannie. Zawsze była ekscentryczką, miała buntowniczą naturę. Lubiła to, co
niekonwencjonalne, balansowała na granicy przyzwoitości i zaskakiwała zarówno swoich
zwolenników, jak i krytyków. Jeszcze kilka lat temu uwielbiała narzucać towarzystwu swoją
wolę. W jej obecności nikt nie odważy się powiedzieć o Emmie złego słowa.
- Ojej, teraz wydaje się wręcz grozna.
- To też prawda, ale zdaje mi się, że całkiem dobrze będziecie umiały się porozumieć -
zauważył ze znaczącym uśmieszkiem William.
- Pan naprawdę wszystko dokładnie obmyślił?
- Powinna mieć pani więcej zaufania do moich talentów strategicznych. Skoro nie
możemy powstrzymać plotek, to zmieńmy ich kierunek. Pokażę pani, jak łatwo manipulować
towarzystwem, a dla uhonorowania tradycji Lampardów ślub odbędzie się z wielkim
rozmachem. Zaprosimy wszystkich możliwych krewnych, przyjaciół i znajomych obu stron.
- Emma uwielbia wielkie widowiska i z przyjemnością znajdzie się w centrum uwagi,
więc na pewno na to przystanie. Czy może przypadkiem pomyślał pan już też o śniadaniu dla
gości?
- Miejsce wybiorą pani matka z lady Monkton. Może to być Monkton House albo mój
dom przy Grosvenor Square. I tu i tam zmieszczą się tłumy.
- Zlubu na taką skalę nie można planować w pośpiechu. Ile przygotowań nas czeka!
Trzeba uszyć suknie, napisać i wysłać zaproszenia, poczekać na odpowiedzi... To wszystko
zajmie miesiące.
- Tygodnie - poprawił ją stanowczo William. - Musimy zdążyć przed zakończeniem
sezonu, zanim wszyscy rozjadą się na lato do wiejskich rezydencji. Oddam paniom do
dyspozycji całą moją służbę, zresztą lady Monkton z pewnością nie będzie tracić czasu, gdy
w grę wchodzi ślub jej kuzynki.
- Na pewno podejdzie do tego zadania z wielkim zapałem ale... czy ludzie nie zaczną
plotkować o powodach takiego pośpiechu? Pan wie... - Ogarnęło ją zakłopotanie.
- Rozumiem, co pani ma na myśli - przyznał William. Ja też się nad tym
zastanawiałem. Gdyby jednak Emma była brzemienna, to wątpię, czy któreś z młodych
życzyłoby sobie okazałego ślubu. Staraliby się raczej skryć przed ludzmi i wybraliby cichą
ceremonię. W każdym razie nawet jeśli ktoś ma swoje podejrzenia, czas pokaże, że są błędne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl