[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spodziewała.
Przeprowadziliśmy się do Charlestonu po śmierci mojej mamy,
byłam wtedy bardzo mała.
Przepraszam, kochanie Elizabeth dotknęła delikatnie jej dłoni.
Nie chciałam poruszać tak bolesnych tematów.
To już nie jest dla mnie bolesne. Ciągle, gdy myślę o śmierci mamy,
odczuwam smutek, ale mam też piękne wspomnienia. Choć czasem
żałuję, że nie miałam tak wielkiej rodziny jak wy. %7ładne z moich rodziców
nie miało rodzeństwa, więc nie miałam wujków ani ciotek.
To prawda, bardzo miło czuć, że się ma oparcie w tylu osobach
wtrącił się Jason.
Być może miałam jakichś dalszych kuzynów, ale ich nie znałam.
Mój ojciec mówił, gdy jeszcze mama żyła, że jest nas tylko troje i musimy
razem stawić czoło wielkiemu światu.
A teraz twoja rodzina to tylko was dwoje powiedział Jason.
Ależ, Jason! Jak możesz tak mówić, skoro macie się pobrać
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
napomniała go Elizabeth. Wkrótce Taylor będzie należała do naszej
rodziny. Cieszę się, że będziemy ci mogli dać to, o czym tak marzyłaś...
wielką rodzinę. Wasze dzieci będą miały bardzo wiele ciotek i wujków!
Po co Elizabeth, do diabła, to mówi? zżymał się w duchu Jason.
Przecież bardzo dobrze wie, że nie ma mowy o żadnym weselu, że ta
cała sytuacja to tylko farsa! Widział, że Taylor zakręciły się łzy w oczach,
że była wzruszona tym, co powiedziała Elizabeth.
Czy tego właśnie pragniesz najbardziej: mieć dużą, kochającą
rodzinę i dzieci? dopytywała się Elizabeth.
Tak, tego zawsze najbardziej pragnęłam szepnęła zduszonym
głosem Taylor. Zacisnęła palce na chińskiej filiżance, tak że zbielały jej
kostki.
Tego zawsze najbardziej pragnęłam i nigdy nie będę miała
dopowiedziała w duchu.
Naprawdę tak myślisz? spytał szeptem.
Szkoda, że Liz nie mogła przyjść. Z pewnością bardzo chciałaby cię
poznać zmieniła temat Elizabeth. Jest w helikopterze, który tam lata.
Wskazała na krążący nad wzgórzem helikopter. Myślę, że się
polubicie dodała.
Rozmowa zeszła na bardziej neutralne tematy. Taylor cały czas
jednak nie mogła odzyskać równowagi. Do głębi poruszyła ją rozmowa z
gospodynią na temat rodziny.
Tak rzadko cię widywaliśmy w tym roku. Elizabeth z wyrzutem
zwróciła się do Jasona.
Wciągnęła mnie praca odparł.
Mam nadzieję, że to się zmieni, gdy osiądziesz tu z żoną i dziećmi.
Być może odpowiedział może odrobinę za ostro. Ale nie
liczyłbym na to. Spojrzał na zegarek. Dziękujemy za herbatę,
powinniśmy wracać już na kolację.
Bardzo się cieszę, że cię poznałam. Elizabeth położyła dłoń na
ramieniu Taylor.
Ja również. Ma pani przepiękny dom powiedziała szczerze.
Nazywaj mnie Elizabeth. Przecież jesteśmy prawie rodziną
uśmiechnęła się serdecznie gospodyni.
Pożegnali się. Do hotelu wracali piechotą, tak naprawdę wcale nie
musieli się spieszyć. Jason widział wyraznie, że ta wizyta zrobiła na
Taylor duże wrażenie. Znał jej wrażliwość.
Czy wszystko w porządku? zatroszczył się.
Oczywiście! odpowiedziała, ale po chwili nie wytrzymała. W
oczach zakręciły jej się łzy. Kłamałam, oszukiwałam, jak może być w
porządku?
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Przecież nie musisz tego robić. Sama wpadłaś na pomysł tej farsy z
narzeczeństwem. Rozumiem, że trudno ci oszukiwać tak miłą i
serdeczną osobę jak Elizabeth powiedział ze współczuciem i objął ją.
Wiesz, że nie mogę się teraz zatrzymać. Odepchnęła jego ramię.
A w ogóle to jeszcze nie zdążyłam podziękować ci za lalkę. Jest
prześliczna. Teraz jednak muszę zostać sama. Bez słowa odwróciła
się i poszła w stronę ogrodu.
Jason nie starał się jej zatrzymać. Bardzo dobrze wiedział, jak ciężko
jest oszukiwać. Przecież nie tylko Taylor kłamała...
Jedyne, co mogła teraz zrobić, to uciec uciec, zanim kompletnie się
załamie. Postanowiła pójść do ogrodu. Ku jej uldze furtka była otwarta, a
w ogrodzie było pusto. Znalazła niewielką ławeczkę koło fontanny i
usiadła na niej. Awantura z Jasonem, rozmowa z Elizabeth i ta cudowna
lalka to było dla niej za dużo. Wybuchnęła długo powstrzymywanym
płaczem.
Czy mogę pani zaoferować chusteczkę? usłyszała z tyłu za sobą
niski męski głos.
Przestraszona odwróciła się. Zobaczyła bardzo sympatycznie
wyglądającego starszego pana. Był ubrany w stare ogrodniczki i
kapelusz z szerokim rondem. Opierał się na grabiach. Wyciągnął do niej
rękę z chusteczką. Musiała go wcześniej nie zauważyć. Bez słowa
wzięła chusteczkę i wytarła zapłakaną twarz. Powoli dochodziła do
siebie.
Dziękuję wyszeptała. Czuła się jak skończona idiotka. Od
dzieciństwa nikt nie widział jej płaczącej.
Nie ma za co. Jego szaroniebieskie oczy patrzyły ciepło.
Czy pan się zajmuje ogrodem? spytała, żeby jakoś podtrzymać
rozmowę. Chciała okazać swoją wdzięczność i dlatego postanowiła
trochę porozmawiać z tym miłym człowiekiem.
Tak, to moja wielka namiętność. Od lat pielęgnuję kwiaty.
Starszy pan przysiadł koło niej na ławce. Lepiej już się pani
czuje?
Znacznie lepiej odpowiedziała szczerze.
Czy chcesz, moje dziecko, porozmawiać o tym, co ci się
przydarzyło? Jestem bardzo dobrym słuchaczem. W naturalny sposób
zaczął mówić do niej na ty.
Być może zadziałał jego miły głos, może ciepłe spojrzenie. A może
była to potrzeba rozmowy z kimś starszym i doświadczonym, z
dziadkiem, którego nigdy nie miała. Nie do końca zdawała sobie sprawę,
dlaczego miała na to tak wielką ochotę.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Jestem zakochana w mężczyznie, który teoretycznie wcale nie
powinien mi się podobać. Często mnie denerwuje, złości i na dodatek
ocenia bardzo niesprawiedliwie... ale kocham go wyznała Dlaczego
ocenia cię niesprawiedliwie?
On uważa, że jestem bezwzględna i mam obsesję na punkcie mojej
pracy.
A jest tak?
Staram się być twarda. Zciągnęła brwi. Ale mi to nie wychodzi.
Z pewnością jednak nie jestem bezwzględna. Gdybym taka była, to nie
miałabym wyrzutów sumienia, gdy muszę kłamać.
Uważaj, bo kłamstwa mogą doprowadzić cię do sytuacji, z której nie
znajdziesz dobrego wyjścia ostrzegł.
Wiem o tym i boję się tego. Na dodatek pomieszałam pracę z
życiem prywatnym. Ale mam nadzieję, że jeszcze nie jest za pózno, by
się wycofać powiedziała z nutą nadziei w głosie.
Mam nadzieję, że ci się uda.
Zaległa chwila ciszy. Taylor poczuła, że łzy znów napływają jej do
oczu. Uświadomiła sobie, że to tak mało prawdopodobne, żeby Jason
również ją kochał. Udało jej się jednak powstrzymać płacz.
Czy miałaś kiedyś ogród? przerwał milczenie starszy pan.
Ogród? powtórzyła za nim. Zmusiła się, żeby przestać myśleć o
Jasonie i poświęcić temu miłemu panu trochę uwagi. Nie, nigdy nie
miałam na to czasu.
Ja spędzam większość dnia wśród kwiatów. Wydawałoby się, że
jest to proste zadanie: irysy tutaj, kosaćce tam, lilie wzdłuż ścieżki. Ale
nagle tutaj, ni z tego, ni z owego, wyrastają kwiaty, które nie mają
zamiaru się podporządkować, tak jak na przykład te dalie. Dalie mają
[ Pobierz całość w formacie PDF ]