[ Pobierz całość w formacie PDF ]
paczkę z wielkim napisem: Felicja sklep z produktami rolnymi, 2616 S. Harvard, Tulsa".
Wytrząsnęła z niej na podłogę kuwetę, miseczki na wodę, suchy pokarm dla kotów z dodatkiem
środka przeciw zbijaniu się sierści oraz worek na kocie nieczystości.
-Skąd wiedziałaś?
-Nie wiedziałam. Kiedy wróciłam z kolacji, to już leżało przed naszymi drzwiami. Sięgnęła
jeszcze do wnętrza paczki i wyciągnęła stamtąd kopertę oraz śliczną różową obróżkę ze skóry
wysadzaną miniaturowymi srebrnymi guzami.
-Masz, to dla ciebie.
Podała mi kopertę, na której widniało moje imię. Wewnątrz na arkusiku eleganckiej papeterii
wypisana ładnym charakterem pisma była tylko jedna linijka:
Skylar powiedział mi, że ona się pojawi".
U dołu widniał podpis: N.
ROZDZIAA DWUDZIESTY
Postanowiłam porozmawiać z Neferet. Zastanawiałam się nad tym, kiedy następnego dnia rano
pospiesznie jadłyśmy śniadanie ze Stevie Rae. Nie chciałam jeszcze mówić jej o swojej dziwnej
reakcji na żywioły, chociaż to, co opowiedziałam Stevie Rae, nie było kłamstwem, ale mogło być grą
wyobrazni. Co by było, gdybym zwierzyła się Neferet, a ona poddałaby mnie testowi na wrażliwość
(może nawet w szkole), z którego by wynikło, że mam bujną wyobraznię? Za nic nie chciałabym,
żeby coś takiego mnie spotkało. Po prostu nikomu więcej o tym nie pisnę, dopóki sama się nie przeko-
nam, jak to jest. Wolałam też nie opowiadać, że widziałam ducha Elizabeth. Przecież nie chcę, by
Neferet pomyślała o mnie, że jestem psychiczna". Neferet była w porządku, niemniej to przecież
dorosła osoba i bardzo prawdopodobne, że na wiadomość, iż zobaczyłam ducha mogłaby tak zarea-
gować: Wszystko to sobie wyobraziłaś, zapewne dlatego, że tyle się ostatnio zmieniło w twoim
życiu". Muszę jednak porozmawiać z nią na temat mojej żądzy krwi (a skoro taką mam na nią ochotę,
dlaczego na samą myśl o tym robi mi się niedobrze?).
- Myślisz, że ona pójdzie z tobą na lekcje? zapytała Stevie Rae, wskazując na Nalę.
Spojrzałam pod nogi, gdzie Nala leżała zwinięta w kłębek bardzo z siebie zadowolona.
-Będzie mogła? zapytałam.
-Chodzi ci o to, czyjej pozwolą? Kiwnęłam głową.
-Jasne, koty mogą wszędzie chodzić.
-Aha powiedziałam, drapiąc Nalę po łepku. Pewnie będzie za mną chodziła przez cały
dzień.
-W każdym razie cieszę się, że to twoja kotka, a nie moja. Z tego, co widziałam, kiedy budzik
zadzwonił, ona rości sobie prawa do całej poduszki.
Roześmiałam się.
- Masz rację. Sama nie wiem, jak to możliwe, żeby taka mała kicia mogła mnie zepchnąć z
poduszki. Podrapałam kicię jeszcze raz. Idziemy, bo się spóznimy.
Wstałam od stołu z miseczką w ręce i od razu wpadłam na Afrodytę. Jak zwykle miała obok siebie
nieodłączne towarzyszki: Straszną i Wojowniczą. Tylko Osy nigdzie nie było widać (może kiedy rano
brała prysznic, rozpuściła się pod wpływem gorącej wody - - hę, hę). Afrodyta swoim wrednym
uśmieszkiem przypominała piranię (wiedziałam, jak wygląda pirania, bo przed rokiem poszliśmy całą
klasą na lekcję biologii do Jenks Aąuarium).
- Cześć, Zoey. Jejku, wczoraj porzuciłaś nas tak nie spodziewanie, że nawet nie zdążyłam się z
tobą pożegnać. Przykro mi, jeśli niezbyt dobrze się bawiłaś. Niestety nie dla wszystkich Córy
Ciemności są odpowiednim towarzystwem.
- Spojrzała wymownie na Stevie Rae i zrobiła ryjek.
- Och, prawdę mówiąc, świetnie się wczoraj bawiłam, a suknią którą dostałam od ciebie, jest
wręcz zachwycająca
- szczebiotałam. Dziękuję za zaproszenie mnie do grona Cór Ciemności. Oczywiście je
przyjmuję, bez zastrzeżeń.
Uśmiech Afrodyty zgasł.
- Naprawdę?
Wyszczerzyłam się jak skończona kretynka.
- Naprawdę. Kiedy są następne obchody, spotkania czy co tam jeszcze, a może powinnam
spytać Neferet? Będę się z nią dzisiaj widziała. Wiem, że z przyjemnością się dowie, jakie mi
wczoraj zgotowałaś miłe przyjęcie i że jestem już jedną z Cór Ciemności.
Afrodyta zawahała się na krótką chwilę. Ale zaraz znów się uśmiechnęła i dopasowała do mojego
tonu osoby bez pojęcia która niczego się nie domyśla.
-Tak, na pewno Neferet ucieszy się, że do nas przystąpiłaś, ale ponieważ jestem przełożoną
zgromadzenia, znam na pamięć nasze plany, więc nie ma powodu zawracać jej głowy głupimi
pytaniami. Jutro obchodzimy święto Samhain. Włóż swoją nową sukienkę powiedziała,
podkreślając słowo: swoją", na co ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Spotykamy się w sali
rekreacyjnej zaraz po kolacji, O czwartej trzydzieści rano. Punktualnie.
-Zwietnie. Będę tam.
-Dobrze. Co za miła niespodzianka odpowiedziała zręcznie, po czym wyszła z kuchni w
towarzystwie Strasznej 1 Wojowniczej, które miały zupełnie zdezorientowane miny.
-Wiedzmy z piekła rodem mruknęłam pod nosem. Spojrzałam na Stevie Rae, która patrzyła
na mnie ze zgrozą.
-Wstępujesz do nich? zapytała szeptem.
-To nie jest tak, jak myślisz. Chodz, wytłumaczę ci po drodze. Włożyłam naczynia do
zmywarki i wyprowadzi łam Stevie Rae, która w milczeniu i apatycznie opuszczała internat.
Nala dreptała za nami, od czasu do czasu fukając na mijane koty, które ośmieliły się zbliżyć do
mnie. Chcę zbadać teren, jak sugerowałaś mi wczoraj zaczęłam.
-To mi się nie podoba powiedziała zdecydowanie i potrząsnęła głową tak mocno, że jej
krótkie kosmyki na straszyły się i pozostały takie, jakby zjeżone strachem.
-A znasz powiedzenie: Trzymaj się blisko przyjaciół, a jeszcze bliżej wrogów"?
-Tak, ale...
-Nic innego nie robię. Jak dotąd zbyt wiele rzeczy uchodziło Afrodycie płazem. Jest złośliwą
myśli tylko o sobie. Nie takie cechy powinna mieć starsza kapłanka zgodnie z wymaganiami
Nyks.
Stevie Rae zrobiła wielkie oczy.
- Zamierzasz ją powstrzymać?
Tak, spróbuję to zrobić. Kiedy wypowiadałam te słowa, poczułam mrowienie na czole w
miejscu, gdzie miałam wytatuowany szafirowy półksiężyc.
- Dziękuję za kocie rzeczy dla Nali powiedziałam. Neferet, która akurat porządkowała
papiery na biurku,
uśmiechnęła się do mnie.
- Nala to odpowiednie imię, pasuje do niej. Ale powinnaś raczej podziękować Skylarowi, bo to
on mi powiedział, że Nala idzie do ciebie. ~ Spojrzała na rudą kulkę, która mościła się niecierpliwie
na moich kolanach. Ona rzeczy wiście już się do ciebie przywiązała. - - Teraz spojrzała na mnie.
Powiedz mi, Zoey, czy zdarzyło ci się słyszeć jej głos w głowie albo czy wiesz dokładnie, gdzie
ona się znaj duje, nawet gdy nie ma jej w pokoju, w którym przebywasz?
Przetarłam oczy. Czyżby Neferet myślała, że jestem spowinowacona z kotami?
-Nie, nie słyszę jej głosu w głowie. Ale Nala ciągle na mnie narzeka. Poza tym nie miałam
okazji się przekonać, czy wiem, gdzie ona jest, skoro nie odstępuje mnie ani na krok.
-Jest urocza orzekła Neferet i przywołała Nalę palcem. Chodz do mnie, maleńka.
Nala natychmiast zerwała się i wskoczyła na biurko Neferet, rozrzucając papiery po całym
gabinecie.
- Ojej, bardzo przepraszam, Neferet. ~ Wyciągnęłam rękę, by ucapić Nalę, ale Neferet
powstrzymała mnie. Zaczęła drapać Nalę w łepek, a kotka od razu przymknęła oczy
i zaczęła mruczeć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]