[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gargantuiczny zegar, który nie przerwał swego ka-czug, ka-czug... , i tym razem wiedzieli, \e
przegrali.
- No tak - oznajmił Kasyx. - Nie mamy ju\ prawie mocy! Wyrywajmy z tego snu,
najszybciej jak się da!
W tym momencie drapacz chmur, na którym stali, zaczął się zni\ać, podczas gdy
pozostałe budynki i wie\e rosły. Spojrzeli w dół. Budynek gładko i szybko chował się w
gruncie, oświetlone okna znikały piętro za piętrem; biała, wysoka wie\a tu\ obok zaczęła
rosnąć ku niebu tym samym jednostajnym ruchem. Wszędzie dokoła mosty i wiadukty kołysały
się, łączyły bez najmniejszej nawet przerwy w ruchu mechanicznych pociągów i samochodów.
Między budynkami spływały błyskawice, oświetlając na mgnienie oka chaos monta\u,
demonta\u i odradzania się struktur, zmianę rzezby terenu.
Gdy sześćdziesiąte szóste piętro wie\owca zbli\yło się do ziemi, Wojownicy Nocy
cofnęli się do schronienia, którym był teraz tunel. Balkon zniknął we wnętrzu budynku, który
cały pogrą\ył się w dopasowanym, stalowym futerale. Przed ich oczyma przesuwała się teraz
rozpędzona płaszczyzna metalu, jakby jechali windą. Potem budynek zwolnił, zasyczał i
zatrzymał się dr\ąc lekko. Balkon wysunął się znowu ku rzędowi schodów.
W dole panowała cisza. Byli w głębokiej, metalicznej grocie trochę tylko wy\szej ni\
oni sami. Ostro\nie zeszli po schodkach i rozejrzeli się wokoło. Kasyx u\ył swego hełmu, by
rozświetlić okolicę. Widzieli cieniste przejścia i masywne kolumny; grube, czarne przewody
elektryczne zwisały ze sklepienia jak wę\e boa.
Kasyx rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Nic tu nie ma - powiedział. - Jesteśmy głęboko pod powierzchnią. Powiedziałbym, \e
to obszar słu\b konserwacyjnych tego snu.
- Kończymy tę noc? - spytała niepewnie Samena.
- Chyba tak - odparł Kasyx. - Tebulocie? Xaxxo?
- Powiedzmy to sobie otwarcie - odezwał się Xaxxa. - Tym razem nas załatwił,
następnym rąbniemy cwaniaczka w najczulsze miejsce.
Tebulot uniósł dłoń na znak zgody. Walczył dzisiaj cię\ko, ręce bolały go od szarpnięć
maszyny. Wyglądał na zmęczonego. Kasyx cofnął się zatem o krok i uniósł dłonie, by
wyrysować w powietrzu ośmiokąt.
- Wrócimy jeszcze, by walczyć z Yaomauitlem - powiedział.
Samena, Tebulot i Xaxxa odpowiedzieli mu odwa\nie pozdrowieniem Wojowników
Nocy.
W tej samej chwili usłyszeli dochodzący gdzieś z najciemniejszej niszy jaskini
zgrzytliwy, brzęczący dzwięk. Kasyx rozejrzał się po kątach, rzucając swym hełmem smugi
światła. Zmęczony Tebulot uniósł broń. Samena odpięła z podzwaniającej jej u pasa kolekcji
jeden grot.
- Co u diabła? - spytał zaniepokojony i zdenerwowany Tebulot.
Odpowiedz przyszła sama. Z ciemności wyjechało, okrą\ając ich ze wszystkich stron,
jedenaście gigantycznych machin. Wszystkie skierowały się prosto na nich, z tym samym,
wspólnym dla mechanizmów zgrzytem. Ka\da machina była inna, chocia\ zbudowano je z
takich samych kółek, zębatek, poruszających się sprę\yn, blach i kół wieńcowych. Diabelska
maszyneria, której jedynym celem było rozszarpać lub okaleczyć ka\dego, kto znalazłby się na
jej drodze.
Xaxxa natychmiast odbił od reszty po świetlistej ście\ce, która rozjaśniła całe wnętrze
groty. Pochylił tor lotu i zawrócił trzymając nisko głowę, by nie uderzyć o sklepienie, i
wymierzył jednej z maszyn kopnięcie w boczną ściankę. Pierwszy cios nie podziałał, wytrącił
jedynie na chwilę maszynę z równowagi. Xaxxa okrą\ył ją jednak, zni\ył lot i obiema stopami
rąbnął ją w sarno zwieńczenie.
Maszyna zachwiała się na kołach i przez sekundę Kasyx był przekonany, \e zaraz wróci
do równowagi i ruszy do przodu. Po chwili jednak pęd jej trybów sprawił, \e przechyliła się na
bok, by w fontannie kół zębatych i obracających się wcią\ osi roztrzaskać się o podłogę.
Samena wybiegła naprzód, przekoziołkowała między dwiema maszynami i wystrzeliła
dwugłowicowy grot. Ka\da z głowic ciągnęła za sobą długi, cienki przewód ze splecionej stali.
Przewody te, dostawszy się do wnętrza mechanizmów, zablokowały je od razu. Obie machiny
stęknęły, ugięły się i zatrzymały z jękiem sprę\yn.
Tebulot wypuścił kilka drobnych ładunków, niszcząc jedną maszynę. Kolejne celne
strzały sprawiły, \e inna zaczęła krą\yć po grocie, gubiąc przy tym śrubki, sworznie i kawałki
konstrukcji nośnej.
- Cofnijcie się! - krzyknął Kasyx. - Uciekajmy stąd! - Uniósł ju\ ramiona, by raz
jeszcze spróbować wyrysować ośmiokąt, Samena krzyknęła jednak:
- Za tobą! Kasyxie! Za tobą!
Kasyx usłyszał maszynę, zanim ją zobaczył. Uszy nagle wypełniło mu furgotanie
obracających się tu\ za nim kół. Odwrócił się i zobaczył, \e jedna z maszyn naje\d\a na niego.
Usiłował jeszcze odsunąć się, lecz ząb jednego z kół schwycił go za kostkę i nagle jego noga
znalazła się do połowy między trybami i sprę\ynami. Krzyknął z bólu, skoczył na wolnej nodze
i spróbował rozpaczliwie odepchnąć ciągnącą go za sobą ramę.
Gdyby nie miał zbroi, jego noga zostałaby kompletnie zmasakrowana. Zębatki
mia\d\yły nagolennik, zrywały rzemienie przy butach. Machina wyła głośno, usiłując swoimi
kołami wieńcowymi wciągnąć go w głąb, zębatki tymczasem grzechotały o nakolannik i
ochraniacze. Zacisnął zęby i zaparł się o konstrukcję nośną. Czuł, jak napinają się mięśnie, a po
twarzy pod hełmem spływa strugami pot. Uwięziona noga piekła jak przypalana i wiedział, \e
jeśli choć aa chwilę zwolni uścisk, zostanie wciągnięty do środka mechanizmu i zginie.
Mógł u\yć ostatków mocy, by unieszkodliwić machinę. Lecz gdyby to zrobił,
zabrakłoby ju\ energii na powrót do realnego świata. Zostaliby uwięziem w mechanicznym
mieście do końca jego istnienia, a potem, wraz z obudzeniem się chłopca, zniknęliby na całą
wieczność.
- Kasyxie! - wołała biegnąca mu na pomoc Samena.
- Wracaj! - krzyknął. - Nie podchodz za blisko! Pojawili się równie\ Xaxxa i Tebulot,
którzy pomimo ostrze\eń i protestów Kasyxa złapali go pod ramiona, pomagając mu stawiać
opór \arłocznej maszynie.
- Zostawcie mnie! - za\ądał Kasyx. - Mogę... wyrysować ośmiokąt... potem będziecie
mogli - na rany Chrystusa, zostawcie mnie!
- Tu nie ma miejsca na męczenników, stary - powiedział Tebulot. - Trzymaj się.
Sameno, wez jeden z tych swoich drutów i ucisz to \elastwo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]