[ Pobierz całość w formacie PDF ]
%7łONA
Ach! ty kremiku czekoladowy!... Do soboty!... będzie mi się dłużyć z nim... bo wiem, dziś to
przecież jest wilia, a on jakby...
Wychodzą do przedpokoju i zamykają drzwi, od czasu do czasu słychać wybuchy Zmiechu %7łony
SCENA DZIEWITA
Wchodzi z kuchni Dziecko, zamyka drzwi kuchenne, rozgląda się, zdejmuje powoli płasz-
czyk, kapturek, idzie do pianina nagle wybuch śmiechu z przedpokoju szarpie nim, odsuwa
się od pianina i stoi wpatrzone we drzwi przedpokoju. Potem, powoli przechodzi przez sce-
nę i staje przy oknie smutne zapatrzone na ulicę. Zwiatło księżyca je oświetla. Słychać
78
en attendant (fr.) na tymczasem, przelotnie.
98
zamknięcie drzwi wchodowych, po czym drzwi od przedpokoju się otwierają, wpada na scenę
%7łona oświetlając się czerwoną lampą włosy rozwichrzone, kołnierzyk u szyi odpięty.
Wszedłszy roześmiana i rozbawiona spotyka się ze wzrokiem Dziecka, które od okna się od-
wróciło na stuk drzwi i patrzy na nią w milczeniu szeroko rozwartymi oczami...
%7łONA
Jesteś?
Dziecko milczy
Czego się tak na mnie patrzysz? no... czego?
Dziecko milczy
Nie znasz mnie?...
Chce zbliżyć się do Dziecka. Dziecko instynktownie wyciąga ręce i zasłania się
Co ci?
DZIECKO
z krzykiem
Nie rusz!
%7łona mimo woli cofa się
%7łONA
Oszalałaś? Chcesz rózgą?...
Dziecko milczy; %7łona zmieszana przechodzi się po pokoju, podchodzi do Dziecka
Chora jesteś?
DZIECKO
Nie... tylko... tak... coś we mnie... Taka mamcia była inna... ja mamci nie poznałam...
%7łONA
coraz więcej zmieszana
No już dobrze... dobrze...
Idzie do lustra, poprawia kołnierzyk i włosy
Chwila milczenia
Cóż tam u babci?
DZIECKO
Zmieją się... tańczą... bawią...
%7łONA
Pytali się o mnie?
DZIECKO
cicho
Nie.
%7łONA
Czuła rodzina! Dostałaś co?
DZIECKO
Złote serduszko.
99
%7łONA
Gdzie jest?
DZIECKO
Tatko wziął.
%7łONA
Mówiłaś, że u nas dużo gości?
DZIECKO
Mówiłam.
%7łONA
A oni co?
DZIECKO
po cichu
Powiedzieli, że kłamię.
%7łONA
A to impertynencja!...
Wzburzona
A tatko co? Pewnie się dobrze bawi.
DZIECKO
Nie. Tatuś bardzo smutny. A nawet jak się z babcią łamał opłatkiem, to płakał.
Milczenie
%7łONA
I co więcej było?
DZIECKO
Ciocie były bardzo ładnie ubrane, babcia miała jedwabną suknię, było dwanaście potraw, jed-
nemu panu zrobiło się niedobrze i babcia powiedziała, że trzeba tak zrobić, żeby mnie oddać
do klasztoru...
%7łONA
A to znów co? dlaczego?
Milczenie
DZIECKO
milczy
%7łONA
Gadaj... musieli powiedzieć, dlaczego...
DZIECKO
cicho
Powiedzieli, że ja jestem bardzo zle chowana.
100
%7łONA
Pewnie jadłaś rybę nożem.
DZIECKO
Ale nie, mamusiu... widelcem...
%7łONA
Uśmiechałaś się, jak kto do ciebie mówił?
DZIECKO
Tak.
%7łONA
Kłaniałaś się prawą nogą?
DZIECKO
Tak.
Dyga
%7łONA
Czego oni jeszcze chcą!... czego oni jeszcze chcą!...
Chodzi po pokoju wściekła
Nie pójdziesz tam już więcej. To potwory. To serce złote?
DZIECKO
Tak, proszę mamci.
%7łONA
Jeszcze ten twój tatuś to go zgubi. Po co mu dawałaś. Było samej schować w kieszonkę.
DZIECKO
Bo mamcia powiedziała, żeby wyrzucić, więc...
%7łONA
Głupiaś! złota się nie wyrzuca.
Przez kuchnię wchodzi wolno Mąż
SCENA DZIESITA
%7łona Mąż Dziecko - Sługa
M%7ł
wchodzi powoli spogląda dokoła pokoju
%7łONA
Mówi się dobry wieczór ...
101
M%7ł
Dobry wieczór.
%7łONA
Myślałam, że już tam będziecie nocować. Tylko naturalnie taka wilia... Sto pięćdziesiąt po-
traw... Choć zastaw się, a pokaż się. Potem coś tego, Monaco79...
M%7ł
Co? skąd Monaco...
%7łONA
Już tak. Gdzie szlachcic, tam Monaco. A potem omnia... tego... porto80...
Patrzy tryumfująco
M%7ł
Daj ty mi dziś spokój... głowa mnie boli.
%7łONA
Pewnie, jak kto tragedię wyprawia, żeby tylko mnie w oczach innych zle przedstawić...
M%7ł
Ja tragedii wyprawiać nie potrzebuję...
%7łona zaczyna zapalać świeczki na drzewku
M%7ł
bierze popielniczkę, na której leżą dwa niedopałki papierosów Fedyckiego
Był tu kto?
%7łONA
Nie.
M%7ł
do Dziecka
Wyrzuć te dwa niedopałki do kuchni.
Dziecko wychodzi
Mogłabyś przy dziecku nie kłamać.
%7łONA
Tak... wiem... Chowam zle dziecko! Ale mniejsza. Był tu Fedycki chwilę na orzechy. Zapo-
mniałam o tym i nie ma w tym zbrodni. Kazał ci powiedzieć, że żałuje, że cię nie zastał.
M%7ł
ironicznie
To wątpię.
%7łONA
O! możesz wierzyć! On cię bardzo lubi.
79
Monaco księstwo na Riwierze francuskiej z miastem Monte Carlo słynnym z domów gry.
80
%7łona chce zaimponować świeżo poznanym zwrotem (por. tekst i przyp. 67), którego jednak nie umie dokład-
nie powtórzyć.
102
M%7ł
t. s.
Czy być może!
%7łONA
O! ja wiem, że ci o miłość ludzką nie chodzi. Takim sobkom to o nic nie chodzi.
Dziecko wraca
A ja lubię Fedyckiego. Wesoły, miły, inteligentny.
M%7ł
Tak...
Wstaje i kieruje się ku drzwiom swego pokoju
%7łONA
arogancko
A ja lubię Fedyckiego.
M%7ł
Daj ty mi spokój!
Z daleka słychać kościelne dzwony
%7łONA
arogancko
A ja lubię Fedyckiego.
M%7ł
A ja tego durnia nienawidzę. Ja...
Robi wrażenie, jakby coś chciał powiedzieć więcej ale nie wie jak i milknie
%7łONA
która przez jakąś chwilę zdawała się zmieszana
Ty wszystkich nienawidzisz, kogo ja lubię.
M%7ł
Milcz!... zostaw mnie!...
Dziecko wchodzi pomiędzy nich
DZIECKO
Mamusiu! tatusiu! dajcie spokój!... proszę! Boże!...
%7łONA
Co tu chcesz? idz sobie do drzewka. Baw się!...
M%7ł
Przede wszystkim ja nie chcę, żeby się to drzewko świeciło.
Idzie szybko do drzewka i gasi świeczki
%7łONA
Proszę zostawić!
Wchodzi Służąca ubrana w chustce
103
SAU%7łCA
Proszę wielmożnej pani... już dzwonią, ja idę na pasterkę.
%7łONA
A idz!... idz na tę pasterkę!
Mąż idzie do swego pokoju, drzwi są otwarte widać, jak siada przy biurku, bierze książkę i
usiłuje czytać. %7łona zapala znów świeczki Dziecko stoi bezradne przy stole
%7łONA
Lila, chodz do choinki!...
Dziecko podchodzi z wolna
Masz... tu krzesło... siadaj i ciesz się...
Sadza Dziecko na krześle
Cóż masz taką grobową minę? Jezus Maria! co to za rodzina! co to za usposobienia...
Idzie do sofy, owija się szalem, kładzie się na sofę tyłem do Dziecka; widać, jak Mężowi z
rąk wypada książka i jak siedzi osowiały, z głową opuszczoną, w swoim fotelu pod światłem
zielonawej lampy
%7łONA
układając się
%7łeby nie wiem jakie mieć dobre intencje, wszystko zmrożą...
Odwraca głowę i patrzy na Dziecko, które siedzi skurczone na krzesełku, patrząc na płonącą
choinkę, i coraz więcej jest osowiałe
%7łONA
Ciesz się, kiedy ci mówię!... słyszysz!... ciesz się!...
Odwraca się do ściany dzwony ciągle biją w oddali zapada w pokoju milczenie. Te trzy
postacie nieruchome tworzą smutny obraz
Kurtyna wolno zapada
104
AKT DRUGI
Scena przedstawia pokój u Wdowy, wynajęty przez Fedyckiego. Meble żydowskie ale
pewna staranność kobieca. Palma. Dywaniki robione ze skrawków. Zcieżka płócienna przez
podłogę. Dwa pianina, trzy rowery, na ścianie ścienne zegary na stole, nakrytym serwetą,
gramofon. Szezlong zniszczony. Aóżko pod ścianą. Porozrzucane buty i części garderoby.
Z lewej strony drzwi do Wdowy zastawione szafą niedużą, łatwą do usunięcia wejście
główne w środkowej ścianie. W prawej jedno okno. Na ścianie ilustracje z Tygodnika 81 i
Kraju 82 powycinane i ponalepiane. Na stolikach wydawnictwa: Kobieta i Jej Wdzięki ,
Zwiat Płciowy 83 itp.
Za podniesieniem zasłony na łóżku leży Fedycki z nogami zadartymi na poręczy. Gramofon
nastawiony ryczy, szumi, piszczy
SCENA PIERWSZA
Fedycki - Wdowa
Po chwili pukanie
FEDYCKI
Wer da? 84
WDOWA
za drzwiami
Ja! czy mogę?
FEDYCKI
[ Pobierz całość w formacie PDF ]