[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Powiedz!
 Tak  wyszeptała.  Tak
 Na pewno? Nie rozmyślisz się?
 Nie.
 Udowodnij.
Nie musiał nic tłumaczyć. Nie opierała się, gdy pociągnął ją w stronę
łóżka, A już się bała, że to, co wtedy przeżyli, już się nie powtórzy. Nawet
nie chciała myśleć, ile by straciła, gdyby już nigdy nie byli tak blisko, gdyby
już nigdy nie czuła tego, co teraz.
Rozumiała skrywaną niepewność Travisa i z niezbitą wiarą ufała, że
pomoże znalezć mu jego drogę. Wszystko, co teraz się działo, otwierało
przed nimi nowy świat, świat, który odkryją razem.
Gdy usnął, usiadła przy oknie i patrzyła na Travisa. Wciąż kotłowało
się w niej tyle myśli. Uczucia biły się ze zdrowym rozsądkiem.
Zgodziłam się. Jestem mu potrzebna, co dzisiaj znów się potwierdziło.
147
R
L
T
Dlatego nie chce mnie puścić, dlatego chce, bym była przy nim.
Nie powinnam się na to godzić.
Ale nie chcę też od niego odejść.
Co Travis mi ofiaruje? Miłość?
Nie, z jego strony to nie jest miłość. W każdym razie nie taka jak moja.
Potrzebuje mnie, a ja go nie zawiodę. Kiedy... kiedy to się skończy,
będę się cieszyła z każdego wspólnie spędzonego dnia.
Jest dwudziesty pierwszy wiek. Co z równouprawnieniem kobiet?
Mam to w nosie! W każdym razie gdy chodzi o Travisa. I niech tak
zostanie. Będę go kochać, wspierać, pomagać. Chcę tylko, żeby był
szczęśliwy. Nie chcę myśleć rozsądnie.
I tyle.
W Los Angeles trwały gorączkowe przygotowania do uroczystości
wręczenia nagród. Spekulowano, kto okaże się zwycięzcą, rozeszły się też
plotki o planowanym filmie. Wszyscy liczący się ludzie wybierali się na
galę.
Charlene i Travis próbowali ściągnąć jej dziadków, lecz okazało się to
niemożliwe. Ledwie wrócili z wakacji, Emma była wyczerpana i długi lot do
Stanów nie wchodził w grę. Bardzo tego żałowali, zwłaszcza Travis, który
zamierzał publicznie oświadczyć się Charlene.
Dwa dni przed imprezą przyjechała rodzina Travisa. Z Amosem, jego
żoną i pasierbicą umówili się na kolację. Amos nie krył zadowolenia i dumy.
Oby tylko nic nie popsuło tego wieczoru, pomyślała Charlene, ciesząc
się, że Travis wreszcie został doceniony przez ojca.
Na uroczystość kupiła wspaniałą suknię z ciemnoniebieskiego
aksamitu, dopasowaną w talii i z rozkloszowanym dołem. Travis pokazał
Charlene piękny pierścionek z szafirami i brylantami, który miał dać jej
148
R
L
T
podczas oświadczyn. Chciała założyć go od razu, lecz nie dał się ubłagać.
 Musisz być cierpliwa  droczył się.
 Spróbuję. Och, żeby ten wieczór był spełnieniem twych marzeń!
 Będzie, jeśli ty będziesz przy mnie. Co to?
 Mój telefon. Zaraz kogoś spławię.
 Charlie?  To dzwonił dziadek  Stało się coś niedobrego.
 Co?  zapytała, choć już wiedziała.
 Emma dostała zawału. Może nie przeżyć nocy.
 Mój Boże...  wyszeptała.
 Dasz radę przyjechać? To może być ostatnia chwila. Nie chciała,
żebym do ciebie dzwonił, bo...
 Dobrze, że zadzwoniłeś  rzekła ze wzburzeniem.
 Zaraz wsiadam do samolotu. Powiedz jej, że przyjadę. I że ją
kocham.
 Emma?  zapytał Travis, gdy się rozłączyła.
 Zawał. Jest umierająca.
 W takim razie natychmiast ruszamy. Jest lot po południu.
 Lecimy? Nie, ty nie możesz. Dziś jest wręczenie nagród, cała
rodzina...
 Naprawdę myślisz, że to dla mnie ważniejsze?  Patrzył na nią z
niedowierzaniem.  Od ciebie?
 Musisz tam być. Dla ciebie to życiowa sprawa. Wiem, że byś ze
mną pojechał, doceniam to, ale nie możesz. Przecież to rozumiesz.
 Zaczynam rozumieć...  zaczął powoli  coś, czego dotąd nie
rozumiałem.
 Wiesz, że mam rację. To twój wielki dzień. Nie dam ci tego
zmarnować.
149
R
L
T
 Szykuj się  rzekł, odchodząc  a ja zacznę wszystko załatwiać.
Pośpiesznie spakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Starała się nie
poddawać emocjom. Travis wprawdzie zachował się jak należy, ale szybko
dał sobie wytłumaczyć, co jest dla niego dobre. Trochę za szybko.
Tak wyglądają ich relacje. Niby o tym wiedziała, lecz nie spodziewała
się, że rzeczywistość okaże się aż tak brutalna.
Ubrała się na podróż. Travis siedział przy stole i kończył coś pisać.
 Wszystko gotowe.  Schował kartkę do kieszeni.  Zadzwoniłem na
lotnisko i zarezerwowałem bilet. Rick nas odwiezie.
 Nas?
 Odprowadzę cię.
Otworzył drzwi, nim zdążyła zaprotestować. Uderzyło ją, jak
rzeczowo i spokojnie się zachowuje. Poczuła ciarki na plecach.
Rick już czekał. Wsiadła, oparła głowę na rękach.
I choć Travis przytulił ją, czuła się odtrącona i samotna.
 Już dojeżdżamy  powiedział.
Zebrała się w sobie. Za chwilę się pożegnają. Każde z nich wróci do
swojego świata. Czy jeszcze się spotkają? Ogarnęły ją wątpliwości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl