[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o\enić. A ona uciekła mu, gdzie pieprz rośnie.
Zadzwonił telefon.
 No i jak?  zabrzmiał w słuchawce głos Artiego.  Robisz jakieś postępy?
Celie przemierzała górny pokład w tę i z powrotem, chcąc trochę ochłonąć i uspokoić
skłębione myśli. Na wargach wcią\ jeszcze czuła gorący dotyk ust Jace a.
Jace Tucker rzeczywiście ją pocałował?
Przecie\ on jej nawet nie lubi! A mo\e?
Zawsze myślała, \e nie darzy jej sympatią. Głupia i nudna Celie O Meara nie zasługiwała
przecie\ na uwagę takiego faceta jak Jace Tucker.
Mo\e się myliła?
Na myśl o tym, \e mogliby stanowić parę, przeszedł ją dreszcz. O Bo\e!
Doszła na sam dziób statku i przystanęła. Oparta o barierkę i wpatrzona w atramentowe
niebo nad głową, usiłowała zapanować nad emocjami. Bezskutecznie przywoływała na
pomoc swój zdrowy rozsądek.
Celie po raz pierwszy w \yciu prze\ywała coś takiego. Od chwili gdy Jace ją pocałował,
czuła się jak w gorączce. Chciała, by wcią\ ją przytulał i całował bez końca. Czy to mo\liwe,
\e pragnęła... Jace a?
Zadr\ała i znów podjęła swą wędrówkę. W głowie jej wirowało, a ciało płonęło z
po\ądania i nawet chłodny morski powiew nie przynosił ulgi. Ledwie dostrzegała srebrzysty
sierp księ\yca i gwiazdy jak klejnoty pobłyskujące na aksamitnym niebie.
Wszystko przesłaniał jej obraz Jace a, który nieustannie miała przed oczami. Wcią\ na
nowo prze\ywała w pamięci tamten pocałunek i słowa:  Właśnie to tutaj robię, Celie .
Powracało do niej wszystko, co wtedy powiedział; \e mogła poszukać sobie mę\a,
rozejrzeć się dookoła, znalezć kogoś na miejscu.
Przystanęła, wpatrując się w ciemność i rozwa\ając, co to mogło znaczyć.
Czy\by przyjechał tu, \eby... \eby się do niej zalecać?
Wydawało jej się to tak nieprawdopodobne, \e a\ pokręciła głową. To do Jace a po prostu
nie pasowało.
Czy\by?
Pomyślała, \e Jace Tucker jej pragnie, i usiłowała się do tej myśli przyzwyczaić.
Powtarzała to sobie raz po raz, delektowała się tą myślą, starała się z nią oswoić. Na ustach
wcią\ czuła smak jego ust.
Jace Tucker jej pragnie.
Nie. To coś więcej ni\ tylko po\ądanie. On chce się z nią o\enić!
Nie wyraził się tak dosłownie, ale to chyba miał na myśli. Rozmawiali przecie\ na temat
mał\eństwa.
Próbowała powiedzieć na głos zdanie:, Jace Tucker chce się ze mną o\enić , ale język
odmawiał jej posłuszeństwa.
Jace Tucker miałby się z nią o\enić? Nie. To niemo\liwe.
Kiedy jednak po raz kolejny odtwarzała w myśli przebieg ich spotkania, dodawała do
siebie słowa i fakty, ukoronowane pocałunkiem  wynik zawsze zawierał się w tym jednym
zdaniu.
śałowała teraz, \e nie wydobyła z niego jasnej deklaracji, o co mu chodzi. Wręcz
przeciwnie, przeraziła się i uciekła!
 Jace Tucker chce się ze mną o\enić?  Te słowa w końcu przeszły jej przez gardło, lecz
wyłącznie jako pytanie. Nie potrafiła powiedzieć tego w formie twierdzącej. Stała wpatrując
się w ciemność za burtą i poczuła, \e ogarnia ją niezwykła fala... czego? Spokoju? Radości?
Zadowolenia?
Dotychczasowe napięcie minęło i ku swemu zdumieniu Celie zaczęła chichotać i śmiać
się coraz głośniej, zupełnie bez sensu, a\ do łez.
To przecie\ absurd, \eby ona i Jace Tucker... A jednak.
Nie wierzyła, \e to prawda, a jednak bardzo chciała wierzyć.
I to tak\e było dla niej zaskoczeniem.
Odkąd sięgnęła pamięcią, marzyła, \e znajdzie swą drugą połowę. Kiedyś sądziła, \e ju\
ją znalazła w osobie Matta. Pózniej te tęsknoty oderwały się od rzeczywistości i karmiły się
fantazjami na temat Sloana. Pozwoliły jednak Celie zachować nadzieję i miejsce w sercu dla
mę\czyzny jej \ycia, jeśli w końcu go spotka.
Czy tym wyczekiwanym mę\czyzną miał być Jace?
Czy ją kochał?
Czy ona go kochała?
Bóg jeden wie, \e nigdy o tym nie myślała. Przez wiele lat go nie znosiła, choć  musiała
to przyznać  wzbudzał jej zainteresowanie.
Podziwiała jego radość \ycia i \ywiołowość. Fascynowała ją łatwość, z jaką nawiązywał
kontakty z ludzmi, a przede wszystkim z kobietami. Jednocześnie z pewnym lękiem odnosiła
się do swobodnego, niczym nieskrępowanego stylu \ycia Jace a i obawiała się jego wpływu
na Matta w czasach, gdy wędrowali razem od rodeo do rodeo.
śycie pokazało, \e te obawy były słuszne. Matt wybrał kowbojską włóczęgę, a ją
porzucił.
Od tamtej pory Celie zaczęła odczuwać do Jace a jedynie niechęć.
Była przekonana, \e on odwzajemnia to uczucie. W ciągu tych kilku miesięcy, kiedy
pracowali razem, robił, co mógł, \eby ją dra\nić, i gdzie tylko się obróciła, wszędzie się na
niego natykała.
Sądziła, \e robi jej na złość, ale teraz zaczynała mieć wątpliwości, czy rzeczywiście tak
było. Intrygowało ją to i zadziwiało.
Pocałował ją, a ona wpadła w panikę i nie sprostała sytuacji. Teraz \ałowała, \e uciekła
tak szybko. Drogę powrotu zamykała jej jednak Simone, która krą\yła gdzieś po korytarzach
w głębi statku i tylko czekała, \eby wylać ją z pracy.
Dziwne, lecz ta ewentualność wcale nie wprawiała Celie w nerwowe dr\enie. Nie myślała
o Simone.
Jej myśli bez reszty zajmował Jace. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl