[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dostojnego Otoesa doprowadzono nędznego kupca z miasta Sochem, który ośmielił się
twierdzić, \e odbył daleką drogę morzem i odkrył w głębi wód olbrzymi ląd, rozciągający się
tam, gdzie zachodzi słońce. Kupiec ów uparcie wmawiał dostojnemu Otoesowi, \e ląd ów, do
którego ruszył w miesiącu Farmoti, a dotarł w miesiącu Paofi, jest większy od Egiptu, państwa
Faraona. Czcigodny Otoes wysłuchiwał spokojnie bluznierczych słów kupca z Sochem, po
czym rozkazał oćwiczyć go i wrzucić do ciemnicy. Gdy to się stało, dostojny Otoes zwrócił swe
łaskawe słowa do mnie, nędznego sługi boga Ammona. Powiedział: kapłanie Het, Egipt jest
jeden, a kupiec z Sochem zginie, gdy\ oczy jego nie widziały tego, o czym mówiły jego
kłamliwe usta. Nie dziwiły mnie te słowa. W starych papirusach wielkiej świątyni boga Ammona
jest napisane: Najpierw brzegi Egiptu oblewają wody morza mniejszego, które rozciąga się
daleko na zachód i przez wąskie wrota łączy się z morzem niezmierzonym. Na morzu tym
rozciągał się kiedyś wielki ląd, zamieszkany przez ludy wyklęte, znienawidzone przez bogów..."
Na tym kończyła się relacja kapłana Heta. Niestety, dalszego jej ciągu, który spisany był
zapewne na innym papirusie, mimo dokładnych poszukiwań, nie odnaleziono.
- To by się zgadzało - mruknął Bielica.
- Nie rozumiem, co masz na myśli - odparł kierownik ekspedycji wykopaliskowej.
- Zaraz ci to dokładniej wytłumaczę - zaczął Bielica. -Papirus Heta wspomina niewątpliwie o
Atlantydzie. Jest to więc dokument niezmiernej wagi. Dzięki niemu w innym zupełnie świetle
przedstawia się sprawa Solona i Platona, których przekazy traktowano dotychczas jako
legendy.
- Znowu nie rozumiem - wtrącił kierownik. - Mówisz zbyt tajemniczo.
- Czy\by? Mnie się wydaje, \e sprawa jest zupełnie jasna. W VI wieku przed naszą erą kapłani
egipscy przekazali jakoby Solonowi wiadomość, \e według zapisków istniał kiedyś za słupami
Heraklesa, to jest za Cieśniną Gibraltarską, tajemniczy ląd zamieszkany przez wojownicze
plemiona. Pisze o tym filozof grecki Platon, powołując się właśnie na owe zapiski egipskie. Ląd
ów Platon nazywa Atlantydą, jego mieszkańców zaś - Atlantydami. Egipcjanie
utrzymywali, \e z Atlantydy, większej od ówcześnie znanych krajów, dostrzec mo\na szereg
wysp le\ących na drodze do olbrzymiego lądu ograniczającego Atlantyk od zachodu, to jest do
dzisiejszej Ameryki. Czy Atlantydzi docierali do owego le\ącego za morzem lądu? Być mo\e.
gdy\ Egipcjanie o tym wspominają.
Wspominają równie\, jak wynika z informacji udzielonych Solonowi, \e zbrojne oddziały
Atlantydów przybijały tak\e do brzegów Afryki, wdzierały się na terytorium Libii i podchodziły do
granic ówczesnego Egiptu, godząc w jego .interesy. W związku z tym zupełnie zrozumiały jest
zwrot w papirusie Heta, określający Atlantydów mianem  ludu wyklętego, znienawidzonego
przez bogów". Atlantydzi musieli być ludem niezwykle wojowniczym, skoro mimo wielkich
posiadłości na oceanie, w Ameryce i w Afryce podbili jakoby tereny dzisiejszej Hiszpanii i
Francji oraz uderzyli w końcu na Egipt oraz Półwysep Bałkański. Te ostatnie wyprawy
zakończyły się ich klęską. Atlantyda - jak pisze Platon w oparciu o owe informacje - znikła w
ciągu doby wskutek trzęsienia ziemi...
- Wydaje się - ciągnął Bielica - \e potwierdzeniem informacji egipskiej, jakoby Atlantydzi dotarli
do Ameryki, są pieśni i podania niektórych plemion indiańskich. Otó\ według tych podań
przodkowie Indian przybyli zza morza, z tej strony, z której wychodzi słońce. Przeczy to
oczywiście ogólnie przyjętemu mniemaniu, jakoby zaludnienie Ameryki postępowało z zachodu,
z Azji, przez Cieśninę Beringa. Dlatego le\ legenda o przybyciu przodków Indian ze wschodu
nie była brana powa\nie. Obecnie jednak\e sprawa przedstawia się zgoła inaczej. Niedawno
bowiem odkryto w rejonie Los Angeles szczątki człowieka, który \ył tam przed około 24
tysiącami lat. Fakt ten jest oczywistym dowodem, \e człowiek zamieszkujący wówczas
Amerykę przybyć mógł równie\ ze wschodu, poniewa\ przed 24 tysiącami lat cała północ
Ameryki okryta była pokrywą lodową, uniemo\liwiającą wszelką podró\ przy u\yciu
ówczesnych prymitywnych środków. Fakt ten wskazuje równie\ pośrednio na mo\liwość
istnienia Atlantydy jako pomostu między Europą i Północną Ameryką.
- Ale czy taka przeprawa przez Atlantyk była wtedy mo\liwa?
- wyraził wątpliwość któryś z członków ekspedycji.
- Udowodnił to przecie\ przed kilkudziesięciu laty odwa\ny Norweg Thor Heyerdahl,
przepływając Pacyfik na Kon-Tiki - odparował Bielica.
- Tak, to prawda.
- Oczywiście - podjął Bielica - ani podania Platona, ani te\ legend i pieśni plemion indiańskich nie
mo\na traktować jako wystarczających dowodów naukowych. Zbie\ność jednak jest tu zastanawiająca.
Gdyby istniały zapiski egipskie w formie oryginalnych papirusów, zagadnienie Atlantydy nabrałoby innego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl