[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Kiedy przyszedł Grant, wybierałam się pod prysz-
nic. Zresztą nic ci do tego, ty wstrętny hipokryto!
– Tak myślisz? Może powinienem ci przypomnieć,
że wciąż jesteś moją żoną?
Chwycił ją za ramiona, przyciągnął do siebie i przy-
lgnął do jej półotwartych ust. Na początku broniła się,
ale Mick był zbyt silny, i zbyt zdeterminowany. Nie
mogła złapać oddechu – i nie mogła myśleć. Mogła to
tylko wytrzymać, kiedy jego dłonie przemknęły po niej
od piersi do ud w zaborczym geście. Przypominając, że
jej cielesne pragnienia zostałyuśpione. Ale nie wygasły.
– Ty draniu – wykrztusiła, kiedy ją puścił. – Ty
cholerny barbarzyńco.
– Jestem tym, czym byłem zawsze. I ostrzegałem cię
wcześniej, żebyś mnie nie złościła.
– Nie masz prawa się złościć. Ani oskarżać mnie,
kiedy ty... ty sam...
Słowa uwięzły jej w gardle. Nie mogła ich wymówić.
Nie była w stanie wygarnąć mu jego zdrady prosto
w oczy. Być może wierzyła podświadomie, że zachowu-
jąc milczenie i nie pokazując mu, jak bardzo cierpi,
ratuje swoją godność.
– Jestem człowiekiem, Katharina, a nie jakąś świętą
figurką z ołtarza. Nigdy nie robiłem z tego tajemnicy,
a jednak wyszłaś za mnie.
– I szybko tego pożałowałam.
– Mimo całego luksusu, który osładzał ci moje bar-
barzyństwo – zadrwił. – Niełatwo cię zadowolić, moja
Kate.
64
SARA CRAVEN
– Nie jestem twoją Kate – wycedziła przez zęby.
– I chcę, żeby to było jasne: mój powrót do Kefalonii nie
daje ci prawa do... obłapiania mnie.
– Żadnych czułości, agapi mou? Żadnych pocałun-
ków?
– Nic. Albo nasza umowa jest nieważna – bez wzglę-
du na to, jak długo będę musiała czekać na rozwód.
– Upieram się przy zachowaniu pozorów sympatii
i zwykłej uprzejmości, matia mou – powiedział twar-
dym tonem.
– A kiedy ma się zacząć ta farsa?
– Od zaraz. – Wskazał palcem zmiętą gazetę, którą
wciąż ściskała wdłoni. – Jak widzisz, wasze brukowce
już odkryły, że oboje jesteśmy w Londynie, ale nie
razem. Dlatego spakujesz swoje rzeczy i pojedziesz ze
mną jeszcze dzisiaj do Royal Empress.
– Royal Empress... Nie. Nie zrobię tego. Zgodziłam
się wziąć udział w ślubie Ismene, a nie było mowy
o tym, żebym mieszkała z tobą tutaj, w Londynie.
– Ja też tego nie planowałem – powiedział dobitnie.
– Po prostu okazało się, że nie ma innego wyjścia. I to ci
musi wystarczyć... – Urwał. – Ale mogę cię uspokoić:
wynająłem apartament, który nie będzie budził w nas
żadnych wspomnień. Na tyle duży, że przy odrobinie
szczęścia nie będziemy się musieli w ogóle spotykać.
– To rzeczywiście pocieszające. Pójdę się spakować
i ubrać.
– Nie zapomnij włożyć tego. – Sięgnął do kieszeni
i podał jej ślubną obrączkę.
– O nie. – Odruchowo schowała obie ręce za plecy.
Na tej obrączce było wygrawerowane jego imię i słowa
,,Na zawsze’’. Nie mogła jej nosić. To byłoby zbyt
LUKSUSOWY KAMUFLAŻ
65
okrutne. Przypominałoby o wszystkich jej żałosnych
nadziejach i marzeniach. – Ja... ja naprawdę nie mogę.
– Ale musisz. – Nie odrywając oczu od jej zarumie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl