[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śniłem o tobie. I budziłem się pełen pożądania. Stałaś
się moją obsesją. Myślałem godzinami, jak lepiej cię
pieścić w czasie naszego następnego spotkania. O ile
w ogóle miało do niego dojść.
Popatrzył na nią z wyższością, tak jak podczas ich
pierwszego spotkania, a oczy pałały oburzeniem.
- Zaczęłaś przeszkadzać mi w pracy, prześladowałaś
mnie, opętałaś. Starałem się opanować, ale niestety, nie
udawało mi się. Ale wciąż nie przyznawałem się do
tego, że cię kocham. Myślałem tylko, że uratuję się,
kiedy mnie poślubisz i będę mógł mieć cię do woli, tak
jak nie miałem nigdy żadnej innej kobiety.
146
147
Miała więc rację. Teraz to już nie miało znaczenia.
- Potwór - skwitowała.
- O tak - odpowiedział Eliot - ukryty. Zacząłem
się bać. Dlatego chciałem przebywać z tobą jak
najczęściej. Flirtowałem i zabierałem cię na miasto,
żeby zobaczyć, jak się zachowasz. Cieszyłem się, że
masz godność, która pozwalała ci dać sobie radę
w każdej sytuacji. Można by było, uznałem cynicznie,
zrobić z ciebie całkiem udaną żonę. I oczywiście nie
byłem ci obojętny. Starałaś się ukryć to przede mną,
ale reagowałaś na mnie spontanicznie i z pasją.
Uśmiechnął się na widok jej zdumienia.
- A potem - mówił dalej - odrzuciłaś moją
propozycję i dumnie zgodziłaś się wziąć mnie na
kochanka. Ugodziłaś mnie w serce i jeszcze się przy
tym uśmiechałaś. Chociaż wszystko to mi się należało.
Tiffany wstała i poszła do kuchni.
- Zaparzę kawę - powiedziała i myślała o tym, jak
on ją musiał oceniać. Kiedy kawa była gotowa,
zaniosła filiżankę Eliotowi.
- A dlaczego to ci się nie spodobało? Jako kochanek
mógłbyś nasycić się mną, nie tracąc nic z godności
ani wolności.
Eliot postawił filiżankę na skrzyni. Poruszał się
z gracją. Tiffany zaczerwieniła się, kiedy przypomniała
sobie ciężar jego ciała, moment, kiedy się kochali
i wspaniałe pieszczoty. Gdzieś w głębi znowu budziła
się namiętność.
Eliot stał odwrócony profilem, jego wyrazista twarz
rysowała się na tle zachmurzonego nieba. Kiedy
zaczął mówić, głos brzmiał lekko i miękko.
- Wiedziałem najzupełniej jasno, że nie wystarczy
mi zwyczajny romans. Nie wystarczy seks i trochę
rozrywki. A poza tym, jako moja kochanka, mogłabyś
w każdej chwili odejść ode mnie. Byłem zdumiony
i przerażony faktem, iż pragnę, żebyś została ze
NIEROZERWALNE WIĘZY
NIEROZERWALNE WIĘZY
mną na zawsze. Chciałem, byś czuła się niewolnicą,
tak jak ja.
Tiffany zamarła. Eliot stał z pochyloną głową
i nie patrzył na nią. Wyglądał tak, jakby się wręcz
bał.
Potem podniósł głowę i zwrócił się ku niej z prośbą
w oczach.
- Jak głupi byliśmy oboje - szepnęła z drżeniem
Tiffany. - Myślałam, że łączy nas żądza i nienawiść,
a powinnam wiedzieć, że tak potężna może być tylko
miłość.
- Tiffany. - Postąpił ku niej i wyciągnął ręce.
- Tiffany - powtórzył. - Moje kochanie najdroższe.
Moje serce.
Dotknęli się i pocałowali jak kochankowie, którzy
nie widzieli się od bardzo dawna. Tiffany, tak jak
marzyła o tym, pogłaskała go po włosach i przytuliła
się do niego z bezgranicznym zaufaniem, a jej ciało
zachęcało do wszystkich możliwych pieszczot.
- Nie - wyszeptał Eliot i podniósł głowę - nie
teraz, kochanie.
- Dlaczego? - zapytała zaskoczona Tiffany.
- Teraz musi już być cudownie, a to znaczy, że
dopiero po ślubie. - Podniósł ją i zaniósł na kanapę
z uśmiechem.
- Odkryłem - powiedział - że nie potrafię oddzielić
duszy od ciała. Kiedy miałem cię pierwszy raz,
pozwoliłem, żeby nad wszystkim zapanowała namięt­
ność i potem tego głęboko żałowałem. Drugim razem
uwodziłem cię całkowicie świadomie. Chciałem cię
w ten sposób zmusić do małżeństwa. Posłużyłem się
wszystkimi znanymi mi technikami, żeby cię nakłonić.
- Zauważyłam. - Przysunęła się do niego. - Byłeś...
Ja byłam oszołomiona. Nie wiedziałam, że istnieje aż
taka ekstaza. To było cudowne... ale bezosobowe.
Wolałam już pierwszy raz.
148
149
- Ale - popatrzył na nią zdumiony - ja cię wtedy
zmusiłem.
Tiffany uśmiechnęła się i oparła głowę na jego
ramieniu. Eliot nabrał tchu.
- Tak, ale mnie pragnąłeś - wyjaśniła. - Tak
bardzo, że straciłeś kontrolę nad sobą. Natomiast
drugim razem świetnie wiedziałeś, co robisz. Byłeś
jak... jak pianista, który dysponuje znakomitą techniką,
ale w jego muzyce brak uczucia.
- Było uczucie - odpowiedział ze smutkiem - ale
nie chciałem go okazać, bo bałem się, że znowu cię
zranię.
Dotknęła palcem jego ust. Po chwili milczenia
Eliot powiedział. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl