[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Swoją wersję. Podaj mi swoją.
125
R
L
T
Przytuliła policzek do jego serca.
 Kiedy cię zobaczyłem na tej zbiórce pieniędzy, poczułem, jakbym
ujrzał moje przeznaczenie. Powiedziałem to Ramonowi, a on odparł, że
gdyby usłyszał to od kogoś innego, wyśmiałby go. Ale mnie uwierzył.
Powiedział, żebym do ciebie podszedł. Wtedy rozpętało się prawdziwe
piekło. Pobiegłaś do tego mężczyzny, a mnie wezwano do jakiegoś
wypadku. Poprosiłem Ramona, żeby dowiedział się o tobie jak najwięcej,
żebym potem mógł cię odnalezć.
Przez ostatnie miesiące starałem się nie wracać do tego, co
podpowiadał mi instynkt, a z czym nie umiałem się zmierzyć. Ale im lepiej
cię poznawałem, tym trudniej było mi udawać. Mel też tam był, podczas tej
zbiórki na szpital. Stał tuż za mną, słyszał moją rozmowę z Ramonem. I
postanowił mnie uprzedzić. Cybele słuchała osłupiała.
 Udało mu się. Korzystając z pieniędzy, które mu dałem, żeby łatwiej
otrzymał nowe stanowisko, znalazł się tam gdzie ty, gdzie miał cię na co
dzień. Przez sześć tygodni, kiedy ja w Hiszpanii wykonywałem jeden zabieg
za drugim, wyczekując na moment, gdy będę mógł cię odszukać, on cię
prześladował. Kiedy przyjęłaś jego oświadczyny, zadzwonił do mnie z
informacją, że się zaręczył. Nie powiedział, z kim. W dniu, gdy
przyjechałem znów do Stanów, żeby cię odnalezć, uparł się, żebym najpierw
poznał jego narzeczoną. Nie potrafię opisać tego, co przeżyłem.
Powtarzałem sobie, że nie mógł zrobić tego z premedytacją, że nie jest
aż tak okrutny. Ale pamiętam złośliwą satysfakcję, z jaką mówił, że to była
miłość od pierwszego wejrzenia, że nie rozstajesz się z nim ani na chwilę.
Zrozumiałem, że świetnie się bawi moim kosztem. Mało nie oszalałem ż
bólu.
 Czy dlatego...
126
R
L
T
 Czy dlatego zachowywałem się, jakbym cię nie znosił? Tak. Wtedy
niczego nie lubiłem. Mela, siebie, ciebie, świata, w którym budzę się bez
ciebie.
 Miałeś tyle innych kobiet.
 Nikogo nie miałem, odkąd cię zobaczyłem. Te kobiety to tylko
zasłona dymna, żebym nie uchodził za piąte koło u wozu podczas naszych
spotkań. Odwracały moją uwagę, żebym nie zwariował, bo z każdym dniem
bardziej cię pragnąłem. Niestety moje wysiłki, żeby cię znienawidzić, ani
twoja antypatia nie działały. Więc wyjechałem. Nie wróciłbym, gdyby Mel
mnie do tego nie zmusił. I ja, i jego rodzice ostrzegaliśmy, że któregoś dnia
coś mu się stanie. I stało się.
Cybele zadrżała na to wspomnienie.
 Powiedział, że to przeze mnie stracił rozsądek...
 Nie, to nie ma z tobą nic wspólnego. Zawsze był nieodpowiedzialny.
Sam pakował się w kłopoty. I zawsze obwiniał kogoś innego, zwykle mnie
albo rodziców. Potem przerzucił się na ciebie.  Jego twarz spurpurowiała,
wargi mu drżały. Cybele miała wrażenie, że gdyby Mel żył i był tutaj,
Rodrigo wyciągnąłby go z wózka inwalidzkiego i rozdarł na strzępy.
W końcu podjął:
 Był hazardzistą. Zawsze ryzykował, prowadząc samochód,
uprawiając sport, nawet w sali operacyjnej. Jednym z tych ryzykownych
szaleństw był hazard, który doprowadził go do tak wielkich długów. Pienią-
dze na grę też miał ode mnie. Wmawiał mi, że to na wymarzone przez ciebie
rzeczy. Ale przeprowadziłem małe śledztwo. Nigdy niczego ci nie kupił.
Więc tak to wyglądało, pomyślała Cybele, to przed nią ukrywał.
 Jeśli chodzi o wyczyn, który kosztował go życie i za który ty też
mogłaś zapłacić życiem, to był już jego trzeci rozbity samolot. Wychodził
127
R
L
T
cało z tylu katastrof, które spowodował, że nic by go nie przekonało, że
następna okaże się fatalna.
Przez długą chwilę Cybele słyszała tylko jego urywany ciężki oddech.
Potem dodał:
 A może chciał zginąć.
 Dlaczego? Wierzył, że postawisz go na nogi. Mówił, że jesteś
optymistą.
Spojrzał na nią, jakby miał wybuchnąć.
 Okłamał cię. Znowu. Nic nie mogłem dla niego zrobić.
Powiedziałem to jasno.
Zacisnęła powieki.
 Więc był zdesperowany.
 Myślę, że chciał zginąć, i to razem z tobą. %7łebym nigdy cię nie
dostał.
Cybele wzdrygnęła się, a Rodrigo ciągnął z goryczą:
 Od pierwszego dnia, gdy pojawiłem się w domu Braddocków, Mel
równocześnie ubóstwiał mnie i był chory z zazdrości o mnie. Naśladował
mnie do tego stopnia, że prawie mnie udawał. Albo znów robił wszystko,
żeby być moim przeciwieństwem. Kochał mnie i nienawidził na przemian.
Cybele wszystko zaczęło się układać. To było przerażające.
Niewiarygodne, ale prawdziwe.
Teraz już wiedziała, co należy zrobić. Podniosła się i stanęła na swoich
chwiejnych nogach, spojrzała na Rodriga, którego kochała ponad życie, i
oświadczyła:
 Chcę rozwodu.
128
R
L
T
Dla Rodriga to był cios. Jaki okazał się głupi! Pomstował na zmarłego,
kogoś, kogo uważał za swojego młodszego brata, a ponadto kogoś, kogo
Cybele wciąż kochała najwyrazniej bardziej niż jego.
Poderwał się na nogi.
 Cybele, nie. Nie chciałem...
Zamknęła oczy, przerywając jego przeprosiny.
 Chciałeś. I miałeś do tego prawo. Ponieważ masz rację. Nareszcie
wiem, dlaczego czułam takie rozczarowanie, myśląc o Melu, skąd mój żal
do niego. Teraz już nie mam wyrzutów sumienia.
Nogi się pod nim ugięły, kiedy to usłyszał.
 Nie kochałaś Mela? Potrząsnęła głową.
 Chyba zawsze czułam, że jest manipulatorem, chociaż nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl