[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wolno panu się tam więcej pojawiać, okej?
- Niestety to niemożliwe.
- Dlaczego nie?
- Robię tam coś ważnego - wyjaśnił. - Nie mogę teraz przestać. Gracie w bilard?
- Panie Rose...
- Wiecie, co robi bila numer 8, prawda? Dzieli resztę bil na wysokie i niskie numery.
Wysoka i niska częstotliwość. Bila numer 8 jest czarna. Czerń to symbol podziału i braku
światła.
- Panie Rose...
- Bila rozgrywająca jest biała. To pełne światło, wszystkie kolory. Biel to życie i ruch.
%7ładna inna bila nie może się ruszyć, póki nie ruszy się rozgrywająca.
- Panie Rose - przerwałem mu - chyba dobrze by było, żeby pan z kimś porozmawiał?
Czy opiekuje się panem jakiś lekarz? Nie powinien pan brać jakichś lekarstw?
- Na tym polega wasza sztuczka, co? - odparł. - Przebraliście się.
- Panie Rose...
- Bardzo sprytne - stwierdził. - Muszę wam to przyznać. Jesteście coraz sprytniejsi.
Przyprowadziłeś tego wielkiego, żeby odwrócić moją uwagę. - Spojrzał na Franklina, a potem
znów wbił wzrok we mnie. - I wślizgnąłeś się tutaj, jakbyś był jednym z nas. Nawet mówisz
jak jeden z nas. Bardzo przekonujące.
Franklin i ja popatrzyliśmy na siebie i kiwnęliśmy głowami. Trzeba go zabrać na
posterunek, a potem pewnie zamknąć gdzieś w pokoju bez klamek.
- Ale się wam nie uda - syknął. - Tym razem wybraliście niewłaściwego człowieka.
Karabin pojawił się tak szybko, że nie zdążyliśmy zareagować, nie zdążyliśmy nawet
pomyśleć, żeby jakoś zareagować. Ruchy miał szybkie jak jaszczurka. Przysięgam, że mierzył
do nas, zanim usłyszeliśmy, jak odkleja się taśma, którą przylepił broń pod stołem.
Celował w nas z uzi. Kilka lat pózniej uzi się upowszechniły, ale wtedy, w 1984 roku,
wciąż były nowinką. Każdy żołnierz kokainowej mafii chciał mieć taką broń. Kiedyś na
odprawie pokazano nam uzi. Karabin skonstruowano w Izraelu. W ciągu minuty może
wystrzelić 950 dziewięciomilimetrowych nabojów pistoletowych z pełnym płaszczem. I jest
przy tym cichy jak maszyna do szycia.
- Panie Rose - powiedziałem powoli. - Proszę odłożyć broń.
Obie ręce trzymałem na stole. Franklin wciąż siedział ze skrzyżowanymi ramionami.
Nie wiedziałem, który z nas szybciej sięgnie do kabury. I czy w ogóle jest na to szansa.
- Kto was przysłał?
Obaj patrzyliśmy na uzi. Franklin na pewno myślał o tym samym, co ja. Tyle że on
miał do stracenia więcej niż ja. Miał dwie córki - trzy i pięć lat. W takich chwilach człowiek
chce wrócić do rodziny Nie chce umierać w mieszkaniu jakiegoś wariata tylko dlatego, że ten
uważa go za wroga w przebraniu.
- Panie Rose - powtórzyłem. Starałem się oddychać spokojnie. - Powiemy panu
wszystko, co pan chce. Obiecuję. Ale proszę odłożyć broń.
- Znalazłem to, wiecie?
Na ułamek sekundy zerknął na uzi. Poczułem na plecach zimny dreszcz. Za mało
czasu, żeby sięgnąć po broń. Trzeba zmusić go, żeby odwrócił wzrok na trochę dłużej. Daj mi
szansę. Jeśli naprawdę jesteś wariatem, to zrób coś głupiego. Wpadnij w trans czy coś.
- Znalazłem to w bocznej uliczce. Po tym jak jeden z waszych przyjaciół kogoś zabił.
Nie widział mnie, ale ja go obserwowałem. Wyrzucił to do kosza. Głupiec.
- Panie Rose - Franklin mówił niemal szeptem. - Proszę...
- Nie odzywaj się do mnie - przerwał mu i wymierzył broń wprost w jego pierś. - Nie
chcę słyszeć ani słowa.
Franklin przełknął ślinę.
- A ty - znów spojrzał na mnie - powiedz, jak to zrobiłeś. Jak zmieniłeś się w białego?
- Powiem, kiedy odłoży pan broń - odparłem. - Tu na stół. - Prawa ręka w dół, odpiąć
rewolwer i znów w górę. Ile to potrwa? Może powinienem to po prostu zrobić?
Pokręcił głową.
- No proszę, a to dopiero historia - mruknął. - Teraz nie będę wiedział, jakiego koloru
jesteście. Bałem się, że zdarzy się coś takiego.
Ręka w dół, odpiąć, podnieść i strzelić. Sięgnąć, szarpnąć, bum. W myślach
ćwiczyłem ten ruch, licząc, że może dzięki temu zyskam ułamek sekundy. Sięgnąć, szarpnąć,
bum.
- Sporo się nauczyłem w szpitalu, kiedy pracowałem w przebraniu. Z początku nie
chciałem przyjąć tego zadania, ale powiedziano mi, że Wybraniec pragnie, abym pracował na
pierwszej linii. %7łe Wybraniec musi się dowiedzieć, jak wróg zabija ludzi. Jakie ma najnowsze
techniki. %7łebyśmy mogli przygotować właściwą obronę.
Franklin siedział obok mnie bez ruchu. Nie mogę tego zrobić. Jeśli się ruszę, ten
wariant do mnie strzeli. Nawet nie zdołam dotknąć broni. Musi odwrócić wzrok. Proszę,
spójrz gdzieś w bok, choćby na sekundę.
- Wiecie, co mnie najbardziej wkurza? - spytał. - Tak bardzo się staracie znalezć
najlepszy sposób na zabijanie, że zabijacie nawet siebie nawzajem. Tak tylko dla wprawy?
Cisza. Spojrzałem mu w oczy. Czułem się, jakbym spoglądał w dół kopalnianego
szybu prowadzącego do samego piekła.
- Nie macie szacunku dla życia, prawda? - ciągnął. - Wybraniec mówi, że jeśli coś nie
szanuje życia, to zabicie tego czegoś nie jest zabójstwem. Zwłaszcza jeśli używa się tej samej
techniki. Na tym polega sztuka.
Cisza. Jak mogłem, kiedy po raz pierwszy spojrzałem mu w oczy, natychmiast nie
zrozumieć? Powinienem był go skuć, gdy tylko tu wszedłem.
- A więc zabijając was, nie dokonam zabójstwa.
- Panie Rose... - zacząłem.
- Wyeliminuję was. Tak właśnie nazywa to Wybraniec. Mówi, że to eliminacja.
- Panie Rose...
Przysunął się z uzi bliżej nas.
- A wiecie, jaka jest najnowsza technika? - zapytał.
Rzucić się na broń? Odepchnąć ją w bok? Zerknąłem na jego rękę - napięta? Strzeli,
jeśli wykonam jakiś ruch?
- Oczywiście, że wiecie - ciągnął. - Wszyscy dobrze to wiecie. To się dzieje prawie
codziennie. Widziałem to w szpitalu. Słyszałem, jak lekarze o tym rozmawiali.
Musisz coś zrobić. Musisz zaryzykować.
-  Znów komuś zrobili suwak , mówili.  Ile było suwaków w tym tygodniu? Chyba
pięć?
- Panie Rose... - odezwałem się. Jeszcze raz spróbuję go przekonać. A potem...
- Aadnie brzmi, prawda? - powiedział. - Suwak!
Wiedziałem, co to suwak. Franklin też. Tego lata widzieliśmy niejeden. Dilerzy koki
robili suwak komuś, kto wszedł na ich terytorium albo kiedy ociągał się z płaceniem czy po
prostu krzywo spojrzał. Brało się uzi i puszczało szybką serię przez środek ciała.
Dwadzieścia, trzydzieści kul od głowy do ptaszka. To właśnie suwak. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl