[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nasz punkt widzenia pozwala rozjaśnić istotny fragment historii filozofii, co
jest w moim przekonaniu argumentem przemawiającym na jego korzyść.
Piąte i ostatnie podzielane przez obie szkoły mniemanie polega na tym, że
problem konsekwencji determinizmu może zostać w tradycyjny sposób rozwią-
zany na płaszczyznie logicznej, intelektualnej, filozoficznej czy lingwistycznej.
Wystarczy przyjrzeć się uważnie pojęciu wolności, ustalić definicję, zajrzeć do
Oxford English Dictionary i tak dalej. To kolejna pomyłka. Zagadnieniu konse-
kwencji determinizmu daleko do intelektualnej postaci, którą nadają mu obydwie
szkoły.
W rzeczywistości, prawdziwy problem polega na tym, że mamy dwa rodza-
je nastawień, dotyczących nie samej tylko przecież moralnej odpowiedzialności,
skutkiem czego reagujemy na determinizm co najmniej w dwojaki sposób. Ina-
czej, mamy dwa rodzaje pragnień, z którymi wiążą się co najmniej dwa sposoby
reagowania na determinizm. Sytuacja nie jest wygodna. Czy cały problem da się
sprowadzić do zagadnienia czysto intelektualnego, takiego, które można rozwią-
zać przez odkrycie prawdy, rozjaśnienie pewnego wyobrażenia albo dowiedzenie
spójności lub niespójności twierdzeń? Nie sądzę. Przede wszystkim nie sposób
obalić pragnienia.
Przejdzmy teraz do tego, co stanowi prawdziwy problem.
Afirmacja
Prawdziwym problem wolności i determinizmu jest znalezienie albo utworze-
nie satysfakcjonującej odpowiedzi w perspektywie determinizmu. Nasze docie-
kania intelektualnej poprawności teorii determinizmu, poszukiwanie dowodów,
dalej to, co do tej pory powiedzieliśmy o konsekwencjach determinizmu w ka-
tegoriach dwóch rodzajów nastawień i dwojakich reakcji całe to nasze postę-
powanie skupia się na tym właśnie zadaniu. Przed nami więcej niż tylko drobna
łamigłówka w rodzaju, czy rzeczywiście Mógł był się bardziej postarać , w je-
dynym poprawnym rozumieniu tego powiedzenia, czyli wówczas, gdy wybory
i działania uważać będziemy za skutki. Zagadka jest w istocie nie do rozwiąza-
nia, ponieważ nie istnieje coś takiego jak jedno jedyne poprawne rozumienie. Ale
dajmy temu spokój.
Sytuacja wygląda tak. Mamy dwa rodzaje nastawień, obydwa związane z na-
dziejami życiowymi, osobistymi uczuciami, stosunkiem do wiedzy i rozmaity-
mi uczuciami moralnymi. Jeden z tych rodzajów zakłada wyobrażenie sprawstwa
czynów czy wolną wolę w działaniach, drugi zaś nie. Jeżeli ów pierwszy rodzaj
zestawimy z determinizmem i oczywiście także z niemal-determinizmem,
to naszą reakcją będzie bezsilność. Uznamy, że trzeba porzucić tego rodzaju na-
stawienia jako niezgodne z determinizmem. Jeżeli chodzi o drugi rodzaj, to bę-
dziemy trwać przy naszych przekonaniach, cokolwiek byłoby prawdziwe. Nasta-
wienia drugiego rodzaju zgadzają się z determinizmem. Taki stan rzeczy jako
że obala doktryny kompatybilizmu i niekompatybilizmu nie może nas zadowo-
lić. Trzeba, abyśmy biorąc to wszystko pod uwagę odkryli albo stworzyli
nową odpowiedz na determinizm. Musimy zmienić podejście, wypracować odpo-
wiedz, która będzie brała pod uwagę nie tylko prawdziwość determinizmu i oba
rodzaje nastawień, ale także dwie reakcje: bezsilność i niewzruszenie. A zatem
jeśli się próba powiedzie nasz ostateczny wynik będzie po części odpowiedzią.
Sytuacja, w której się znalezliśmy, jest z paru powodów niesatysfakcjonująca.
Na początek, bezsilność właściwie nazywa to, co się z nami dzieje. Pewne na-
dzieje zawiedzione, pewne uczucia osobiste zdławione. Odebrane poczucie
panowania nad rzeczywistością, podważony pewien sposób oceniania, zanegowa-
ny pewien rodzaj samooceny. Wszystko to przedstawia się mało radośnie. Nie do
86
zniesienia jest także to, że działamy na podstawie niektórych spośród zanegowa-
nych uczuć, w szczególności na podstawie moralnej dezaprobaty. Wymierzamy
kary. (Niewiele, jak do tej pory, zostało na ten temat powiedziane, ale i ta kwestia
doczeka się oddzielnych rozważań). Jasne jednak, że kwestia ta wprawia w pewne
szczególne zakłopotanie. Czyżbyśmy wciąż postępowali niesprawiedliwie i to nie
tylko osobiście, ale jako członkowie społeczeństwa?
Satysfakcji nie daje nam także niewzruszenie, które w związku z tym ma nie-
wiele do powiedzenia. Z pewnością, zdolni jesteśmy skoncentrować się na na-
stawieniach zgodnych z determinizmem i próbować przeć dalej w rozważaniach.
Będzie w tym jednak element sztuczności: nie da się długo pozostać przy takim
nastawieniu. Nie możemy się przecież wprawić w stan hipnozy i nie dostrzegać
faktu, że dane są nam także inne nastawienia, które nie dają się pogodzić z de-
terminizmem. Jeśli rozważam swoją przyszłość w kategoriach wyrażania własnej
natury i zaspokajania pragnień, to czai się myśl, że skoro determinizm jest praw-
dziwy, moja przyszłość jest już ustalona.
Przy okazji, czy może być tak, że nastawienie gwarantujące nam niewzrusze-
nie jest trudniejsze do utrzymania niż to do tej pory sugerowaliśmy? Czy może
dlatego skłonny byłem uważać je za bardziej trwałe, ponieważ sądziłem, że trady-
cja kompatybilizmu, otwarta akceptacja wolności pojmowanej wyłącznie jako do-
browolność, musi mieć u podłoża pewien słuszny impuls? Cóż, postawa stanow-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]