[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słuchawkę dość zadowolony.
- No, Aukasz, ruszaj na rogatki - klepnąłem chłopca.
- Eee - skrzywił się.
- Nie  eee , tylko ty znalazłeś torbę, tobie więc przypada zaszczyt przekazania
jej policji. Chłopak z ponurą miną wsiadł na rower i pojechał.
Party u Baziaka rozkręcało się na dobre, gdy pod dom podjechał radiowóz i
cywilny samochód, z których wysiadło kilku mężczyzn. Baziak wybiegł ich witać,
krzycząc:
- Gość w dom, Bóg w dom!
Nie przejął się nawet okazywanymi mu jakimiś papierami. Szerokimi gestami
zapraszał wszystkich do środka, tytułując każdego komisarzem, a nawet
nadkomisarzem.
Przyznam, że przyglądaliśmy się temu zza żywopłotu dość bezczelnie.
Dziewczyny, którym wizyta policji jeszcze bardziej imponowała niż zwykłe
party, zostały po spisaniu personaliów odesłane do domu. Policjanci zajęli się
natomiast przeszukaniem. Trzech policjantów wpakowało baziakowców do
radiowozu, zostawiając tylko Baziaka, i odwiozło ich gdzieś w dal, zapewne do
Morąga.
- Dlaczego Baziak został? - zdziwił się Andrzej.
- Dlatego, że w jego domu odbywa się przeszukanie, czyli rewizja. Skończą z
tym, to wywiozą stąd i naszego przyjaciela.
- A dokąd tamtych powiezli? - spytał Aukasz.
- Najprawdopodobniej zdjąć odciski palców. Sfotografować jak należy do
policyjnej kartoteki, o ile jeszcze w niej nie figurują. Sprawdzić, czy nie są podejrzani
o udział w jakich przestępstwach. No i spisać życiorysy, wierząc, że są w miarę
prawdziwe.
- No, a co będzie potem z nimi?
- Jeśli nie będzie o co się zaczepić, to nasze  numery znajdą się na wolności
wcześniej niż wam się wydaje. Bójcie się.
- Nie boimy się - poważnie odpowiedzieli chłopcy.
Westchnąłem z ulgą. - To dobrze. Bo ja odczuwam pewien niepokój.
Pamiętajcie, że wyszedłszy na wolność Baziak zacznie zastanawiać się, komu to
zawdzięcza fiasko napadu na kantor i szybko zainteresuje się tą osobą.
Ale przynajmniej jedna wątpliwość zaraz się wyjaśniła. Podczas gdy policja
przeszukała garaż, Baziak stał przy żywopłocie. Usłyszałem, jak mruczy do siebie:
- A co byłoby, gdybym nie wyczuł tego menta? Strach pomyśleć. A tak
powęszą, powęszą i pójdą stąd, burki zatracone...
Odsunąłem się od żywopłotu.
- Co on gadał? - spytał Aukasz.
Roześmiałem się. - Tajemnica klęski przed kantorem wyjaśniona. Baziak
rozpoznał w jednym ze stojących przed kantorem wywiadowcę, z którym miał już do
czynienia. I zwinął majdan.
- Ale przecież do akcji mieli być użyci policjanci z Olsztyna - nie ustawali
chłopcy.
Parsknąłem śmiechem.
- A wy myślicie, że taki Baziak to nosa poza Zalewo nie wychylił? Musi mieć
na pieńku i z olsztyńską policją.
- Rozpoznał policjanta - ucieszył się Andrzej - to my już nie musimy niczego
się obawiać!
Pokręciłem głową.
- Mam dziwne przeczucie, że nasze kłopoty jeszcze się nie skończyły. Baziak
policjanta rozpoznał, ale to rozpoznanie nie wytłumaczyło, dlaczego policjant znalazł
się pod kantorem. Ręczę, że Baziak nie przestanie sobie łamać głowy próbując
doszukać się, kto to przyczynił się do jego porażki. Niewykluczone, że podejrzewa, iż
wsypał któryś z kumpli. Byłoby to nam na rękę. Banda, w której jeden podejrzewa
drugiego nie może już działać tak sprawnie, jak ta, w której wszyscy mają do siebie
zaufanie.
- Sprawnie działać? - zdziwił się Aukasz. - To policja nie aresztuje Baziaka i
jego koleżków?
Uśmiechnąłem się niewesoło.
- Obawiam się, że nie. Bo jeśli któryś z ponumerowanych nie zostawił
odcisków palców w oplu albo na pistoletach, to nie ma dowodów na to, że gang
szykował napad na kantor.
- Ale przecież pan słyszał, jak się umawiali.
Wzruszyłem ramionami.
- To prawda, ale gdzie znajdę świadka tego mego  słyszenia . Dwójka i
Czwórka zaprą się, że o niczym takim nie rozmawiali. Zakpią, że w ogóle z sobą nie
rozmawiają, a co dopiero o czymś takim jak skok, którego przecież nie było.
ROZDZIAA SIDMY
Z WIZYT U KOMENDANTA KMITY * PODEJRZENIA I
PLANY GANGU * CZY FLORENY KOWALIKA PODREPERUJ
FINANSE PRZESTPCW [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl