[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Celestine z trudem przełknęła ślinę, w myślach powracając do tamtych bolesnych
przeżyć. Znów odezwał się zadawniony ból. I gniew, który zżerał jej duszę od dnia pogrzebu
rodziców.
- Pierwszy raz próbowano mnie zabić, gdy byłam na studiach. Zdołałam przekonać
prawników zajmujących się moimi sprawami, że powinnam wyjechać z... Południa.
Pragnęłam znalezć się jak najdalej od ciotki i wuja. Do college'u w Nowej Anglii wybierała
się moja najlepsza szkolna przyjaciółka, więc postanowiłam zamieszkać z nią w akademiku.
Wujostwo oczywiście się sprzeciwili, lecz nie oni ponosili koszty, więc postawiłam na
swoim. Wyjechałam i po raz pierwszy od śmierci rodziców byłam naprawdę szczęśliwa.
Zdecydowałam się studiować aktorstwo. To cię dziwi?
- Ani trochę.
- Uczyłam się też języków. Zawsze miałam do nich talent. Obecnie mówię biegle po
francusku i niemiecku, a mój węgierski też jest całkiem niezły...
- Węgierski?
- W ciągu minionych czterech lat mieszkałam również w Budapeszcie. Jako Elena
Kovacs. W drugim pokoleniu Amerykanka, szukająca swoich korzeni.
Norbert odgarnął z jej czoła kosmyk włosów. Zrobił to delikatnie, ale teraz nic nie
mogło podziałać na nią kojąco. Chciała wreszcie wyrzucić z siebie wszystko, aby mieć to za
sobą.
- Co stało się w college'u?
- Na ostatnim roku wracałam kiedyś z zajęć pózno wieczorem. Było już ciemno, ale na
terenie campusu wszyscy się znaliśmy, więc nawet nie myśleliśmy o jakichś zagrożeniach.
Moja przyjaciółka czekała na mnie w pokoju, bo zamierzałyśmy razem skoczyć na pizzę.
Spieszyłam się i pobiegłam na skróty między dwoma budynkami. W pewnej chwili
usłyszałam za sobą odgłos kroków, ktoś chwycił mnie za kołnierz i przewrócił. Leżałam
twarzą do dołu, więc nic nie widziałam.
- Chcesz o tym mówić? - Norbert obrócił jej twarz do siebie i leciutko pogłaskał
jedwabisty policzek.
- Tak. - Skinęła głową. - Napastnik chwycił mnie za gardło i zaczął dusić. Nawet nie
zdążyłam wrzasnąć.
- Ktoś musiał przyjść ci z pomocą?
- Profesor biologii zauważył nas przez okno. Najpierw uznał, że uprawiamy seks, ale
potem postanowił sprawdzić, czy się nie pomylił. Gdy nadbiegł, tamten facet uciekł. A ja
zostałam ze spuchniętą tchawicą i siniakami na całej szyi.
- Dlaczego uznałaś, że nie chodziło o przypadkowy napad?
- Najpierw niczego nie podejrzewałam. Ale potem pojawiły się wątpliwości. Ten ktoś
nie próbował mnie zgwałcić. Ani okraść.
- Może zabrakło mu czasu?
- Właśnie to stwierdziła policja. Ale jeden z funkcjonariuszy, starszy pan z
wieloletnim doświadczeniem, wziął mnie na bok i spytał, czy ktoś mógłby zyskać na mojej
śmierci. Aż do tej pory nawet nie przyszło mi do głowy, że wujostwo chcieliby się mnie
pozbyć. Ale potem zaczęłam się nad tym zastanawiać. Nazajutrz zjawili się oboje, żeby
zabrać mnie do domu. Zanim zdążyłam się obejrzeć, wypisali mnie ze studiów. Moja
przyjaciółka usiłowała ich powstrzymać. Znała ich jak zły szeląg i wiedziała, do czego są
zdolni, ale nic nie wskórała. Ciotka i wuj stwierdzili, że potrzebuję pomocy, aby stanąć na
nogi po urazie psychicznym. %7łe przyda mi się odpoczynek na łonie rodziny. - Celestine
zaśmiała się z goryczą.
- Rozumiem, że raczej ci nie pomogli.
- Byłam młoda i przerażona, a oni mi wmawiali, że jestem niezrównoważona
emocjonalnie i brak mi rozsądku. Ich zdaniem okazałam się idiotką, idąc sama przez ciemny
campus. Sugerowali nawet, że pewnie nikt mnie nie napadł, tylko kochałam się z
gwałtownym chłopakiem...
Zamknęła oczy i oparła głowę o bark Norberta. W ten sposób było łatwiej jeszcze raz
przeżyć tamten koszmar.
- Nie pozwalali mi stanąć na nogi. Wysłali mnie do psychiatry, który uznał, że
wykazuję skłonność do urojeń. W końcu zaczęłam się bać, że to prawda. %7łe rzeczywiście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]