[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Kim jesteście? - Gabe wyprostował się zadając pytanie wyższemu z napastników. -
Dlaczego nas śledzicie i czego chcecie?
Tamten zignorował Jordana. W tej chwili bardziej obchodził go szyper.
- Rzuć spluwę, stary - rozkazał.
Szyper zerknął na trzymany w dłoni rewolwer i nieco przybladł.
- Wygląda na to, że osiągnęliśmy remis - powiedział wreszcie. - Wynoście się stąd, a
nikomu nic się nie stanie.
- Nas jest dwóch, a ty jesteś sam - zachichotał ten wyższy, jakby dobrze się bawił. -
Mamy przewagę. Rzuć broń - dodał twardym głosem.
Stojąc za plecami Jordana, Lisa nie widziała szypra. Przez kilka sekund czekała w
ogromnym napięciu, co się stanie dalej. Uginały się pod nią kolana i miała mdłości.
Wreszcie usłyszała stuknięcie rewolweru o podłogę. Bez trudu odgadła, że to szyper
zrezygnował z dalszego oporu.
- Kopnij rewolwer w moją stronę. Szyper posłusznie wykonał polecenie.
- Czego chcecie? - powtórnie spytał Gabe.
- Chcą mnie - wyjaśnił zduszonym głosem Striker. - To ci, o których wam
opowiadałem.
- I znalezliśmy cię dzięki twoim przyjaciołom - zaśmiał się wysoki mężczyzna,
wskazując rewolwerem na Lisę i Jordana. Podszedł do Strikera i poklepał go po
ramieniu. - Długo cię szukaliśmy, stary. Gdy pojawili się u ciebie oni, pomyśleliśmy,
że może wiedzą, gdzie jesteś. Na szczęście zarządca budynku był tak uprzejmy, że
poinformował nas, w którym motelu się zatrzymali.
- Oczywiście wyznał to po przyjacielskiej pogawędce - zaśmiał się ten niższy.
Lisa wciąż nie mogła zrozumieć, jak ci dwaj trafili tu za nimi, mimo że Gabe i ona
tak bardzo starali się zachować ostrożność.
- Przecież zgubiliśmy ich w Alexandrii - szepnęła niemal niedosłyszalnie. Ten
wyższy usłyszał ją jednak i zbliżył się do niej.
- Tak ci się tylko wydawało, kochanie - powiedział, przyglądając się jej bezczelnie. -
Rozglądaliście się za lincolnem, więc zmieniliśmy samochód. - Nagle złapał ją za
ramię i przyciągnął do siebie.
Lisa krzyknęła i próbowała się bronić, ale napastnik był zbyt silny. Błyskawicznie
otoczył ramieniem jej szyję i niemal pozbawił oddechu.
- Puść ją - warknął Gabe i zacisnął pięści. Jednak gdy tamten przystawił Lisie lufę
do skroni, Jordan natychmiast znieruchomiał.
- Stój spokojnie, albo twoja dama dostanie pierwszą kulkę - ostrzegł Jordana i
pociągnął kobietę w kierunku drzwi.
Gabe poczuł, że uginają się pod nim kolana. W oczach Lisy dostrzegł przerażenie, jej
twarz była biała jak ściana.
- Jeśli zrobisz jej krzywdę - krzyknął - to możesz pożegnać się z życiem.
Napastnik zupełnie zignorował jego grozby.
- Parker! - zawołał do swego kompana. - Zajmij się naszym przyjacielem. Musisz go
przekonać, oczywiście łagodnie, aby zwrócił nam pieniądze.
Parker przez chwilę się wahał.
- Wolałbym zająć się dziewczyną - powiedział z plugawym uśmiechem na ustach.
Jordanowi krew zawrzała w żyłach. - Może trochę pózniej, kochanie?
Najpierw skłonimy naszego przyjaciela, aby powiedział nam, co z pieniędzmi. -
Uniósł rękę i pogładził Lisę po policzku.
Lisa z trudem opanowała się na tyle, aby nie zdradzić obrzydzenia, jakie w niej
wzbudzał ten typ. Szumiało jej w uszach, a przed oczami migotały ciemne plamy.
Skupiła całą uwagę na Jordanie, w nadziei, że w ten sposób zdoła jakoś zachować
pozory spokoju. Bała się, że lada chwila zemdleje.
Gabe popatrzył jej w oczy, a wyraz jego twarzy mówił wyraznie, że raczej zginie, niż
pozwoli Parkerowi jeszcze raz jej dotknąć.
- Nie powiesz chyba, że cię nie ostrzegaliśmy - powiedział Parker do Strikera i
uśmiechnął się drwiąco.
- Miałem pieniądze - wyjąkał szary ze strachu Kevin.
- No pewnie - zgodził się Parker. -I z pewnością zamierzałeś nam oddać dług,
prawda? - zaśmiał się sarkastycznie. - Czemu zatem znalazłeś się na jachcie
płynącym do Cancun, co? Od którego kolana mam zacząć? - spytał, kierując lufę
rewolweru w stronę nóg Strikera.
- Poczekaj! - krzyknął przerażony Striker. - Jej siostra ma te pieniądze. Dajcie mi
trochę czasu, a przysięgam, że je odbiorę. Po prostu muszę ją znalezć.
Lisa nie słuchała, jak Striker żebrze o litość. Zamiast tego uważnie przyglądała się
Jordanowi. Sądząc po determinacji widocznej na jego twarzy, Gabe postanowił
walczyć. Najwyrazniej czekał tylko na sposobny moment. Lisa widziała go już raz w
akcji, gdy obezwładnił Strikera. Wiedziała, że jedyne, co go teraz powstrzymuje, to
rewolwer przyciśnięty do jej skroni. Gdyby udało się jej rozbroić trzymającego ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl