[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szantażu.
- Biedny Gill. Ostatnio nie...
- Proszę, nie mów tego - przerwał jej Jasper.
- Przepraszam. Weszło mi to w nawyk. - Oliwia uniosła wieczko jednego z pudeł i zajrzała do
środka. - Będziemy musieli przejrzeć wszystkie teczki, dokument po dokumencie, żeby znalezć
kompromitujące informacje, do których dotarł Gill.
- Niekoniecznie. - Jasper przyjrzał się pudłu stojącemu na podłodze przy biurku. - Gdy
wczoraj przeglądałem papiery Gilla, zauważyłem, że ma zwyczaj trzymać bieżące dokumenty w
osobnej teczce.
Oliwia przyglądała się, jak Jasper klęka przy pudle i unosi wieczko.
- Myślisz, że wszystkie kompromitujące materiały trzymał osobno?
Jasper skierował snop światła z latarki na teczki, równo ustawione w pudle. Chantry, Dane,
Lancaster, Sloan.
- Widzisz, rzeczywiście oddzielał bieżące dokumenty. Wszystkie są w tym pudle.
Wyjął teczkę z napisem Sloan i otworzył ją. Jedyna kartka wewnątrz nosiła nagłówek bardzo
ekskluzywnej i kosztownej agencji wyspecjalizowanej w wywiadzie gospodarczym.
- Cholera - mruknął. - Rollie, staruszku, dałeś mi dobrą lekcję. Może jednak muszę trochę
powściągnąć swoją obsesję teczek i zbierania informacji. Bóg mi świadkiem, że kiedy to się skończy,
zniszczę w moim archiwum wszystko, co mogłoby sprawić komukolwiek kłopoty.
- To dobry pomysł - mruknęła Oliwia.
Jasper wsadził swoją teczkę na miejsce. Odłożył latarkę Gilla na biurko, wziął pudło z
bieżącymi dokumentami i odwrócił się do drzwi.
- Idz po wózek. Wywiozę stąd to wszystko. Większość powinna się zmieścić w twoim
samochodzie.
- Po co taki pośpiech? - spytała Oliwia. - Już wiemy, gdzie są teczki.
Jasper spojrzał na nią z przyganą.
- Jeśli my je znalezliśmy, ktoś inny też może do nich dotrzeć.
- Masz rację - przyznała. - Odwróciła się i wyszła na korytarz.
Jasper postawił pudło z bieżącymi dokumentami przy drzwiach, odwrócił się i zaczął ściągać z
górnej półki następne pudła. Ustawiał je na podłodze, jedno na drugim. W oddali usłyszał łoskot
wózka.
Oliwia zatrzymała wózek w przejściu, przed drzwiami schowka, i zaczęła układać pudła na
platformie.
W zadziwiająco krótkim czasie umieścili tam połowę zawartości schowka.
- Trzeba będzie podzielić całość na dwie raty - stwierdziła Oliwia.
- Zjadę z pierwszym ładunkiem na dół.
Jasper ujął dyszel i pchnął wózek w stronę windy Oliwia wyprzedziła go, żeby ściągnąć windę.
Nie nadjeżdżała jednak. Gdy Jasper wytoczył wózek spomiędzy schowków, Oliwia z irytacją
przycisnęła guzik windy po raz drugi.
- To było do przewidzenia. - Zerknęła na niego. - Widocznie przyjechał inny klient. W każdym
razie zawładnął windą. Musimy poczekać, aż skończy rozładunek albo załadunek swoich rzeczy.
Jaspera tknęło złe przeczucie.
- Gdy tu przyjechaliśmy, parking był pusty.
Wiem. - Wzruszyła ramionami i jeszcze kilka razy przycisnęła guzik. - Ale winda jest
niewątpliwie zablokowana.
Jasper zerknął na zielony znak wyjścia awaryjnego, świecący nad drzwiami, prowadzącymi na
klatkę schodową.
- Zejdę na dół i sprawdzę, co się dzieje - powiedział. - Poczekaj tutaj z teczkami.
- Dobrze.
Jasper wepchnął załadowany wózek do pierwszego przejścia i podszedł do drzwi na klatkę
schodową. Sam nie wiedział dlaczego, ale otworzył je bardzo cicho.
Usłyszał jakiś odgłos. Sprężyste, równe kroki. Ktoś wchodził po schodach.
Może Silas idzie im powiedzieć, że zepsuła się winda.
A może to ktoś inny. Ktoś, kto ich śledził, gdy rano jechali do przechowalni.
Jasper zamknął drzwi jeszcze ostrożniej, niż je otwierał. Zwrócił się ku Oliwii. Patrzyła na
niego z niepewną miną.
- Co się stało? - spytała bardzo cicho.
- Nie wiem. Ktoś tu idzie.
- Pewnie dlatego, że winda nie działa.
- Pewnie tak. - Jasper szybko ocenił topografię terenu.
- Może niepotrzebnie się niepokoję, ale pamiętam, że, jak dotąd, mamy w dorobku kilka
nieudanych posunięć. Spróbujmy tym razem być sprytni.
- To znaczy?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]