[ Pobierz całość w formacie PDF ]
własnych siłach, choć na drżących nogach, i odsunęła się o krok.
Sam, co do jutra... Ja... wybieram się w góry.
Na jego twarzy odbiło się zdumienie i niedowierzanie.
O czym ty mówisz? Myślałem, że już wyczerpaliśmy ten temat.
Nie! Potrząsnęła głową. Jeśli uda mi się odnalezć ciało Diggera,
postępowanie spadkowe będzie znacznie prostsze i szybsze. Muszę pojechać, nie
tylko ze względu na Elijah Jane, ale także dla siebie i dla mojej matki. Muszę
przynajmniej spróbować, chociaż możliwe, że to nie ma sensu.
Sam przesunął dłonią po ciemnych włosach.
Faith, ty chyba zwariowałaś. To niebezpieczne. Nie pozwolę ci tego zrobić.
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
Nie masz żadnego wyboru, chyba że mnie zwiążesz.
To ma być zaproszenie? Sam uśmiechnął się lekko. Faith jednak zachowała
powagę.
Wszystko zostało już ustalone. Jutro rano przyjedzie po mnie przewodnik.
Jaki przewodnik?
Wynajęty z biura podróży. Wyszkolony we wspinaczce i przetrwaniu w górach.
Bardzo mi go polecano.
W oczach Sama zabłysnął gniew.
Kto ci go polecał? Jakiś idiota, który zajmuje się organizowaniem wakacji na
Hawajach? Nikt, oprócz Diggera i mnie, nie zna dobrze tych gór.
Ale ty nie zgodziłeś się ze mną pojechać, więc zrobiłam to, co musiałam zrobić.
Za kilka dni wrócę. Nie spuszczając wzroku z jego twarzy, dodała: A teraz
zaprowadz mnie do mojego pokoju. Chciałabym się położyć. Jutro muszę wcześnie
wstać.
Idz na górę wykrztusił Sam. Drugie drzwi na prawo.
Faith weszła na górę po schodach usianych płatkami róż, znalazła swój pokój i
opadła na łóżko.
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
ROZDZIAA PITY
Następnego ranka Faith na palcach zeszła do salonu. W domu panowała cisza.
Szare światło wczesnego ranka dopiero zaczynało wypędzać cienie z kątów.
Powietrze wciąż przesycone było zapachem róż.
Zatrzymała się u podnóża schodów, przygryzając wargi na widok stopionych
świec i nietkniętej butelki szampana. Ubrana była w strój odpowiedni do konnej jazdy.
Kupiła trochę rzeczy niezbędnych w górach, jednak najwygodniejsze okazały się
dżinsy, koszula i buty, które dała jej Savannah.
Z kuchni dochodził zapach kawy. A więc Sam był już na nogach. No trudno.
Przeszła przez próg i zaparło jej dech w piersiach na widok dębowej podłogi i szafek,
których blaty wyłożone były białymi kafelkami. Z przeszklonych drzwi na patio
zwieszały się girlandy błękitnych kwiatów. Dalej widać było basen z kaskadą,
otoczony tropikalną roślinnością. Mieszkanie Faith w Bostonie urządzone było
nowocześnie chrom i marmur, proste linie. Tutaj panował zupełnie odmienny,
tradycyjny styl i Faith ze zdumieniem odkryła, że jej się to podoba. Naturalne drewno,
wysokie pomieszczenia, duże okna. Dobrze się tu czuła.
Sam, zwrócony do niej plecami, nalewał kawę do kubka. Ubrany był w dżinsy i
czarną koszulkę, która podkreślała jego muskularne ramiona. Odwrócił się i spojrzał
na nią w milczeniu.
Dzień dobry powiedziała Faith sucho. Mogę sobie nalać kawy?
Skinął głową i otworzył szafkę z naczyniami. Wyglądał na zmęczonego. Włosy
miał potargane i był w samych skarpetkach.
Mleko jest w lodówce mruknął. A cukier obok kuchenki.
Nie sądziłam, że cię dziś zobaczę powiedziała Faith, mieszając kawę.
Zawsze myślałam, że ranczerzy wstają przed wschodem słońca.
Sam uśmiechnął się krzywo.
Przecież to nasz miodowy miesiąc. Moi ludzie nie spodziewają się mnie
zobaczyć przez najbliższych kilka dni. Dałem też wolne gosposi.
Pomyślałeś o wszystkim stwierdziła Faith, zastanawiając się, czego właściwie
Sam się spodziewał.
Gazella i tak nie da się oszukać. Sam wzruszył ramionami. Od razu
zauważy, że spaliśmy w osobnych pokojach. Wolałem mieć tydzień na wymyślenie
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
jakiegoś powodu, dla którego nie śpimy razem.
To całkiem rozsądne, pomyślała Faith z lekkim rozczarowaniem.
Muszę się tylko jeszcze zastanowić ciągnął Sam jak mam wyjaśnić moim
ludziom, dlaczego już pierwszego dnia po ślubie wyjeżdżasz w góry z innym
mężczyzną.
Sam jęknęła Faith, ale nie dokończyła zdania, bo w tej chwili u drzwi rozległ
się dzwonek. Sam postawił kubek na blacie i zrobił o krok do przodu.
Sam, poczekaj powiedziała szybko Faith, kładąc rękę na jego ramieniu.
Przykro mi, że tak wyszło. Nie chciałam ośmieszać cię przed twoimi ludzmi, ale nie
mam wyboru. Pózniej pomyślimy, jak im to wyjaśnić, ale teraz muszę jechać.
Mięśnie twarzy Sama zadrgały.
Rób to, co musisz zrobić.
Dzwonek zadzwięczał powtórnie. Faith poszła otworzyć drzwi. Będzie, co ma
być, pomyślał Sam, wycierając rozlaną kawę. Faith ma prawo robić, co chce. On zaś
uporządkuje papiery, może trochę poczyta. A może wybierze się na ryby. Na pstrągi,
nad Willoby Creek. Dlaczego by nie? Może tam spędzić kilka dni. Nikt się nie
domyśli, że Faith nie pojechała razem z nim. Wszyscy jego pracownicy byli tego dnia
na południowym pastwisku. Może uda mu się wyjechać z rancza niespostrzeżenie.
W nieco lepszym nastroju stanął w progu kuchni, skąd miał widok na drzwi
wejściowe. Faith otworzyła drzwi i jej przewodnik wszedł do holu, błyskając
olśniewającym uśmiechem. Sam przyjrzał mu się dokładnie, usiłując zachować
obiektywizm. Zobaczył krótko, po wojskowemu obcięte jasnoblond włosy, wielkie
bicepsy pod obcisłą białą koszulką polo, nowiutkie dżinsy dobrej marki, modne
okulary przeciwsłoneczne wiszące na szyi na czarnym rzemyku. Brakowało tylko
fotografów z weekendowego dodatku do Dżentelmena .
Coleman Bricker rzekł przewodnik donośnie, potrząsając dłonią Faith.
Rany boskie, do tego jeszcze Coleman, pomyślał Sam. Ciekawe, z jakiego pisma
ilustrowanego ściągnął to imię?
Trafił pan tutaj bez problemu? zapytała Faith, cofając rękę.
Skarbie, znalazłbym drogę nawet podczas burzy i z zawiązanymi oczami.
Coleman wystudiowanym gestem przechylił głowę na bok. Nie martw się. Nie
mogłaś znalezć nikogo odpowiedniejszego. Potrafiłbym wywęszyć w górach nawet
twój złamany paznokieć.
Sam nie wiedział, czy ma płakać, czy się śmiać. Faith chyba też. Odkaszlnęła
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
sucho.
Hm, to doskonale. Czy masz wszystko, czego będziemy potrzebować?
Oczywiście, panienko. Dwa konie, sprzęt biwakowy, żywność. Przestudiowałem
mapy bardzo dokładnie. Wszystkie szczegóły są tutaj wskazał na swoją głowę.
Co za kurzy móżdżek, zadziwił się Sam.
Możesz zwracać się do mnie po imieniu odezwała się Faith, wyraznie
skrępowana. Wezmę tylko swoje rzeczy i ruszamy.
Hej odezwał się Sam, gdy Faith zniknęła na górze. Coleman drgnął nerwowo.
Wspaniale, pomyślał Sam.
Ciekawe, jak ten przystojniaczek zareagowałby na widok niedzwiedzia grizli albo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]