[ Pobierz całość w formacie PDF ]
więcej niż skłonny wystawić Miffy zaświadczenie o trwałej
niezdolności do pracy. Tak czy owak ledwie się ruszała na
swych obolałych nogach, mogła więc teraz ze spokojem
odejść na zasłużoną emeryturę.
Kiedy Cindy wróciła wieczorem do domu, wybiegła jej
naprzeciw szlochająca rozpaczliwie Mary.
- Możesz być dumna ze swego dzieła! - rzuciła
zrozpaczona. - To ty nie dopuściłaś do tego, abyśmy mieli
choć drobny udział w spadku. A teraz Jim leży w szpitalu z
pękniętym wrzodem żołądka, a Jemalee jest... jest w
więzieniu!
- Co za udział? - spytała Anne wchodząc. Mary wyjaśniła,
o co chodzi.
- Chyba nie oczekiwaliście, że Cindy was poprze - rzekła
Anne z pobłażliwym uśmiechem. - Ta mała łowczym
szczęścia ma własne przemyślne plany i zrobi wszystko, aby
je zrealizować. Jeśli nie zjednoczymy się przeciwko niej,
będziemy musieli stwierdzić któregoś dnia, że jest jedyną ze
Slaterów, której testament Cyrusa przyniósł profit.
Cindy patrzyła oniemiała, jak Anne otacza ramieniem
Mary i wchodzi z nią do jadalni, a potem powiodła
spojrzeniem po hallu, jakby widziała go po raz pierwszy:
kosztowne meble, kominek, na którym stały teraz
ognistoczerwone cynie, kręcone schody z odlanymi z żelaza,
kunsztownie zdobionymi poręczami...
Nell, przyglądająca się z głębi całej scenie, pobiegła teraz
czym prędzej do kuchni i szepnęła do Clive'a:
- Panienka Cindy będzie cię teraz potrzebować. Ten dom
jest naprawdę przepełniony nienawiścią. Nie chcę tu zostać.
Wolę pracować gdzie indziej za niższe wynagrodzenie.
- Gdyby pani Slater o mnie pytała, powiedz jej, że
odchodzę i że nie potrzebuję od niej świadectwa - rzekł na to
Clive. - Nie ma sensu żyć w takich warunkach i żadne
pieniądze tego nie wynagrodzą.
- Dokąd idziesz? - spytała Miffy, widząc, że zmierza do
drzwi.
- Chcę zadzwonić do pana Cridera. Po chwili wrócił i
oznajmił:
- Pan Crider wyśle samochód po rzeczy Cindy. Zna takie
jedno mieszkanie, gdzie Cindy mogłaby się wprowadzić,
zanim cała sprawa nie zostanie rozstrzygnięta przez sąd. Wy
obie zatroszczycie się o kolację, aby za wcześnie nie zaczęto
czegoś podejrzewać.
- Pomogę wam - nagle rozległ się znajomy głos. W
drzwiach stał Ross Jones. - Słyszałem, co powiedziała pani
Slater. Chodz, Clive! Musimy się pośpieszyć.
Cindy stała z uczuciem zagubienia na środku swego
dużego pokoju. To było oczywiste, że nie mogła zostać dłużej
w tym domu, nie pozostało jej więc nic innego, jak spakować
rzeczy i wynieść się stąd jak najprędzej. Ale dlaczego Jemalee
trafiła do więzienia? Dlaczego nie zadzwoniła do Cridera, aby
interweniował i mogła wyjść za kaucją? A Jim? Naprawdę jest
z nim tak zle? I czy to rzeczywiście wyłącznie jej wina?!
Naraz rozległo się pukanie i do pokoju zajrzał Clive.
- Pan Crider przysłał samochód, który zabierze pani
rzeczy. Pan Jones pomoże nam w załadunku. Ja pojadę
przodem pani wozem i zaprowadzę was pod wskazany adres,
gdzie będzie się pani mogła zatrzymać do czasu rozprawy
sądowej, a pani pojedzie z panem Rossem.
- Nie! - Cindy otrząsnęła się z odrętwienia, wietrząc nowe
niebezpieczeństwo.
- Tak będzie lepiej, panienko Cindy - uspokajał ją Clive. -
Był świadkiem całego zdarzenia i wpadł w złość. Twierdzi, że
panią tu zaszczuto i potrzebuje pani teraz spokoju.
- Naprawdę tak powiedział?
- Tak. Samochód będzie tu za chwilę. Proszę zejść na dół,
a ja zniosę resztę pani rzeczy.
- A Jemalee? - spytała z niepokojem.
- Pan Ross wyjaśni wszystko. Właśnie wrócił ze szpitala i
z więzienia - odparł Clive.
Cindy sięgnęła tylko po dwa przedmioty: lampę z Rouge i
fotografię ojca. Wierny służący potrząsnął smutno głową, gdy
zobaczył ją schodzącą powoli na dół.
Ross czekał przy tylnym wyjściu, wpatrzony w milczeniu
w zamglony wieczór.
- O kim mamy porozmawiać najpierw: o Jimie czy
Jemalee? - spytał wyjeżdżając na szosę, a że Cindy milczała,
rzekł: - Może w takim razie zacznę od Jima. Właściwie nie
czuje się dużo gorzej niż w poprzednich miesiącach, po prostu
się załamał. Chciał wykupić część udziałów firmy, a gdy się
dowiedział, że z pożyczki pod zastaw testamentu nici,
kompletnie się załamał. Jemalee przyjęła wiadomość na swój
sposób. Spiła się do nieprzytomności, a potem usiadła za
kierownicą i spowodowała wypadek. Osoba, która z nią wtedy
jechała, jest ciężko ranna.
- Czy Anne o tym wie?
- Naturalnie. Ponieważ Crider wzdragał się przed
wpłaceniem kaucji, Jemalee zażądała, aby zawiadomiono
Anne, ale ta też tego nie zrobiła, twierdząc, że świat powinien
się dowiedzieć, co ona musi znosić od swych pasierbic.
- A skąd ta nagła przychylność wobec Mary? Przecież
zawsze odnosiły się do siebie więcej niż chłodno.
- Jeszcze pytasz? Ostatecznie Jim ciągle jeszcze trzyma ze
Slaterami. - Właśnie zatrzymali się przed snack barem. -
Jestem głodny, a i ty powinnaś coś zjeść. - W ten sposób dał
jej trochę czasu, aby oswoiła się z nową sytuacją.
Co takiego powiedział przed chwilą Ross? Ostatecznie
Jim ciągle jeszcze trzyma ze Slaterami". Anne będzie teraz
próbowała osiągnąć cel poprzez niego, gdyż nie ma innej
drogi. Ale to jednocześnie znaczyło, że już nie ufa Rossowi.
Nic dziwnego, że była taka rozgoryczona!
- Ty też trzymasz ze Slaterami? - spytała w końcu.
- W pewnym sensie. Rosłem z firmą i znam ją jak własną
kieszeń, ale nie zamierzam być w przyszłości częstym
gościem Anne. Od kiedy ogłoszono testament, wszystko się
zmieniło. Anne nie jest już tą samą kobietą. Tylko ty potrafiłaś
spojrzeć rzeczywistości w oczy.
- Ale mimo to ożeniłbyś się z nią...
- Może kiedyś tak myślałem - wyznał szczerze. - Anne,
jaką znałem, była młoda i czarująca, a teraz raptem stała się
starą, nieufną i złośliwą kobietą. Przypuszczam, że następnym
jej posunięciem będzie ucieczka w chorobę. Zawsze
myślałem, że jest mną zainteresowana, ale teraz przyszło
otrzezwienie i wiem, że uważała naszą znajomość za coś w
rodzaju kapitału zakładowego, z którego w każdej chwili
można zrobić użytek.
- Mnie to też przeszkadzało - odezwała się Cindy, a Ross
drgnął, słysząc wyrzut w jej głosie. - Ross, zaoszczędziłam
trochę pieniędzy. Nie mogę znieść myśli, że moja siostra
siedzi w więzieniu...
- Rannemu w wypadku nic zagraża już
niebezpieczeństwo. Jeśli wyciągniemy stamtąd Jemalee,
zanim pojmie, na czym polegał jej błąd, następnym razem
zachowa się jeszcze gorzej i wtedy może skończyć się
naprawdę zle. Utrata prawa jazdy nic tu nie zmieni, zresztą
znasz ją lepiej niż ja.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]