[ Pobierz całość w formacie PDF ]
moim zimnym, wykalkulowanym życiu, w którym wszystko obraca się wokół pracy,
pieniędzy i bezmyślnego uganiania się za dziewczętami oraz przyjemnościami, ta mała
istotka jest mym jedynym przyjacielem, zwyczajnym i pełnym ufności...
A także pełnym bezkrytycznego podziwu, pomyślał Gard nie bez ironii. Jakie to miłe!
Szedł powoli ścieżką, a obok niego Sindre, który wpił się palcami w jego ramię i w ogóle
nie patrzył przed siebie.
- A więc to tu uciekła wam Tessi? - nie dawał za wygraną.
Chłopiec rzucił spłoszone spojrzenie na ścieżkę i kiwnął głową.
Gard szedł zatem dalej.
Gdy musiał odsunąć na bok gałąz drzewa zwisającą na wysokości twarzy chłopca,
uczynił to tak czułym gestem, że gdyby to widzieli jego koledzy z pracy, na pewno
oniemieliby z wrażenia.
- Czy to tutaj złapałeś szczeniaka?
Sindre zerknÄ…Å‚ znowu.
- Nie, o wiele dalej.
- No, to chodzmy tam. Pokażesz mi.
Las okazał się większy, niż Gard się spodziewał Był mieszany. Rosły w nim w bezładnym
chaosie brzozy, osiki i olchy, a także pojedyncze sosny.
76
Nagle ścieżka się skończyła. Nieoczekiwanie znalezli się przy poprzecznej, nieco
większej dróżce. Po jej drugiej stronie biegł kamienny mur, który oddzielał drogę
prowadzącą od morza. Sindre był bardzo zdenerwowany i próbował zmusić Garda do
powrotu.
- Troll! Przyjdzie i nas zabierze!
- Na pewno nie! - zapewniał go mężczyzna. - Jestem silniejszy od wszystkich trolli! To
tutaj znalazłeś Tessi?
Nie ulegało wątpliwości, że to właśnie było to miejsce.
- I wtedy pojawił się troll?
- Tak. Tam - potwierdził Sindre drżącym głosem.
- Czy on przeszedł przez mur? Od strony morza?
- Tak. Chodzmy już.
- Nie bój się, teraz nie ma tu żadnego trolla. Powiedz mi, Sindre, czy on wyglądał tak
samo jak ten płetwonurek, którego widziałeś wtedy, kiedy zostawiłem cię z Anitą?
- Tak. To troll.
- Nie, wtedy to byłem ja. A tutaj też nie spotkałeś żadnego trolla, tylko mężczyznę w
kostiumie płetwonurka.
Sindre nie mógł tego zrozumieć.
Gard zastanowił się przez chwilę. Przecież w takim stroju nikt nie mógłby ujść daleko.
- Może przypominasz sobie, czy na drodze nie stał jakiś samochód?
Sindre myślał intensywnie.
- Tak. Samochód. Tam.
- Niebieski?
- Nnnie.
- Czerwony?
- Nie, nie czerwony.
77
- Biały? Zielony? %7łółty? Czarny?
- Nie.
Chłopiec wyraznie żałował, że nie pamięta tego szczegółu. Ale trudno było mu się dziwić.
Troll wystraszył go niemal do szaleństwa. Poza tym Gard nie orientował się, czy
trzylatek potrafi rozróżniać kolory i czy zna ich właściwe nazwy.
Nie wątpił jednak, że wszystko ma zapewne całkiem naturalne wyjaśnienie. Sindre
widział przypuszczalnie jakiegoś płetwonurka przy pracy - na przykład przy czyszczeniu
morskiego dna. Nieznajomy prawdopodobnie odezwał się do chłopca, może chciał sobie
z niego pożartować...
- Powtórz jeszcze raz, co ten mężczyzna ci powiedział!
Drobna twarzyczka chłopca zastygła w bezruchu. %7ływe w niej były tylko wielkie ze
strachu oczy. Sindre szepnÄ…Å‚:
- Nie opowiadać!
- Czy ten mężczyzna powiedział tak: Jeśli piśniesz choćby jedno słowo o tym, co
widziałeś, przyjdę znowu i zabiorę cię ze sobą!
Mały rozejrzał się dookoła wylękniony.
- Tak - wyszeptał.
Jak nierozsÄ…dni potrafiÄ… być ludzie! I jak bezmyÅ›lni! Ów mężczyzna zdawaÅ‚ sobie pewnie
sprawę z tego, jak niesamowicie wygląda w przebraniu płetwonurka, i dlatego chciał
nastraszyć naiwne dziecko. Powiedział więc: przyjdę i cię zabiorę.
Gard nigdy nie przepadał za tego rodzaju żartami, którymi bawili się tylko ich autorzy.
- I co zrobił potem ten mężczyzna? - spytał.
- Troll?
- Tak.
- Nie wiem. Wziąłem Tessi i pobiegłem. Do domu.
- Rozumiem. Jesteś bardzo dzielny, Sindre. Możemy już wracać. No, widzisz, i nic nam
się nie stało.
78
Na twarzy chłopca widać było wyrazną ulgę, kiedy weszli na drogę wiodącą do domu. A
[ Pobierz całość w formacie PDF ]