[ Pobierz całość w formacie PDF ]
by nie mógł ich otoczyć tłum wrogów. Czoła wojsk
nie mogły się zrównać, ponieważ przez wydłużenie linii
bojowej mieli środek szyku słaby i ledwie zachowujący
ciągłość.
Po prawej stronie było małe wzniesienie, które po-
stanowiono zapełnić wojskami posiłkowymi. Ta okolicz-
ność z jednej strony zapoczątkowała paniczną ucieczkę,
ale z drugiej strony stała się jedynym ratunkiem dla
uciekających. Albowiem Brennus, książę gallicki, wobec
małej ilości nieprzyjaciół bał się zastosowania taktyki
bojowej z ich strony, przekonany, że w tym właśnie
celu obsadzono wzniesienie, by w chwili starcia się
Gallów z linią legionów w ataku frontalnym wojska
posiłkowe uderzyły na Gallów z tyłu i z boków. Uderzył
więc na wojska posiłkowe z przeświadczeniem, że w ra-
zie zepchnięcia ich z wzniesionego miejsca łatwo od-
niesie zwycięstwo na równinie, mając taką przewagę
ilościową. Nie tylko wiec szczęście, ale i taktyka były
po stronie barbarzyńców. W przeciwległym szyku bo-
jowym ani wodzowie, ani żołnierze nie wykazywali nic
35
Określenie tych gór pochodzi od sabińskiego miasteczka
Crustumerium na północny wschód od Rzymu.
ze zwykłego rzymskiego sposobu postępowania. Ogar-
nęła ich taka trwoga i chęć ucieczki, tak zapomnieli
o wszystkim, że mimo przeszkody, jaka stanowił Tyber,
o wiele większa część uciekała do Wejów, nieprzyja-
cielskiego miasta, niż prostą drogą do Rzymu, do żon
i dzieci. Wojskom posiłkowym samo położenie miejsca
dawało nieco obrony. Reszta szyku bojowego skoro
najbliżej stojący usłyszeli krzyk z boku, a najdalej
stojący z tyłu nie doznawszy żadnych strat rzuciła się
do ucieczki przed nieznanym, prawie nie dostrzeżonym
nieprzyjacielem; nie tylko nie popróbowali walki, lecz
nawet nie odpowiedzieli okrzykiem na okrzyk bojowy
wroga. Rzezi w czasie boju nie było. Ale za to w brato-
bójczej walce padło wielu podczas ucieczki, a miano-
wicie tych, którzy w zamieszaniu utrudniali ucieczkę
innym. Wielu wycięto wokół brzegów Tybru, dokąd
uciekało całe lewe skrzydło porzuciwszy broń. Jedni
nie umieli pływać, drudzy byli za słabi, bo mieli utrud-
nioną swobodę ruchów przez pancerze i inne osłony
bojowe, więc duża liczba ugrzęzła w bagnach. Ale jednak
przeważna część dotarła bez szkody do Wejów, skąd
nie tylko nie posłano do Rzymu żadnej załogi, ale nawet
nie wysłano gońca z wiadomością o klęsce. Prawe
skrzydło stało z dala od rzeki i więcej pod osłona góry:
stamtąd wszyscy podążyli do Rzymu, ale nie zamknęli
nawet bram miasta, lecz uciekli prosto na zamek.
[39] Zdziwienie ze zwycięstwa tak błyskawicznie
odniesionego zatrzymało także Gallów jakby w osłupie-
niu. Stanęli oni przykuci nagle obawą, jakby nie wiedząc,
co się stało. Następnie zaczęli bać się jakiejś zasadzki.
Na koniec poczęli zbierać łup wojenny po poległych
i według swego zwyczaju ustawiać stosy broni. Wreszcie,
gdy nigdzie nie było widać żadnych śladów nieprzy-
jaciela, rozpoczęli marsz i na krótko przed zachodem
słońca dotarli pod Rzym. Jezdzcy, którzy wysunęli się
naprzód, donieśli, że nie zamknięto bram, nie czuwa
warta przed bramami, a zbrojnych nie ma na murach-
wtedy zatrzymało ich zdziwienie podobne do poprzed-
niego. W obawie przed nocą i położeniem nieznanego
miasta rozłożyli się obozem między Rzymem a rzeka
Anio36, ale wysłali uprzednio zwiady wokół murów
i bram dla ustalenia, co wrogowie zamierzają w tak
beznadziejnym położeniu.
U Rzymian tymczasem powstało przekonanie, że nikt
więcej nie pozostał przy życiu prócz tych, którzy uciekli
do miasta, ponieważ więcej żołnierzy uciekających z pola
walki podążyło do Wejów niż do Rzymu. Więc płacz,
bez różnicy nad żywymi i umarłymi, napełnił lamentami
całe niemal miasto. Ale następnie na wiadomość o zbli-
żaniu się nieprzyjaciół trwoga o sprawę ogółu wzięła
górę nad osobistą żałobą. Niebawem usłyszeli wycia
i ohydne śpiewy, gdy barbarzyńcy zaczęli wałęsać się
gromadami dookoła murów. Cały ten czas trzymani byli
w napięciu aż do dnia następnego, do tego stopnia, że
raz po raz zdawało się, iż atak już nastąpi; najpierw
zaraz po nadejściu Gallów, ponieważ podeszli pod
miasto gdyby nie mieli tego zamiaru (myślano) byliby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]