[ Pobierz całość w formacie PDF ]

choroba. I chociaż wróciłaś do Northwoldu, ja nie mam z tego żadnego
pożytku. Myślałem, że gdy będziemy widywać się codziennie, zro-
zumiesz wreszcie, ile dla mnie znaczysz. Mieliśmy być partnerami nie
tylko służbowymi. Głupi jestem, co? Nie tylko wtedy, gdy dałem się
92
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
ponieść uczuciom, a ty zachowałaś się jak obrażone wiktoriańskie
niewiniątko.
- Nie jestem wiktoriańskim niewiniątkiem - powiedziała ze złością.
- I nie miałam pojęcia, że... że... - zająknęła się.
- ...że się w tobie zakochałem - dokończył, z rozbawieniem
obserwując jej coraz większe zakłopotanie.
- Tak trudno mi uwierzyć - szepnęła, podnosząc oczy.
James oddychał ciężko, ze świstem.
- Czy... - zaczął. - Czy nie zażądam zbyt wiele, jeśli spytam o twoje
uczucia w stosunku do mnie?
- Nie. - Była oszołomiona z nadmiaru szczęścia. - Zaryzykuję, że
zrobisz się zarozumiały i powiem ci, że już rok temu postawiłam cię na
piedestale. Ale z niego spadłeś, gdy dowiedziałam się o interwencji
Broadhursta. Nie jestem aniołem.
- Dla mnie jesteś. Anioł, nie dziewczyna...  Podszedł i wziął ją
za ręce. - Czy przypominasz sobie, że osobiście łączyłaś mnie z
Broadhurstem w ubiegły poniedziałek?
- Tak.
- To wtedy prosił, żebym przyjął z powrotem osobę, za którą
wstawił się jego chrześniak. Miał zadzwonić wcześniej, ale wyleciało mu
z głowy. - Aż do bólu zacisnął palce na jej dłoniach. - Z satysfakcją
poinformowałem go, że zwolnienie ciebie nigdy nie wchodziło w
rachubę.
Wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Ku jej
zaskoczeniu, puścił ją i się odwrócił.
- Koniec rozmowy. Zjedzmy coś, bo chyba jesteś głodna.
Poczuła się, jakby spadła z ogromnej wysokości. Z wysiłkiem
opanowała rozczarowanie i zaproponowała:
- Pokaż, co kupiłeś. Zrobię kolację.
Spojrzał na nią takim wzrokiem, że spłonęła rumieńcem.
- Mam nadzieję, że jesteś pełna podziwu dla mojego opa-
nowania. Do tematu uczuć jeszcze wrócimy.
93
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Wyjął wiktuały, łącznie z plackiem morelowym.
- Siostra wszystko przygotowała własnymi rękami. Jak na
mola książkowego wcale niezle gotuje i placek jest pyszny. Mam
nadzieję, że nie objadamy szwagra i dzieci. Jestem głodny jak wilk.
Zdołała wziąć w karby uczucia, jakie nią zawładnęły i w krótkim
czasie wszystko przygotowała. Z apetytem zabrali się do jedzenia.
Podczas kolacji James opowiadał o rodzicach, a Eleri słuchała, nie
przerywając. Zastanawiała się, czy James żałuje swego wyznania, czy
też po prostu daje jej chwilę wytchnienia.
- No, podjadłem sobie. Po nocnym dyżurze wstałem dość pózno,
więc zjadłem pierwsze i drugie śniadanie za jednym zamachem. Od tego
czasu nie miałem nic w ustach. A ty?
- W południe zjadłam dwie grzanki i napiłam się kawy, to
wszystko. Mogę zaparzyć świeżą herbatę?
- Nie, siedz, ja przygotuję. - Nastawił czajnik i wyjrzał na dwór. -
Brr. Coraz zimniej, nadal szaleje zamieć i wiatr chyba się wzmaga. -
Postawił herbatę na stole. - Proszę, gotowa. Zjesz kawałek placka?
- Przykro mi, ale nie mogę. Objadłam się nieprzyzwoicie i już nic
nie zmieszczę. Za to umyję talerze.
- Zostaw, pózniej wstawimy do zmywarki. Teraz idę napalić w
kominku.
Eleri czuła się trochę nieswojo, ponieważ zdawała sobie sprawę, że
znalezli się w szczególnej sytuacji. Byli odcięci od reszty świata i mieli
spędzić noc pod jednym dachem. Weszła do pokoju i popatrzyła na
Jamesa, przykucniętego przed kominkiem.
- Siadaj tutaj - zaprosił ją, wskazując miejsce. - Niestety, nie mam
telewizora,
- Chwała ci za to. - Nalała herbaty, starając się nie myśleć o tym,
że niedługo będzie czas iść spać. - Ale cisza! Aż dzwięczy w uszach.
- To dlatego, że śnieg tłumi wszelkie hałasy. Normalnie stale
słychać przejeżdżające samochody, bo we wsi jest znany pub i ludzie
94
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
tłumnie tam ciągną. - Rozsiadł się w fotelu. - Czy dla ciebie jedzenie jest
atrakcją?
- Nie jestem smakoszem, ale ci powiem, że dawno mi nic tak nie
smakowało jak kolacja od twojej siostry.
- Rozsądna z ciebie dziewczyna.
- Nie jestem dziewczyną.
- Przecież jeszcze nie masz trzydziestki.
- Co z tego? Nie lubię kobiet, które są  dziewczynami" do
pięćdziesiątki albo i dłużej.
- Jesteś piękna i posiadasz urok, który kobiety zachowują do
póznego wieku.
- Dziękuję.
Zapadło krótkie milczenie. James dorzucił drew do ognia, po czym
usiadł nie w fotelu, lecz obok Eleri. Wziął jej dłoń w swoją i mocno
ścisnął.
- Co teraz będzie?
- Będzie? Z czym? - zapytała spłoszona.
- Ale masz wystraszoną minę - rzekł z ironicznym uśmiechem.
- Zastanawiałem się, co jutro będzie w pracy.
- Możemy nie dojechać.
- Jeśli nie jutro, to pojutrze. %7łycie zawsze toczy się dalej, a ja
chciałbym wiedzieć, jak wyobrażasz sobie nasze kontakty.
- Nie rozumiem, do czego zmierzasz.
- Nie udawaj, bo to nie w twoim stylu. - Spojrzał na nią z
ukosa. - Chyba nie zapomniałaś, że wyznałem ci miłość. Może nie był to
najlepszy moment i żałuję, że się wygadałem, ale fakt pozostaje faktem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl