[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziełu. - Gdzie mam dać te półki? Masz jakąś komórkę w ogrodzie?
- Mam.
50
RS
- Daj mi klucz - rozkazał i wyciągnął rękę,
- Nie jest zamknięta. Odkąd ukradli kosiarkę, nie ma po co jej
zamykać.
Bez słowa wyszedł tylnymi drzwiami.
Spojrzała na porozstawiane na blatach jedzenie, które trzeba było
gdzieś schować, i westchnęła. To bardzo miło z jego strony, ale nie mogła
znieść myśli, że coś mu zawdzięcza. Przecież była to jej decyzja, jej ciąża,
jej dziecko.
Położyła dłoń na brzuchu. Zastanawiała się, czy to chłopiec, czy
dziewczynka, i czy dziecko wybaczy jej kiedyś, że przyszło na świat
wskutek jej chłodnej kalkulacji.
- Kocham cię. Nie było innego sposobu, uwierz mi - powiedziała,
patrząc na miejsce, w którym trzymała dłoń.
Mógł to być czysty przypadek, ale w tym momencie poczuła
wewnątrz leciutkie, ale wyrazne poruszenie. Uniosła głowę, całkowicie
skupiając się na tym odczuciu.
- Ale masz tam bałagan! I zatrzęsienie pająków. Lissa? -Ujął ją za
ramiona i spojrzał w oczy. - Kochanie, co się stało?
Jej twarz rozjaśniła się uśmiechem.
- Poruszyło się - szepnęła. - Czułam, że się poruszyło! Objął ją i
przytulił tak delikatnie, jakby była z porcelany.
- Pierwszy raz?
- Tak. Pierwszy. O, znowu! Ale mocno kopie! Dziwne, że wcześniej
nic nie czułam.
Ujęła jego dłoń i przyłożyła do brzucha. Poczuł lekkie drgnienie, jak
ruch skrzydeł ptaka trzymanego w dłoni.
51
RS
- Czułeś?
Uniosła wzrok i ujrzała w jego oczach radość.
- Och, Lisso - powiedział cicho, a potem wyraz jego oczu się
zmienił. Otoczył ją ramionami i schylił głowę.
- Josh - szepnęła i ich wargi się spotkały. Całowali się długo, a
Melissa, wbrew swym przyrzeczeniom, tuliła się do niego coraz mocniej.
- Jesteś taka piękna - wyszeptał i zaczął rozpinać jej bluzkę. Nagle
wstrzymał się.
- Czy naprawdę tego chcesz? - spytał z czułością.
- O Boże, nie powinnam... Westchnęła i oparła głowę na jego
ramieniu. Uspokajała się powoli. Obejmował ją delikatnie, a gdy uznał,że
już doszła do siebie, wypuścił ją z objęć.
- Przepraszam - szepnęła. - Nie chciałam...
- Ja też, ale nie mam zamiaru tego żałować. Jesteś piękna i nosisz
moje dziecko. Nie możesz mieć mi za złe, że cię pragnę.
- To się już nie powtórzy - rzuciła odruchowo. - Nie przychodz tu
więcej.
- Ktoś musi o ciebie dbać, skoro sama nie chcesz.
- Będę dbać o siebie. Dotychczas po prostu nie miałam czasu. Ile
jestem ci winna za zakupy?
- Nie wygłupiaj się. A teraz rzeczywiście lepiej pójdę, zanim zrobię
coś, czego będę żałował.
Wsiadł do samochodu i znowu ruszył w kierunku zachodzącego
słońca, ale tym razem Melissie nie zbierało się na płacz. Miała ochotę
krzyczeć i tłuc pięściami w ściany, bo aż do bólu pragnęła znalezć się w
52
RS
jego objęciach i kochać się z nim całą noc, a takiej słabości nigdy by sobie
nie wybaczyła.
53
RS
ROZDZIAA CZWARTY
- Jak tam zamrażarka?
Melissa uniosła głowę znad układanki, nad którą biedziła się
wspólnie z małym pacjentem.
- Bardzo ładna.
- Aadna? - zdziwił się Josh.
- Tak. Po jej wstawieniu spiżarka bardzo zyskała.
Spojrzał na układankę, sięgnął po brakujący kawałek i położył go na
miejsce.
- Dobrze działa?
- Chyba tak. To znaczy przypuszczam, że działa, bo nie ma tam
kontaktu i nie da się jej uruchomić. Ale to nieważne, bo jest bardzo
dekoracyjna. Jak znalazłeś ten fragment? Szukaliśmy go tak długo!
Wyprostował się i rzekł z udawaną powagą:
- Od urodzenia jestem genialny.
- Więc dlaczego przeoczyłeś fakt, że w spiżarce nie ma kontaktu?
- Powiedzmy, że głowę miałem zajętą czymś o wiele bardziej
interesującym.
Mówiąc to, popatrzył na nią tak ciepło, że szybko odwróciła wzrok.
- Emily chyba można wypisać, ale jej matka wciąż jest w Cambridge,
a ojciec też jest tam cały czas. Nie wiem, czy dobrze byłoby odsyłać małą
do krewnych, którzy już i tak wzięli do siebie jej starszego brata. Ta
kobieta wygląda na niezbyt rozgarniętą, a małej wciąż trzeba opatrywać
rękę...
54
RS
- To ją zatrzymaj.
- Ale przecież brakuje nam łóżek.
- No to porozmawiam z opieką społeczną. Może uda się umieścić
Emily na jakiś czas w rodzinie zastępczej, dopóki jej matka nie
wyzdrowieje.
- Ale to oznacza dla niej kolejną zmianę opiekunów. Biedactwo
dopiero oswoiło się z nami.
- Więc zatrzymaj ją jeszcze przez kilka dni. Z łóżkami na razie nie
jest tak zle.
Josh chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zabrzęczał jego pager.
Podszedł do telefonu i po chwili ruszył ku drzwiom.
- Ostry atak astmy. Przygotuj łóżko - rzucił przez ramię. Okazało się
to niepotrzebne. Josh wrócił na oddział ze ściągniętą twarzą. Melissa, o nic
nie pytając, zaparzyła mu herbatę.
- Miał dwanaście lat - powiedział po chwili. - Wieczorem zapomniał
wziąć lekarstwo, rano nie zabrał do szkoły inhalatora, na pierwszej lekcji
dostał ataku, bo usiadł obok kogoś, kto ma w domu kota. Nauczycielka
początkowo nie zwracała na niego uwagi, pózniej wysłała go do
sekretariatu. Sekretarka nie mogła się skontaktować z matką, więc
wezwała lekarza. Lekarz wezwał pogotowie. Karetkę zatrzymały jakieś
roboty drogowe. W efekcie przywiezli go w takim stanie, że nic nie
mogliśmy zrobić. Zupełnie nic!
Podeszła i objęła go. Czuła bicie jego serca i lekki zapach wody po
goleniu.
Nagle otrzezwiała. Powinna trzymać się od niego z daleka! Już miała
cofnąć ręce, gdy powiedział:
55
RS
- Ten przypadek przeżyłem bardziej niż wszystkie poprzednie...
Może dlatego, że jesteś w ciąży... Dawniej nie miałem świadomości, że
sam mogę być ojcem.
Wiedziała, że myśli na głos, że głośno wyraża swoje uczucia, ale nie
odezwała się. Po chwili ciszy Josh znów zaczął mówić:
- Dobry Boże, jeszcze nigdy tak tego nie odczułem. I to tylko
dlatego, że teraz sam będę miał dziecko. Przedtem myślałem, że wiem, co
czują rodzice, ale grubo się myliłem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl