[ Pobierz całość w formacie PDF ]

godziny, przyrzekam ci.
- A jeśli nie?
- Wtedy użyję kleszczy.
Patrzyli sobie prosto w oczy i Janna poczuła, że napięcie stopniowo
opada. Wiedziała, że może mu zaufać. On nie zrobi niczego, co mogłoby
zaszkodzić Lindsay.
- Dobrze - zgodziła się i wrócili do rodzącej, która właśnie zapadła w
płytki sen.
Fergus siedział na brzegu łóżka i trzymał ją za rękę. On też miał oczy
zamknięte, ale szybko otworzył je, kiedy podeszli.
- No i co?
- Musimy ją podnieść, bo w ten sposób niczego nie osiągniemy -
powiedział Finn.
- Ależ ona jest wykończona.
- Nie szkodzi. Lindsay?
32
RS
- Idz sobie, Finn - odezwała się Lindsay półprzytomnym głosem, z
trudem unosząc powieki. - Jutro. Teraz jestem zmęczona.
- Mimo wszystko wstań. Chcę, żebyś spacerowała.
- Nie mogę - jęknęła.
Finn nie tracił czasu na dyskusję, tylko odrzucił kołdrę, objął
Lindsay ramieniem i podciągnął w górę.
- Nie, proszę - jęknęła.
- Wolisz helikopter czy kleszcze?
Lindsay zagryzła wargi, zmobilizowała się i stanęła na nogach.
- Dobrze, pochodzę - powiedziała, opierając się całym ciężarem na
nim i Jannie. Po chwili jej spacer przerwały bóle.
- Położę się - powiedziała.
- Jeszcze nie. Chodz, daj popracować sile grawitacji.
- Nie mogę! - zawołała, wyciągając rękę do męża. Fergus objął ją i
spojrzał na Finna prosząco.
- Pozwól jej się położyć.
- Nie - odparł Finn cicho, ale stanowczo. - Musi chodzić tak długo,
jak tylko się da. Zrobi to, jeśli jej pomożemy - powiedział znaczącym
tonem, który wywołał rumieniec na twarzy Fergusa.
Kiedy po kilku minutach Janna uklękła na podłodze i zbadała
Lindsay, okazało się, że w końcu główka dziecka opuściła się, ale tętno
stawało się coraz słabsze.
- Musimy działać trochę szybciej - powiedziała. -Już widać główkę.
Połóż się, Lindsay.
Lindsay ułożyła się naprzeciwko siedzącego na łóżku męża i objęła
go za szyję, Finn zaś i Janna mówili jej, kiedy ma przeć, a kiedy oddychać.
33
RS
Choć tkanka krocza, i tak już osłabiona poprzednimi ciężkimi porodami,
była naciągnięta do granic możliwości, wciąż nie pozwalała dziecku
wydostać się.
- Nożyczki? - spytała Janna, ale Finn potrząsnął głową.
- Nie.
- Może pęknąć - ostrzegła przyciszonym głosem.
- To prawdopodobne - powiedział, lecz uznał, że nie ma czasu na
wykonanie starannego nacięcia za pomocą nożyczek.
Przytrzymując krocze jedną ręką, drugą ujął główkę,Lindsay zaś
parła teraz delikatniej, według jego wskazówek. Po chwili dziecko
krzykiem oznajmiło swe przyjście na świat. Finn podał Lindsay niemowlę,
a sam pomógł jej położyć się i oprzeć o Fergusa. Janna przyłożyła dziecko
do piersi matki i krzyk ucichł, zastąpiony rytmicznym odgłosem ssania.
- A mówiłam, że potrafię - odezwała się Lindsay tonem triumfu.
- Lepiej, żebyś już nigdy, ale to przenigdy nie była tak uparta -
powiedział Finn i usiadł. - Mało brakowało.
- Przestańcie - rozkazał Fergus. - Słuchaj, Lindsay, jesteś głupia i
uparta i chyba będę musiał zrobić wazekotomię.
- Mówisz tak, bo ominęły cię pieniądze z ubezpieczenia -
przekomarzała się Lindsay, wreszcie szczęśliwa.
- Oboje jesteście szaleni - podsumował Finn. - No dobrze, Lindsay,
połóż się. Pomożemy ci jeszcze urodzić łożysko, a potem trzeba będzie cię
umyć i zrobić tu porządek. Przede mną jeszcze trzydzieści kilometrów
jazdy do domu, a już jest po północy.
Jednak kiedy skończyli, była już prawie druga. Po drodze Janna
zaproponowała Finnowi, żeby zatrzymał się u niej.
34
RS
- Jutro rano i tak musisz być w ośrodku, a wezwania telefoniczne są
przekazywane do mnie.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
- Najlepszy, jaki mi przyszedł do głowy - powiedziała stanowczo. -
Straciłbyś dużo czasu, jadąc tam i z powrotem.
- Miałem na myśli twoją opinię - wyjaśnił spokojnie.
- Nonsens. Przecież pracujemy razem. Zresztą i tak do niczego nie
dojdzie.
- My o tym wiemy, ale czy wiedzą o tym miejscowe plotkarki? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl