[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pots przez chwilę przyglądał się cygaru, potem pochylił się i wsunął je pomiędzy piękne,
okrągłe piersi Beatrice.
 To znakomite przeciwko molom  powiedział.
Beatrice nie wyjęła cygara. Zachowanie Potsa było rozmyślne i zrobiło na Lemonie du\e
wra\enie. A więc w tę stronę wieje wiatr? Pots startuje do Beatrice?
Czemu nie? Silas zastanawia się nad Lucillą, John ma Margot, a Lemon Covington w
ogóle jest dziwny.
Ale ten dziwak ma szczęście w kartach. Chcąc nie chcąc, wygrał w swoim własnym
domu grę, którą tylko dlatego tolerował, \e inni się nią pasjonowali.
Dla mę\czyzn zazwyczaj największy urok mają gry sportowe, polowanie i poker. Kiedy
w towarzystwie są kobiety, liczy się jeszcze bryd\.
śeby zabawić kobiety, gra się w bryd\a lub organizuje tańce. U Lemona te\ będą 
następnego wieczora. Słu\ba usunie krzesła i stoły, a orkiestra będzie grać do północy.
Kobiety wystroją się i będą wyglądać pięknie, błyszczeć klejnotami i flirtować.
Według Lemona to bezsensowna strata czasu. śycie, zarabianie na \ycie, zabawa.
Czemu siedzi przy stole z ludzmi, którzy nie mają nic innego do roboty, tylko spotykać
się, by jakoś spędzić czas?
Tak. No có\. Czego tak naprawdę chce Lemon Covington? Czemu w wieku trzydziestu
pięciu lat jest taki niespokojny i niezadowolony? Czemu jest taki krytyczny i zgorzkniały?
Lemon nie miał zielonego pojęcia. Jego goście to przecie\ w większości porządni
obywatele, pracujący cię\ko nad tworzeniem nowych organizacji i firm, by zatrudnić więcej
ludzi za większe pieniądze.
Siedział przy stoliku i grał w bryd\a. Jakie\ to nudne.
Odchylił się do tyłu i zało\ył ręce na piersiach. Gracze podziwiali go i gratulowali
wygranej. Wygranej, z której wcale nie był dumny. To tylko wygrana. Coś łatwego. Rzecz
błaha dla kogoś, kto umie ją zdobyć.
Nie było to nic wyjątkowego. Wielu ludzi lekcewa\y swe naturalne talenty.
Lemon wygrał pierwszą rundę. Grzecznie dziękował za gratulacje.
Renata miała zarumienioną twarz i błyszczące oczy. Lemon uznał, \e była pewnie zbyt
surowo wychowana, by zgodzić się na romans. Jest te\ prawdopodobnie samolubna.
Goście wyszli przed dom, przechadzali się, sączyli wino i odpoczywali po pierwszej
randzie turnieju. Niektórzy rozebrali się i pływali w basenie.
Lemon te\ wyszedł na dwór, ale nie przyłączył się do \adnej grapy. Rozglądał się za
Renatą. Stała przy płocie i mówiła coś do ogiera. Wcią\ miała na sobie tę be\owo-brązową
popołudniową suknię. Wyglądała jak leśna nimfa.
Lemon ruszył w jej kierunku. Nie biegł. Szedł wolnym krokiem.
 Uwa\aj, mo\e cię ugryzć  rzekł.
 Bzdura  odrzekła, uśmiechając się do konia. Lemon zauwa\ył, \e ma zaró\owione
policzki. Z powodu konia? A mo\e dlatego, \e on, Lemon, jest obok niej?
Na samą myśl poczuł, jak twardnieje jego męskość. Niedobrze z nim, skoro reaguje tak
na rumieniec na twarzy kobiety. Wsunął ręce w kieszenie i uśmiechnął się do swoich myśli.
 Jest słodki.
Kobiety często u\ywają tego określenia. Ogier parsknął i potrząsnął głową. Błysnęły
białka jego oczu.
 To nie zabawka  rzekł Lemon, ujmując zwierzę pod brodę.  Jest naprawdę
niebezpieczny. Potrafi ugryzć, zaatakować, stratować i zrobić jeszcze wiele innych złych
rzeczy. Tylko Lucilla umie na nim jezdzić i zmusić go do posłuszeństwa.
 O.
 Zapłaciłem za tego konia kupę forsy i trzymam go tylko dlatego, by przypominał mi, \e
wygląd to nie wszystko.
 O  powiedziała znowu Renata.
 Zabiłbym go, gdyby zrobił ci krzywdę  rzekł z powagą Lemon.
Policzki Renaty znowu się zaró\owiły. Uśmiechnęła się i oczy jej rozbłysły.
Miała szczęście, \e Lemon był na tyle cywilizowany, \e nie puścił konia, nie rzucił jej na
ziemię i nie posiadł. Na jego twarzy malowała się powaga. Puścił konia, odsunął dziewczynę
poza zasięg jego zębów i z powrotem wło\ył ręce do kieszeni.
 Naprawdę jest uroczy  powtórzyła Renata i poprawiła potargane wiatrem włosy.
 W obecności pięknej kobiety wszystkie istoty płci męskiej są takie.
 Ty te\?
 Tak  odparł absolutnie powa\nie.
Renata nie odpowiedziała ani nie próbowała flirtować. Z zaró\owionymi policzkami po
prostu mu się przyglądała.
Lemon jeszcze nigdy nie doświadczył czegoś tak podniecającego. A\ nie mógł w to
uwierzyć. Nieraz kobiety robiły ró\ne dziwne rzeczy, by zwrócić jego uwagę. Jak mógł
rumieniec na twarzy spokojnej, milczącej dziewczyny doprowadzić go do takiego stanu? A
jednak.
 Chciałabyś zobaczyć stajnię?  spytał.
Dlaczego to zaproponował? Stajnia jak stajnia. Kiedy pracownicy zobaczą, \e pokazuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl