[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nadal myślała o nim z miłością i nie próbowała go sądzić. Któż mógł
wiedzieć, jaki nacisk wywierała na niego matka ze względu na obawę
utracenia go. Z perspektywy czasu wszystkie te wydarzenia zdawały się
nierealne, ale nie było wątpliwości, że list od matki mówił prawdę. Nic
dziwnego, że odwlekała ujawnienie tej prawdy najdłużej, jak to było
możliwe! Jedynie strach, że Tansy dowie się jej z drugiej ręki,
spowodował, iż opowiedziała teraz wszystko. Jednak Tansy zastanawiała
się nad inną wersją, którą mogłaby usłyszeć. Ta była wystarczająco
brutalna. Im więcej Tansy rozmyślała o nieznajomym dziecku, tym
bardziej rosła jej ciekawość.
 Muszę odnalezć to dziecko, Mark  Spojrzała na niego łagodnie.
 Może pańska matka będzie coś o tym wiedzieć?
 Być może  zgodził się.  Jeśli ktokolwiek coś wie, to
niewątpliwie ona. Ale proszę nie liczyć, że powie coś pani, nawet gdyby
wiedziała. Tak jak my wszyscy bardzo ceni sobie lojalność.
Prawdopodobnie Benson także nie życzyłby sobie tropienia dziecka, dla
jego własnego dobra.
 Z pewnością oboje mamy prawo dowiedzieć się o swoim istnieniu?
 zapytała Tansy.
 Jeśli chodzi o mnie, tak odparł.  Ale inni mogą to widzieć
inaczej.
 Dlaczego? Nie chcę zrobić temu dziecku żadnej krzywdy 
zaprotestowała Tansy.  Na Boga, ten ktoś to mój brat lub siostra!
 Przyrodni brat lub siostra poprawił.  I bardzo możliwe, że
ktokolwiek to jest, może nie chcieć dowiedzieć się swego pochodzenia.
Jeśli założymy, że jeszcze go nie zna.
 Jest pan pewien, że ten ktoś ujawniłby się, gdyby wiedział? 
spytała Tansy.
 A fakt, że tak nie zrobił, też ma swoje znaczenie  wskazał Mark.
 Innymi słowy, on lub ona nie chce, by go odnaleziono 
podchwyciła Tansy.  Czy to właśnie chce pan powiedzieć?
 Dokładnie to  potwierdził.  Nie próbuję być pesymistą, ale nie
chcę, by przy okazji komuś stała się krzywda; ani pani, ani tej drugiej
osobie.  Spojrzał na nią.  Czy myślała pani, że pani motywy mogą
RS
32
być nieco samolubne?  rzucił wyzywająco.  %7łe po prostu chce pani
odnalezć brata lub siostrę za wszelką cenę?
 Wiem jedynie, że chcę odnalezć dziecko  upierała się Tansy. 
Każdy normalnie czujący człowiek zrobiłby to samo.  Poruszyła się
niespokojnie, chcąc opuścić już to miejsce. W świetle rewelacji z listu
marzenia o zwiedzeniu Jaskini Merlina przestały mieć znaczenie. Mogła
myśleć jedynie o powrocie do firmy i rozmowie z Laurą Harmon.
Przeczuwając jej myśli Mark zawrócił i w ciągu kilku minut byli w
miejscu, gdzie zaparkował land-rovera.
Podróż powrotna nie była już dla Tansy tak fascynująca. Wszystkie
myśli skupiła na wiadomościach, które wyczytała w liście. Z
niecierpliwością obserwowała zbliżające się zabudowania szklarni.
Zwiększając szybkość Mark skierował land-rovera w alejkę wiodącą do
Gatehouse Cottage.
 Jestem pewien, że umiera pani z ciekawości, by wypytać moją
matkę, a i ona będzie zadowolona z powtórnego spotkania  wyszeptał.
 Zdaje się, że znalazłyście wspólny język.
Gdy podjechali pod główną bramę, Laura zajmowała się czymś w
ogródku. Odkładając narzędzia podeszła do nich z uśmiechem.
 Lauro...  Tansy wysiadła z samochodu, zanim jeszcze Mark
zatrzymał go na dobre.  Dowiedziałam się prawdy o sporze pomiędzy
moim dziadkiem a rodzicami!
 Och!  Laura spojrzała na nią z ukosa.  Wejdz do środka,
zaparzę herbaty!
Wchodząc do wnętrza domu, Tansy szybko podzieliła się ze starszą
kobietą wszystkimi detalami, o których dowiedziała się z listu.
 Pomyśl o tym, Lauro!  Oczy Tansy zwęziły się z podniecenia. 
Mam przyrodniego brata lub siostrę gdzieś na wyspie.  Zerknęła kątem
oka na rozmówczynię i zmarszczyła brwi. Laura wcale nie wyglądała na
zaskoczoną i nagle Tansy domyśliła się dlaczego.
 Wiedziałaś o tym, prawda?  stwierdziła oskarżające
 Słyszałam, że tamta dziewczyna zaszła w ciążę, lecz nic poza tym.
 Laura dotknęła ramienia Tansy uspokajającym gestem.  To
wszystko zostało szybko wyciszone. Powiedzenie ci o tym nie byłoby
fair wobec dziadka.  Jej oczy potwierdzały wypowiadane słowa. 
Wybacz mi, Tansy. Powiadomienie cię o tym należało do twojej matki,
nie do mnie.
Tansy westchnęła. Znów ta nieugięta lojalność...
 Rozumiem  powiedziała w końcu.
RS
33
Mark wszedł do domu za nimi. Teraz patrzył na Tansy ostrzegawczo.
 Nie należy się spieszyć z wyjaśnieniami  poradził.  To może
być kij wsadzony w mrowisko.
 Ale to przecież naturalne, że chce poznać losy dziecka 
oznajmiła Tansy.
 Oczywiście, że tak  zgodził się.  Mówię jedynie, by zbytnio
się nie spieszyć. To bardzo zamknięta społeczność i ludziom może się
nie podobać wtykanie nosa w ich sprawy, najpierw wypytam jedną lub
dwie osoby, które znam. Pod żadnym pozorem nie wolno pani chodzić i
wypytywać ludzi wokół.
 Nawet mi się to nie śniło!  zaprotestowała Tansy.  Aatwo
przecież mogłabym się we wszystkim zorientować przeglądając księgi.
 Nic to pani nie da, dopóki nie pozna pani nazwiska matki 
stwierdził Mark.  Proszę to na razie zostawić, dobrze?
Spojrzał na nią pytająco, a Tansy odwzajemniła to spojrzenie. Nie
lubili się zbytnio, żeby aż tak sobie ufać. Cały czas nie mogła się
powstrzymać od uczucia, że mężczyzna próbuje zepchnąć ją na boczne
tory. Od początku nie był zbytnim entuzjastą poszukiwania jej
przyrodniego brata lub siostry.
 Nie wierzy mi pani, czy o to chodzi?  błysnął oczami w jej
kierunku.  Zapewniam, że nie mam na myśli nic złego! Byłem
przeciwny pani planom odnośnie do firmy, to prawda, ale robiłem to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl