[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Lodowata - mówi Julie.
- Przyzwyczaisz się.
W falach, które dzisiaj nabrały zielonkawego odcie�
nia, pływają wodorosty i czasami ocierają się o nogi. Syd�
ney wie, że gdzieś tam dalej są także bassy morskie, ławi�
ce tasergali, młode foki, a nawet łagodne rekiny, uznaje
jednak, że nie trzeba wspominać o tym dziewczynie.
Dwaj młodzi chłopcy pływają na desce wzdłuż brze�
gu. Wskakują na płaskie deski na skraju wody i płyną,
niekiedy na zaskakujące odległości. Z osobistych do�
świadczeń i wspomnień o bolesnym siniaku Sydney wie,
że nie jest to takie łatwe, jak się wydaje.
- Chcesz wejść po kolana? - pyta.
Spodziewa się odmowy, ale Julie w przypływie brawu�
ry puszcza jej dłoń i idzie sama. Po paru krokach wodę
ma po kolana. Zbliża się fala i zalewa dziewczynę po
uda. Sydney obserwuje, jak Julie sztywnieje, po czym
wraz z odpływem cała się rozluznia.
- Jak się czujesz? - pyta, stając obok dziewczyny.
69
RS
- Dobrze!!! - krzyczy Julie, jakby Sydney znajdowała
się trzydzieści metrów od niej. - Wszystko OK!
-To świetnie!
- Wejdziemy głębiej? - pyta nastolatka.
- Nie, tyle wystarczy.
Julie i Sydney stoją w wodzie, wpatrując się w ocean.
Julie raz zanurza się w falach i wyskakuje jak z procy, wo�
da pryska z niej jak ze zraszacza. Nad ich głowami prze�
latuje dość nisko lekki samolot, mimo to Sydney nie po�
trafi dostrzec pilota. Nie tak dawno powiedziałaby do
siebie ale numer", te czasy jednak minęły. Na moment
wraca wspomnienie lotnika. Widok każdej maszyny lata�
jącej, małej czy wielkiej, przywodzi jej na myśl Andrew.
(Poznała go na bostońskim maratonie, do udziału w któ�
rym zgłosiła się pod wpływem impulsu. Przystanęła
w miejscu, gdzie Andrew zboczył z trasy i pochylony,
z trudem łapał oddech. Kiedy podsunęła mu butelkę wo�
dy, odegrał na jej oczach scenę powrotu do życia, jakby
nagle jego najważniejszym celem stało się zrobienie na
niej wrażenia). Sydney podejrzewa, że tak już będzie do
końca jej życia. Zastanawia się, co może wywoływać
u Andrew wspomnienia o niej. Podręcznik psychologii?
Włosy, których koloru nie da się opisać?
Nogi ma tak odrętwiałe, że nie czuje stóp.
- I co o tym myślisz? - zwraca się do Julie, która całą
uwagę skupiła na młodej kobiecie pływającej na falach
sto pięćdziesiąt metrów od nich.
- Ona jest dobra - odpowiada Julie.
- Nie, pytam, czy już wracamy.
- Och, jasne - mówi Julie. Patrzy, jak kobieta skacze
na falę. Przykłada zwinięte w trąbkę dłonie do usta
i krzyczy: - Bardzo dobra!!!
70
RS
Kiedy odwracają się w stronę brzegu, który przez ten
czas wyszedł im naprzeciw, Sydney widzi, że na linii wo�
dy stoi Jeff, wciąż ubrany w strój tenisowy. Macha do
nich pustą butelką Poland Spring.
Sydney z niepokojem myśli o swoim mokrym i obci�
słym jednoczęściowym kostiumie, przez który w jaskra�
wym słońcu więcej widać niż w nocy. Julie biegnie, żeby
przekazać bratu dobrą nowinę: dręczący ją od dawna
strach został przezwyciężony. No, prawie przezwyciężo�
ny. Sydney patrzy, jak Jeff przytula siostrę, pozwalając, by
zmoczyła mu koszulkę.
- Kto wygrał? - pyta, wychodząc z wody.
- Oni - odpowiada Jeff. - Ben jest niesamowity.
- Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście.
Włosy Jeffa są teraz ciemniejsze, pot przykleił je do
czaszki.
- Vicki przebiera się w kostium. Wybieramy się po�
pływać. Jaka jest woda?
- Lodowata - mówi Sydney, odsuwając kosmyk z czoła.
- Brzmi dobrze.
- Przyniosę ręczniki - proponuje Julie i biegnie
w stronę domu. Obserwując ją, Sydney dochodzi do
wniosku: Dziecko w ciele kobiety.
- To, co zrobiłaś, było wspaniałe - mówi Jeff. - Od
lat nikomu nie udało się jej namówić, żeby zbliżyła się do
wody.
Pewnie nie próbowaliście zbyt mocno, myśli Sydney.
- Gdzie wtedy byłeś? - pyta na głos. - Tego dnia, kie�
dy to się stało?
- To było straszne. - Jeff przerzuca pustą plastikową
butelkę pomiędzy wskazującym i wielkim palcem prawej
dłoni. - Julie mówiła ci, co powiedziała ojcu?
-Nie.
71
RS
- Kiedy do niej dopłynął, trzymała się deski. Spojrza�
ła mu prosto w oczy i zapytała z zadziwiającym spoko�
jem: Umrzemy, prawda?".
- Twój ojciec był przerażony?
- Tak, myślę, że tak. Był pewien, że zdołałby wrócić
do brzegu, ale bał się, że Julie puści deskę i utonie.
-Niewiarygodne.
- Pamiętam, że kiedy oboje wrócili do domu, który
wtedy wynajmowaliśmy, Julie weszła na ganek i położyła
się na brzuchu na podłodze. Nikt nie potrafił wydobyć
z niej słowa. Nie sądzę, żeby aż do dzisiaj kiedykolwiek
o tym mówiła.
- Siedmiolatka przekonana, że umrze... - zaczyna
Sydney.
Ale Jeff patrzy gdzie indziej. Sydney podąża za jego
wzrokiem. Victoria - uczesana, w bikini, z czołem przecię�
tym słabą zmarszczką - przygląda się im, stojąc na molo.
RS
Piją drinki na ganku. Zachodzące słońce nadało wodzie
fioletoworóżową barwę. Zwieca na środku tekowego sto�
łu migocze w powiewach wiatru. Prawie na pewno zga�
śnie, myśli Sydney.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]