[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lodówki.
- Popatrz - podsunęła go przyjaciółce. - Masz
potwierdzenie swoich słów.
Monika pochyliła głowę.
- Czekaj. Nie mogę rozkminić. - Zmarszczyła brwi. - Kto
to jest?
- No przecież ja i Kuba, oślico!
- Malarstwa kreskowego nie czaję - broniła się Monika. -
Skąd mam wiedzieć, że ty to ty?
- Ciąża ci się na mózg chyba rzuciła. - Agata pokiwała
głową z politowaniem. - Warkocz mam, nie widzisz?
- Faktycznie - zreflektowała się przyjaciółka. - No,
warkocz jest. Do samej ziemi!. Ty... - Przyjrzała się uważniej.
- A co Kuba ma wokół głowy?
- Nie wiem. Ale wygląda jak aureola, prawda?
- Widzisz? Głupia jesteś, że się na nim nie poznałaś. A ta
mała to nie wie, że się rozstaliście?
- Nie mam pojęcia. A czemu pytasz?
- A bo tak mi się wydaje, że na tym rysunku to Kuba
chyba cię za rękę trzyma.
- Raczej na smyczy - prychnęła Agata, przypatrując się
wiszącym pomiędzy ich dłońmi sznurkom. - Cholera zresztą
wie. Paulina - jej matka - twierdzi, że Kamilka jest dzieckiem
nowej generacji. Jakimś kryształowym, czy coś takiego.
- Eee, opowiadasz!
- W każdym razie te dzieci widzą byty pozaziemskie, są
niesamowicie inteligentne i tak dalej. A Kamilka to w sumie
jest trochę dziwna. Niewiele mówi, a jak spojrzy na ciebie, to
tak, jakby faktycznie nie była stąd.
- Dzieci to mają wyobraznię, nie? - Monika położyła
rysunek na stole i wróciła do maltretowania serwetki.
***
Stolik obok łóżka ciotki prezentował się imponująco.
Takiej góry owoców i wyboru soków Agata nie widziała już
dawno.
Powinnam odżywiać się zdrowiej - skarciła samą siebie i,
w ramach pokuty, podebrała z miski mandarynkę.
Ciotki nie było, sąsiadki nie wiedziały, gdzie poszła ani
kiedy wróci. Agata postanowiła jednak zaczekać. Pewnie już i
tak się jej oberwie za ostatnie odwiedziny, więc im prędzej,
tym lepiej.
Aóżko ciotki stało przy samym oknie, więc okręciła się na
stołku, oparła o parapet i zapatrzyła przed siebie. Wiatr pędził
chmury po niebie w oszałamiającym tempie. Fiolety
rozmywały się w szarościach, ale gdzieniegdzie lato
przypominało jeszcze o sobie skrawkiem błękitu. Drzewa
gięły się pod dyktando wiatru, pozwalając obrywać sobie
liście, ludzie kulili się w osłonach kołnierzy i kapturów.
Agata uwielbiała taką pogodę. Oczywiście pod
warunkiem, że mogła siedzieć w domu, okręcona kocem,
rozgrzana imbirową herbatą i obłożona książkami.
- O! Jest moja siostrzenica!
Agata odwróciła się w stronę sali. Ciotka, otulona
eleganckim szlafrokiem, wspierała się na ramieniu tego
profesora... Jak on się nazywał?
- Dziękuje za przemiły spacer... Jureczku. - Nina
znakomicie udała, że imię mężczyzny przechodzi jej przez
gardło z najwyższą trudnością i zażenowaniem.
Agata zagryzła wargi, starając się uspokoić pod groznym
wzrokiem krewnej.
- Wyłączna przyjemność po mojej stronie, Ninusiu. -
Profesor, przyuczony już, że Janina bywa tylko Niną,
rozpromienił się na dzwięk swego imienia. Zapewne ciotka z
rozmysłem odwlekała poddanie kolejnej bazy, żeby efekt był
bardziej spektakularny. - Odwiedzę cię jutro. - Delikatnie
pocałował jej dłoń i wyszedł, uśmiechając się jeszcze do
Agaty.
- Czyżby jednak czwarty ziemogryz do kolekcji? - Agata
wybuchnęła szalonym śmiechem.
Ciotka spojrzała na nią ze zgrozą.
- Odpukaj tego ziemogryza! O, tu. Ten stołek jest
drewniany. A w ogóle, co to za żarty ze starszej osoby? -
pacyfikowała siostrzenicę.
- Ja, ciociu, podziwiam tylko twój niezaprzeczalny
talent... hmm... łowiecki?
- Którego tobie ciągle brakuje. W dodatku znów nie masz
makijażu. - Nina wsiadła na ulubionego konika.
- I dlatego Jureczek patrzył tylko na ciebie...
- Słowo daję, wyrabiasz się. - Ciotka była ubawiona. -
Jeszcze tylko palnik, obcęgi, trochę farby i nie raziłabyś w
moim towarzystwie. No dobrze. %7łarty żartami. - Usadowiła
się na łóżku. - Ale ja chciałabym się w końcu dowiedzieć
prawdy o problemach mojej siostrzenicy. Jako twoja jedyna
krewna, oczekuję pełnej szczerości.
Pomimo pewnej szorstkości w słowach, w jej oczach i
twarzy było tyle serdeczności, uwagi i chęci pomocy, że Agata
się rozpłakała.
- Przepraszam - wybąkała, ocierając łzy podanymi przez
ciotkę chusteczkami. Płacz mam ostatnio na końcu nosa.
Nina mocno przytuliła siostrzenicę.
- Kto by nie miał w takiej sytuacji - westchnęła. - Ale
jesteś silna. Poradzisz sobie bardzo dobrze. - Głaskała Agatę
po włosach. - Poradzimy sobie, bo ja ci pomogę. A teraz
opowiadaj, bo jeszcze i ja zacznę płakać.
Chyba po raz pierwszy rozmawiały ze sobą całkiem
szczerze. Ciotka słuchała uważnie, nie wtrącając się i nie
krytykując. Z troską wypisaną na twarzy, wyglądała...
wyglądała jak dobra babcia, której można powiedzieć o
wszystkim.
Więc Agata powiedziała. Bez owijania w bawełnę
uświadomiła krewną co do swojej sytuacji uczuciowej, psycho
- fizycznej i materialnej.
- Nie popieram twojej decyzji, żeby nie informować Kuby
- odezwała się ciotka, gdy tylko Agata skończyła mówić. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl