[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sztuki ścianę. Słyszałem, że pani Rylance to niesamowicie atrakcyjna
kobieta.
Cóż, będziesz miał okazję się przekonać.
Peter obejrzał się za siebie, ale nie widział oczu Mirandy; stała z
odwróconą w bok głową. Jednak jako muzyk z idealnym słuchem odniósł
wrażenie, że jego przyjaciółka nie darzy pani Rylance szczególną sympatią.
A on szanował osąd Miri...
Tylko dzięki temu, że już wcześniej miała okazję zobaczyć piękny hol
z czarnego i białego marmuru, wysokie lustra i wspaniałe dzieła sztuki w
hotelu Claridges, Miranda nie doznała zawrotu głowy. W przeciwieństwie
do biednego Petera. Hol prowadził do bogato urządzonego foyer, w którym
czasem umawiały się z Zarą na kawę. Któregoś razu przy sąsiednim stoliku
siedziała znana aktorka filmowa. Miranda wychowała się co prawda na
skromnej farmie w Queensland, ale w ciągu paru miesięcy zdążyła się
zorientować, jak się bawią bogaci ludzie w Londynie. Tak czy owak
wiedziała, że nigdy nie zapomni tych zaczarowanych chwil.
Tego wieczoru miała na sobie krótką fioletową suknię z gołymi
ramionami, opiętą u góry, zwiewną u dołu; szeroki pasek ozdobiony
sztucznymi diamentami podkreślał talię. Zara z kolei włożyła szmaragdową
suknię z atłasu oraz krótkie lśniące bolerko.
110
R
L
T
W pięknym stroju każda kobieta nabiera większej pewności siebie.
Zara, która pochodziła z bogatej rodziny, całe życie nosiła doskonałe
gatunkowo ubrania. Dla Mirandy to była nowość. Jako studentka polowała
na tanie rzeczy; jednak dzięki swojemu gustowi i drobnej figurze w tych
tanich rzeczach wyglądała znakomicie. Przynajmniej tak twierdziły
przyjaciółki. Często prosiły ją o radę, kiedy same coś kupowały, a niekiedy,
na ważną randkę, pożyczały od niej ubrania.
Fioletową suknię wypatrzył Corin. Była tak potwornie droga, że
Miranda usiłowała wyperswadować mu ten pomysł z głowy. Oczywiście
bezskutecznie.
Na widok Mirandy Leilę zamurowało, choć starała się niczego nie
okazać. Wyraznie nie spodziewała się, że jej córka może tak pięknie
wyglądać. Reakcja matki utwierdziła Mirandę w przekonaniu, że faktycznie
Corin dokonał w sklepie idealnego wyboru.
Zbliżając się do stolika Rylance'ów, Miranda poczuła, jak Peter ściska
jej dłoń. Zupełnie jakby w jego głowie zapaliło się ostrzegawcze światełko. I
tak się stało. Więc tak wygląda druga pani Rylance! Peter przyglądał się jej
z zafascynowaniem. Miała na sobie fantazyjnie upiętą czarną suknię bez
rękawów, z głębokim dekoltem. Twarz opalona, włosy gęste, gładko
zaczesane do tyłu, tak by można było podziwiać wspaniałą biżuterię: długie
kolczyki z brylantów, które kołysały się przy najmniejszym ruchu głowy,
oraz iskrzący się w blasku lamp naszyjnik. Ten komplet musiał kosztować
męża parę milionów. Ale cóż dla bogacza znaczy milion czy dwa?
Mężczyzni tacy jak Dalton Rylance potrzebują żony, która wszystkich
potrafi olśnić. A Leila Rylance potrafiła.
Co mam robić? Peter spytał szeptem Mirandę. Paść na kolana?
Po prostu módl się, żeby cię polubiła. Czy to było ostrzeżenie?
111
R
L
T
Usiądz tutaj powiedział cicho Corin, wskazując Mirandzie miejsce
między sobą a Peterem. Znajdowali się w barze o lustrzanym suficie i wy-
godnych fotelach z czerwonej skóry. Proponuję koktajl szampański.
Zwietnie. Miranda uśmiechnęła się.
Od wyjścia z domu starała się zbyt długo nie zatrzymywać wzroku na
Corinie. Lepiej nie wzbudzać podejrzeń. Był niesamowicie przystojny,
bardzo podobny do ojca. W ogóle cała rodzina Rylance'ów odznaczała się
niezwykłą urodą. W sali pełnej pięknych kobiet Zara, zdaniem Mirandy,
zajmowała jedno z czołowych miejsc.
Serdeczne powitanie Daltona z Mirandą zaskoczyło jego dzieci, nie
mówiąc o Leili, która nie zdołała ukryć irytacji. Dalton Rylance nie tylko
uścisnął dłoń Mirandy, co byłoby naturalne, ale pocałował ją w oba policzki.
Wyglądasz rewelacyjnie, młoda damo rzekł, prostując się. Twój
przyjaciel musi być z ciebie dumny.
Jestem! oznajmił Peter, odgrywając rolę chłopaka Mirandy. Odkąd
skupił się na rozwijaniu swojego talentu muzycznego, nabrał większej pew-
ności siebie. Sam również pochodził z zamożnego domu, ale nie tak
bogatego jak Corin z Zarą.
To dobrze pochwalił Dalton, nie odrywając spojrzenia od Mirandy.
Własną córkę cmoknął od niechcenia w policzek.
Miranda spostrzegła, że osoby przy innych stolikach zerkają z
zaciekawieniem w ich stronę. Dalton Rylance i jego seksowna żona byli tu
częstymi gośćmi; dziś towarzyszył im jego przystojny syn oraz piękna córka
wraz ze swoimi przyjaciółmi. Prawdziwa uczta dla oczu!
Przestronna restauracja, do której pózniej przeszli, urządzona była w
typowym dla Claridges stylu art deco. Jedzenie było wyśmienite; do
kolejnych dań Dalton zamawiał najlepsze wina. Hotel słynął ze znakomitej
112
R
L
T
piwnicy. Mirandę zdumiało, że Leila dużo pije, chociaż alkohol zdawał się
na nią w ogóle nie działać. Zara piła niewiele; tak jak i Miranda,
rozkoszowała się smakiem wina. %7ładna z nich nie próbowała dotrzymać
Leili tempa; wiedziały, że to by się zle dla nich skończyło.
O dziwo, wieczór okazał się całkiem przyjemny. Dalton świetnie
wywiązywał się z funkcji gospodarza, jego żona była uroczą gospodynią, a
syn zabawiał gości ciekawą rozmową na najróżniejsze tematy. Leila często
zwracała się do niego z uśmiechem, prosząc, by opowiedział to o tym, to o
tamtym. Komuś postronnemu mogła się wydawać wręcz idealną macochą.
Lecz ci, którzy ją znali, wiedzieli, że Leila gra; gdyby była aktorką,
niewątpliwie otrzymałaby Oscara. Ani razu się nie potknęła, ani razu nie
pomyliła. Zmiała się. Zadawała pytania. Cieszyła się swoją aparycją,
bogactwem, władzą.
Ale pod uśmiechniętą maską Leila kipiała z wściekłości. Mimo
ogromnej wprawy dziś z trudem ukrywała emocje. Psiakrew! Ni stąd, ni
zowąd pojawia się córka, którą urodziła ponad dwadzieścia lat temu. W
dodatku dziewczyna wpadła w oko Daltonowi. Ale to nie było grozne; on
zawsze wodził wzrokiem za ładnymi kobietami. Leilę wzburzyło co innego:
przechwyciła wymianę spojrzeń między Mirandą a Corinem.
Ta wymiana trwała ułamek sekundy, ale Leili to wystarczyło.
Wysiłkiem woli zdławiła okrzyk protestu, jaki podszedł jej do gardła, ale nie
zdołała powstrzymać fali zazdrości. Przez resztę wieczoru musiała robić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]