[ Pobierz całość w formacie PDF ]

terapii lub nauczaniu i wychowywaniu rodzicielskim.
Uczyć może tylko ten, kto szanuje lęk i obronę; tylko
ten,
W tej sytuacji paradoksem staje się fakt, że nawet
 zły" wybór jest realnie  dobry dla" neurotyka doko-
nującego wyboru albo przynajmniej zrozumiały, a nawet
konieczny ze względu na jego dynamizm. Wiemy, że li-
kwidowanie funkcjonalnego symptomu neurotycznego na
siłę albo przez zbyt bezpośrednią konfrontację czy inter-
pretację, albo przez sytuację stresową, która niszczy
obronne mechanizmy osoby przed zbyt bolesną intuicją,
może ją całkowicie zdruzgotać. To stawia nas wobec
zagadnienia tempa wzrostu. Również tutaj dobrzy ro-
dzice lub terapeuta czy nauczyciel postępuje, jak
gdyby rozumiał, że łagodność, delikatność, szacunek dla
lęku, zdawanie sobie sprawy z naturalnego charakteru
sił obronnych i regresywnych są konieczne, aby wzrost
nie wyglądał jak przytłaczająca grozba, ale jak radosna
perspektywa. Zakłada, że rozumie, iż wzrost może wy-
łonić się tylko z bezpieczeństwa. Wyczuwa, że jeśli
mechanizmy obronne danej osoby są bardzo sztywne, to
istnieją ku temu słuszne powody, i że on chce być cier-
pliwy i wyrozumiały, nawet jeśli zna drogę, którą dziec-
ko  powinno" pójść.
Z dynamicznego punktu widzenia w końcu wszyst-
kie wybory są w istocie rzeczy mądre, jeśli uznajemy
dwa rodzaje mądrości, to znaczy mądrość obronną i mą-
drość wzrostu (zob. rozdz. 12  o trzecim rodzaju  mą-
drości", mianowicie o zdrowym regresie). Obrona może
być równie mądra, jak śmiała, a zależy to od konkretnej
osoby, jej określonego statusu i od określonej sytuacji,
w jakiej musi dokonać wyboru. Wybór bezpieczeństwa
jest mądry, jeśli przez to unika się cierpień przekracza-
jących siły osoby w danym momencie. Jeśli pragniemy
jej dopomóc we wzroście (wiemy bowiem, że konse-
kwentnie podejmowane wybory bezpieczeństwa doprowa-
dzą ją w końcu do katastrofy i pozbawią możliwości, w
jakich mogłaby znalezć przyjemność, gdyby tylko mogła
ich zakosztować), to wszystko, co możemy dla niej uczy-
nić, sprowadza się do okazania jej pomocy, jeśli o nią
poprosi powodowana cierpieniem, albo też do równo-
czesnego zapewnienia jej poczucia bezpieczeństwa i za-
chęcenia do pójścia naprzód, żeby wypróbowała
nowe doświadczenie, tak jak matka, której otwarte ra-
miona zapraszają dziecko, żeby samo próbowało chodzić.
Nie możemy zmuszać dziecka do wzrostu, inożemy
tylko przymilnie zachęcać do niego, ułatwiać w
przekonaniu, że sano przeżycie nowego doświadczenia
skłoni je do jego wyboru. Tylko ono może dokonać
wyboru, nikt inny go w tym nie wyręczy. Jeśli to do-
świadczenie ma się stać jego częścią, ono samo zmusi
je do akceptacji, w przeciwnym razie trzeba bez gniewu
uznać, że nie jest ono jeszcze w danym momencie sto-
sowne dla niego.
Wynika sj r,d, iż chorym dzieckiem trzeba się intereso-
wać tak samo, jak zdrowym, jeżeli chodzi o proces wzro-
stu. Dopiero kiedy jego obawy są przyjęte z powagą, mo-
że ono się zdobyć na śmiałość. Musimy pojąć, że ciemne
siły są równie  normalne", jak siły wzrostu.
Jest to delikatne zadanie, gdyż jednocześnie zakłada,
że wiemy, co jest dla dziecka najlepsze (skoro wska-
zujemy mu drogę w wybranym przez nas kierunku),
a także, że tylko ono wie, co jest na dalszą metę dla
niego najlepsze. To znaczy, że musimy głównie propo-
nować, a rzadko forsować. Musimy być w pełni
gotowi nie tylko wskazywać mu drogę do przodu, lecz
uszanować cofanie się dla odzyskania sił, przyjrzenia się
sytuacji z bezpiecznej pozycji, a nawet regres do po-
przedniej umiejętności lub  niższej" przyjemności, żeby
było możliwe odzyskanie odwagi wzrastania.
I tu znowu jest okazja do przyjścia z pomocą. Pomoc
jest potrzebna nie tylko dla umożliwienia wzrostu u zdro-
wego dziecka (przez  dostępność" pomocnika, kiedy go
dziecko potrzebuje, i usunięcie się z drogi w innych oko-
licznościach), lecz o wiele bardziej dla osoby, która  za-
stygła" w fiksacji, w sztywnej obronie, w środkach de-
fensywnych przekreślających możliwość wzrostu. Newro-
za jest samoutrwalająca się; podobnie jest ze strukturą
charakteru. Możemy czekać, aby życie wykazało danej
osobie, że jej system nie działa, to znaczy dopuścić, by
ostatecznie pogrążyła się w neurotycznym cierpieniu, lub
możemy okazać jej zrozumienie i pomóc we wzrastaniu,
szanując i pojmując zarówno jej potrzeby wynikające
z braku, jak i potrzeby wzrostu.
To wszystko oznacza rewizję taoistycznego  niech bę-
dzie" (let-be), które często się nie sprawdza, gdyż rosnące
dziecko potrzebuje pomocy. Można to sformułować jako
61
 pomocne niech będzie". Ma to być taoizm kochający
i szanujący. Uznaje on nie tylko wzrost i specy-
ficzny mechanizm sprawiający, że dziecko zmierza we
właściwym kierunku, lecz także uznaje i respektuje oba-
wę wzrostu, jego wolne tempo, zahamowania, patologię
oraz przyczyny niewzrastania. Uznaje rolę, konieczność
i pomoc otoczenia zewnętrznego, lecz nie przyznaje mu
władzy. Powoduje wewnętrzne wzrastanie, ponieważ zna
jego mechanizmy i chce naprawdę przyjść jemu z po-
mocą, a nie tylko wiązać z nim nadzieje i przyjmować
wobec niego postawę biernego optymizmu.
Wszystko, co wyżej powiedzieliśmy, wiąże się z ogólną
teorią motywacji, przedstawioną przeze mnie w Motiva-
tion and Personality, a zwłaszcza z teorią zaspokojenia
potrzeby, która wydaje mi się najważniejszą pojedynczą
zasadą, stanowiącą podstawę całego zdrowego rozwoju
człowieka. Pojedyncza zasada holistyczna scalająca mno-
gość ludzkich motywów wyraża tendencję do pojawienia
się nowej, wyższej potrzeby, kiedy ta niższa potrzeba ja-
ko już zaspokojona przestanie istnieć. Dziecko znajdują-
ce się w tym szczęśliwym położeniu, że normalnie i dob-
rze się rozwija, staje się przesycone i znudzone przy-
jemnościami, których zakosztowało do syta, i chętnie
(bez nakłaniania) przechodzi do wyższych, bardziej zło-
żonych przyjemności w miarę jak stają się one dostępne
dla niego bez niebezpieczeństwa lub zagrożenia.
Przykłady tej zasady widać nie tylko w głębszym dy-
namizmie motywacyjnym dziecka, lecz także na mniejszą
skalę w rozwoju jego wszelkich codziennych działań, na
przykład w nauce czytania, jeżdżenia na łyżwach, malo-
wania lub tańca. Dziecko opanowawszy wymowę pro-
stych słów cieszy się nimi ogromnie, ale na tym nie po-
przestaje. W odpowiedniej atmosferze samorzutnie wyra-
ża chęć do poznawania wciąż nowych słów, słów dłuż-
szych, zdań bardziej złożonych itd. Jeśli się je zmusza do
pozostania na pierwotnym poziomie, to staje się znu-
dzone i zniecierpliwione tym, co je dawniej cieszyło. Ono
chce iść naprzód, posuwać się, rozwijać. I dopiero wte-
dy, kiedy na kolejnym etapie spotka się z frustracją,
niepowodzeniem, krytyką czy drwiną, zatrzymuje się
bądz cofa; wówczas stajemy wobec powikłań dynamizmu
patologicznego i kompromisów neurotycznych, w których
62
impulsy nadal są żywe, lecz nie spełnione, a nawet 
wobec utraty impulsu i zdolności.4
Tak więc stwierdzamy na zakończenie, że do zasady
hierarchicznego uporządkowania naszych różnych potrzeb
dochodzi jeszcze subiektywna pomysłowość, która kieru-
je i prowadzi jednostkę w kierunku  zdrowego" wzrostu.
Ta reguła sprawdza się dla każdego wieku.
Odzyskanie zdolności dostrzegania własnych przyjem-
ności to najlepszy sposób ponownego odkrycia utraconej
jazni nawet w wieku dorosłym. Proces terapii pomaga
dorosłemu odkrywać, że dziecięca (stłumiona) potrzeba [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl