[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w głowie krzyk Indii. Wiedziałem, że powinienem być dumny z tego, że ją obro-
niłem, ale czułem się tylko jeszcze bardziej bezradny. Czy można pokonać zmar-
łego? Czy można mu kazać walczyć uczciwie, bez sztuczek i podstępów? Czy
jest sens podnosić pięści, jeśli przeciwnik ma ich sto, i jeszcze sto, na wypadek,
gdyby pierwsza setka się zmęczyła? Zadałem sobie pytanie, czy nienawidzę Indii,
ale wiedziałem, że nie. Nie czułem nawet nienawiści do Paula. Nie sposób niena-
widzić szaleńca jak nie sposób być złym na nieożywiony przedmiot, o który
uderzyłeś się łokciem.
Usłyszałem, jak w kuchni włącza się lodówka. Na ulicy zatrąbił klakson.
W budynku jakieś dzieci wrzeszczały, śmiały się i trzaskały drzwiami. Zrozu-
miałem, że nadszedł czas, aby porozmawiać z Indią. Zostanę i zrobię wszystko,
co w mojej mocy, by jej pomóc, ale musi wiedzieć, że jeśli Paul da jej spokój,
natychmiast wyjadę. Zdawałem sobie sprawę, że ją zaskoczę i zranię, ale czułem
126
się bardziej zobowiązany wobec Karen której nie miałem prawa prosić, aby
na mnie czekała, oszukując jednocześnie Indię. Zanim się rozłączyliśmy, Karen
zapytała, czy jestem w Wiedniu dlatego, że India jest moją przyjaciółką, czy dlate-
go, że jest moją kochanką. Odpowiadając, że przyjaciółką, wiedziałem, że muszę
zacząć postępować uczciwie, wobec ich obu.
Poprosiłem Indię, żeby spotkała się ze mną u Landtmanna. Przyszła w zielo-
nym jak mech lodenowym płaszczu, który sięgał jej do kostek, i czarnych wełnia-
nych rękawiczkach. Jaka atrakcyjna kobieta. Jaki cholerny galimatias.
Jesteś pewna, że nie przeszkadza ci to miejsce?
Ani trochę, Joe. Nie licząc Aidy, mają tu najlepsze ciastka w mieście, a po
tej ostatniej przygodzie jestem ci winna co najmniej dwie obrzydliwie wielkie
sztuki. Pamiętasz wieczór, gdy się poznaliśmy? Jak siedzieliśmy tu na dworze,
a ja narzekałam na upał?
Staliśmy tyłem do drzwi kawiarni. Drzewa były nagie; z trudem wyobrażałem
je sobie w zieleni. Jak to się dzieje, że przyroda tak całkowicie zrzuca skórę i tak
dokładnie ją odtwarza zaledwie kilka miesięcy pózniej?
O czym myślisz, Joey?
O drzewach w zimie.
Bardzo poetyczne. Ja myślałam o tym pierwszym wieczorze. Wiesz co?
Uznałam wtedy, że brak ci wyrobienia.
Dzięki.
Przystojny, ale niewyrobiony.
Pomyślałaś tak z jakiegoś konkretnego powodu?
Och, nie pamiętam. Ale wybaczyłam ci ze względu na twój wygląd. Jesteś
śliczny, wiesz?
Jeśli chcecie, aby Wiedeń spełnił wasze romantyczne oczekiwania, prosto
z lotniska jedzcie do Café Landtmann. SÄ… tu marmurowe stoliki, pluszowe fo-
tele, okna od podłogi do sufitu i gazety ze wszystkich interesujących stron świata.
Jest to, co prawda, jeden z tych lokali, do których ludzie przychodzą, żeby gapić
siÄ™ na innych, ale przy rozmiarach kawiarni nie ma to znaczenia.
Usiedliśmy przy oknie i przez chwilę rozglądaliśmy się w milczeniu po sali,
po czym przemówiliśmy jednocześnie.
In. . .
Kto był. . .
Mów.
Nie, ty mów, Joe. Ja chciałam tylko popaplać.
Dobrze. Jesteś w nastroju do rozmowy? Chcę ci powiedzieć coś ważnego.
Pochyliła głowę, ustępując mi pola. Nie miałem pojęcia, czy jest to odpowied-
ni moment, aby przedstawić Karen Mack, ale musiałem to zrobić.
Indio, kiedy byłem w Nowym Jorku, miałem kogoś.
127
Domyślałam się tego, widząc, jak się zachowujesz od powrotu. Kogoś sta-
rego czy kogoÅ› nowego?
KogoÅ› nowego.
Och, nowe sÄ… najgrozniejsze, prawda? Zanim przejdziesz dalej, powiedz
mi, jak ma na imiÄ™.
Karen. Czemu?
Karen Czemu. Jest ChinkÄ…?
Pomimo wagi chwili, wybuchnąłem śmiechem. Kręciłem głową i nie mogłem
się uspokoić. Potem przyniesiono nasze ciastka i zajęliśmy się porównywaniem,
czyje jest lepsze oraz kogo oszukano, dając mu mniejszy kawałek.
No to mów dalej o Karen, Joe. Nie jest Chinką i jest nowa.
Dlaczego spytałaś, jak ma na imię?
Bo lubię znać imię wroga, zanim przystąpię do ataku. Opowiedziałem jej
z grubsza całą historię. India milczała, dopóki nie skończyłem.
Spałeś z nią?
Jeszcze nie.
Więz duchowa.
Wzięła widelczyk i rozgniotła pół swojego ciastka. Gdy znów się odezwała,
nie patrzyła na mnie. Dalej maltretowała ciastko.
Dlaczego wróciłeś?
Dlatego, że jesteś moją przyjaciółką, i dlatego, że poczuwam się do winy.
Zero miłości, Joey?
To znaczy?
Czy twój powrót miał coś wspólnego z miłością do mnie?
Pochyliła głowę. Zobaczyłem staranny, równy przedziałek w jej włosach.
Oczywiście, Indio. Nie jestem. . .
Podniosła na mnie wzrok.
Kim nie jesteÅ›?
Nie jestem tak dobrym człowiekiem, żeby wrócić, gdybym cię nie kochał.
Czy brzmi to logicznie?
Tak, chyba tak. Jakie mam wobec niej szansÄ™?
Zamknąłem oczy i potarłem twarz dłońmi. Kiedy je opuściłem i spojrzałem na
Indię, na jej twarzy malował się wyraz najwyższego osłupienia. Patrzyła ponad
moim ramieniem, a ręce, które opierała o stolik, drżały. Odwróciłem się, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]