[ Pobierz całość w formacie PDF ]
porozumiewali się bez słów.
Nie wiedziała, dlaczego łzy napłynęły jej do oczu.
- Nie mogę żałować, że za ciebie wyszłam.
- Nigdy nie chciałem, żebyś tego żałowała. - Pochylił się i zrobił
coś, czego nie robił nigdy dotąd.
Pocałował ją delikatnie w usta w obecności rodziny. Potem
wyprostował się i zaczął rozmawiać z braćmi, jakby nie zdarzyło się
nic niezwykłego.
Ale Therese poczuła się tak, jakby jej świat zachwiał się w
posadach.
121
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Kolacja przebiegała w przyjemnej atmosferze, jednak w miarę
upływu czasu Therese coraz trudniej było znosić ból. Po zupie zjadła
najwyżej kęs lub dwa z każdego dania. Skurcze tak się nasilały, że
niemal traciła przytomność. Nie mogła dalej wypełniać swoich
obowiązków, prawdopodobnie dlatego, że przez cały dzień zażywała
tylko słabe, dostępne bez recepty leki, bo nie chciała być otumaniona.
Może powinna była wziąć je przed kolacją, ale nie znosiła
tracenia kontaktu z rzeczywistością w trakcie rozmowy. Jej szwagierki
były bardzo bystre. W odróżnieniu od Claudia zauważyłyby, że dzieje
się z nią coś złego.
Próbując znalezć wygodniejszą pozycję, poprawiła się w krześle,
chyba po raz trzeci w ciągu dziesięciu minut. Zamiast zmniejszyć ból
zmiana pozycji jeszcze go zaostrzyła. Musiała stłumić jęk, ale nie
zdołała ukryć grymasu.
Claudio wstał gwałtownie.
- Therese i ja położymy się wcześniej. Tomasso zmarszczył
brwi.
- Ale jeszcze nie podano deseru.
- Jesteśmy zmęczeni i potrzebujemy wypoczynku. Ujął Therese
za ramię. W oczach miał drapieżny błysk niczym jastrząb gotów do
rzucenia się na ofiarę.
- Chodz. Powinnaś już być w łóżku. Wiedziała, że opór nie ma
sensu, więc nie dyskutowała.
- To nie jest zły pomysł - zgodził się Tomasso, jednak
spojrzenie, którym obrzucił Maggie, świadczyło, że nie sen miał na
122
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
myśli. Ona poczerwieniała, ale uśmiechnęła się z wyraznym
zadowoleniem.
Opuściwszy jadalnię, Claudio wziął Therese na ręce. Trzymał ją
delikatnie i przyciskał do piersi. Poczuła się bezpieczna i
rozpieszczana, choć wcześniej zapewniała męża, że tego nie
potrzebuje.
Kłamczucha. Przecież właśnie tego jej brakowało. Tym niemniej
zaprotestowała.
- Puść mnie. Mogę iść sama. - Ale to takie miłe, że nie musiała
tego robić. - A jeśli któryś z twoich braci wyjrzy i zobaczy, jak mnie
niesiesz? Albo ktoś ze służby? Będą komentarze.
- Nie wiedziałem, że tak bardzo boisz się plotek.
- Nie boję się.
- Więc wyjaśnij, dlaczego odwiedzałaś lekarza w takiej
tajemnicy, i to w Stanach.
- %7łeby uniknąć wrzawy w mediach.
- Plotek.
- Chcesz powiedzieć, że ciebie one nie martwią? Nie obeszłoby
cię, gdyby jutro gazety dowiedziały się o mojej bezpłodności?
Pamiętam, jak się na mnie zdenerwowałeś, kiedy zabrałam Maggie na
zakupy w Nassau i postanowiłam skorzystać z hotelowego basenu z
gorącą wodą, zamiast pozostać w swoim pokoju.
- Wtedy narażałaś się na plotki z całkiem niewinnego powodu.
Ukrywanie poważnych problemów zdrowotnych dla zachowania
pozorów to całkiem inna sprawa.
123
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Nie chodziło mi o zachowanie pozorów.
- Nie?
- Nie. Po prostu... Nie chciałam, żeby to wyszło na jaw przed
naszym rozwodem. To by ci zaszkodziło w oczach opinii publicznej.
Przeciętny człowiek nie rozumie, co to znaczy być członkiem rodziny
królewskiej.
- Ponieważ rozwodu nie będzie, twoje obawy były
nieuzasadnione.
- Jesteś głupio uparty i nie obchodzi mnie, co mówisz. Nie chcę,
żeby twoja rodzina martwiła się z powodu drobiazgu.
- Ta choroba to nie drobiazg. Ale uspokój się. Gdyby zobaczył
nas ktoś ze służby lub z rodziny, uznałby, że nie mogę się doczekać,
aby cię wykorzystać.
- O tym nie ma mowy. - Nie dlatego, że nie chciała. Zawsze go
pragnęła, ale ból był wielką przeszkodą w uprawianiu miłości.
Zatrzymał się w połowie schodów i spojrzał na nią gniewnie.
- Naprawdę myślałaś, że spróbuję cię uwieść, gdy tak fatalnie się
czujesz?
Wyglądało na to, że naprawdę go zdenerwowała. Skrzywiła się.
- Nie, oczywiście, że nie. Nie wiem, czemu tak powiedziałam.
I naprawdę nie wiedziała. W głębi serca żywiła przekonanie, że
umyślnie nigdy nie zrobiłby jej fizycznej krzywdy.
- To dobrze, bo tylko samolubny drań zignorowałby twoje złe
samopoczucie i ból, żeby się domagać seksu.
- Nigdy cię tak nie nazywałam.
124
anula
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Może nie używałaś tych słów - przyznał, ale wyczuwało się, że
był przekonany, że tak właśnie myślała.
Zaszokowana wpatrywała się w jego surowe oblicze, gdy znowu
podjął wspinaczkę po schodach.
- Nigdy nie sugerowałam, że tak uważam.
- A jak byś nazwała to, że gdy się dowiedziałaś o swojej
chorobie, natychmiast założyłaś, że jedynym rozwiązaniem jest
rozwód?
- Praktycznym rozwiązaniem. - Jedynym, które miało sens.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]