[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jęknęła Aurian. Była już tak zmęczona, że łatwo ogarnęło ją zniechęcenie. Mdliło ją
od rozlanej dotychczas krwi, a poza tym, przyzwyczajona do prostego, obosiecznego
miecza, jakiego używał jej ród, nie najlepiej czuła się z zakrzywioną szablą, w którą
się uzbroiła. Nie jest łatwo uczyć się całkowicie nowej techniki, tocząc właśnie walkę
o życie. Bohan pociągnął ją za rękę, wskazując drogę, którą przyszli. Aurian
zmarszczyła brwi, usiłując rozszyfrować jego gesty.
Chcesz powiedzieć, że tam jest inne wejście? spytała.
Niemowa energicznie pokiwał głową.
Ależ oczywiście wyszeptał Yazour. Kuchnia. Korytarz prowadzi na tyły komnaty
audiencyjnej, tak aby łatwo można było przynieść tam jedzenie.
Pospiesznie ułożyli plan. Aurian z Bohanem, Shia i niewielka grupa żołnierzy pójdą
od tyłu i zaatakują komnatę. Yazour wraz ze swoimi ludzmi, na sygnał Aurian,
zaskoczą straże przy głównym wejściu. Aurian natychmiast zebrała swoją grupę i z
Bohanem na czele wyruszyła.
W kuchni przerażonej służby pilnowało z pół tuzina strażników Khisu. Jeśli Aurian
spodziewała się jakiejkolwiek pomocy ze strony służby, to szybko porzuciła tę myśl.
Już na początku walki wykorzystali pierwszą sposobność do ucieczki, trzymając się
jak najdalej od wysokiej czerwonowłosej wojowniczki i przerażającego Demona.
Zajęta dwoma żołnierzami, którzy koniecznie chcieli ją zabić, Mag miała tylko
nadzieję, że służba nie ucieknie w kierunku komnaty i tym samym nie zdradzi całego
planu. Z bijącym sercem podbiegła do drzwi, broniąc się niewygodną szablą najlepiej
jak umiała. Nagle za napastnikami pojawiła się ogromna postać Bohana i potężne
ręce zacisnęły się na obu szyjach. Shia z przyjemnością dokończyła dzieła swymi
pazurami.
Ale zabawa! powiedziała.
Cieszę się, że dobrze się bawisz odrzekła słabo Aurian, łapiąc oddech.
Pomieszczenie wyglądało niczym rzeznia, a beznadziejna, cienka tunika, w którą
ubrał ją Harihn, cała nasiąkła krwią. Mag szybko przebiegła wzrokiem po trupach.
Dobrze. Wszyscy przeciwnicy nie żyją. I dwójka ich ludzi też, stwierdziła z żalem.
Wezwała pozostałych i ruszyli za Bohanem przez niskie wejście, ukryte na tyłach
kuchni.
Z drugiej strony przejścia nie było drzwi schody prowadzące do sali kończyły się
łukiem z zaciągniętą zasłoną. Aurian uchyliła ją ostrożnie, na tyle tylko, żeby
popatrzeć przez niewielki prześwit. Stojąc nieomal bezpośrednio za tronem,
zobaczyła bladego z przerażenia Harihna pilnowanego przez dwóch strażników. Nie
musiała się martwić, że zostanie zauważona, gdyż oczy wszystkich skierowane były
na podłogę u stóp Xianga. Klęczał tam związany Anvar, z mocno zaciśniętymi
powiekami i szarą, zupełnie bezkrwistą twarzą. Nad nim stała na czarno ubrana
postać z podniesionym mieczem.
Teraz! wrzasnęła Aurian. Shia przemknęła obok niej i jednym susem dopadła
Khisu, całym ciężarem przygniatając go do podłogi i zaciskając potężne kły na jego
szyi.
Rzucić broń! Jeśli ktokolwiek choć drgnie, Khisu umrze! krzyknęła Aurian.
Z zewnątrz dobiegały odgłosy zawziętej walki, to Yazour ze swoimi ludzmi wkroczył
do akcji. Aurian kazała swoim ludziom, aby pozbierać porzuconą przez strażników
Xianga broń. Chociaż wolałaby podejść do Anvara, zamiast tego ruszyła do
oszołomionego księcia. Kłaniając się przed nim dostrzegła Yazoura, który na chwilę
pojawił się przy głównym wejściu, aby dać znać, że wszystko w porządku.
Wasza Wysokość powiedziała dobitnie Aurian. Dzisiaj odrzuciłeś propozycję
wykorzystania magii dla zdobycia tronu. Teraz oferuję ci go raz jeszcze, ale już
sposobami Zmiertelnych. Powiedz tylko słowo, a będziesz Khisu.
Harihn wpatrywał się w nią przez chwilę, starając się zrozumieć gwałtowną odmianę
swego losu. Kiwnęła potwierdzająco głową, a książę nagle uśmiechnął się i podszedł
do ojca. Aurian podążyła za nim. Teraz Xiang dygotał ze strachu. Całe okrucieństwo
jego twarzy zdawało się przechodzić na oblicze syna i Mag przeraziła się tym, co
zrobiła.
No cóż, ojcze powiedział Harihn. Jakie to uczucie być ofiarą? Mojej matce
spodobałby się ten widok.
Synu, błagam cię& przerażony Xiang stracił kontrolę nad pęcherzem i ciemna
plama zaczęła powiększać się na podłodze. Proszę&
Aurian widziała, ile to słowo go kosztuje.
Błagasz ojcze? Oczy Harihna błyszczały. To mi się podoba! Pobłagaj jeszcze
trochę&
Synu& proszę. Zrobię wszystko&
Harihn odwrócił się z obrzydzeniem.
Nie! Słowo to zabrzmiało, jakby wyrwało się z głębin jego duszy. Z trudem
opanowując głos odwrócił się, by spojrzeć na wszystkich obecnych. Nie chcę tego
tronu powiedział zdecydowanie. Dzisiaj aż nadto nauczyłem się, jak władza
korumpuje. Władza czarów jego wzrok przebiegł chłodno po Aurian władza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]