[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ca Pasowski stwierdził, że ludzmi tymi byli z pewnością %7łydzi. Za namową
sąsiadów ojciec dziecka poszedł z synem na posterunek MO, kazano mu
jednak przyjść nazajutrz - był to już pózny wieczór. Tymczasem wieść o
porwaniu dziecka przez %7łydów poczęła już zataczać coraz szersze kręgi i
następnego dnia ojciec i syn zgłosili się do milicji w asyście grupy ludzi. Po
drodze chłopca zaprowadzono na ulicę Planty, gdzie Pasowski miał mu zasu-
gerować, że właśnie w tym domu był przetrzymywany. Wskazano też dziecku
jakiegoś mężczyznę, by potwierdził, że to on dał mu paczkę do odniesienia.
Człowiek ten został zatrzymany przez milicję.
2.3. Wersja ta, potwierdzona zeznaniami znajdującymi się w aktach proce-
sowych, stanowiła dla władz punkt wyjścia do tezy o pogromie jako spisku
wrogów władzy ludowej. Referując ją 19 lipca na posiedzeniu Komisji Ad-
ministracji i Bezpieczeństwa KRN płk Grzegorz Korczyński, przedstawiciel
MBP, zaczął swoje wystąpienie od stwierdzenia: Jakkolwiek ziemia kielecka
stanowi silny bastion demokracji, to jednak istnieje tam również silne podzie-
mie. Nie należy zapominać, ze Kielecczyzna jest ojczyzną Brygady Zwięto-
krzyskiej NSZ, współpracującej tu otwarcie z Gestapo. Obecnie w Kielecczy-
Polacy. %7łydzi Komunizm...
125
znie silną działalność przejawiają organizacje podziemne NSZ, WiN oraz
ROAK. Działalność antysemicką zaobserwowano już w maju 1946 roku. Po
krótkim i pobieżnym opisie wydarzeń Korczyński stwierdził: Celem organi-
zowania pogromu było sianie nienawiści do rządu. Słyszano okrzyki "precz z
rządem, premierem, bezpieczeństwem", "niech żyje Anders". Mieli też uwijać
się ludzie w mundurach andersowskich, którzy dyrygowali tłumem^01
W tym scenariuszu kluczowa rola przypadała Pasowskiemu, który miał od-
powiednio pokierować biegiem wypadków. Henryk Błaszczyk po latach
stwierdzając: chcieli, bym coś powiedział na Pasowskich, dodał, że wszystko
było wyssane z palca. Pasowski, aresztowany i do amnestii 1947 roku prze-
trzymywany w więzieniu (podobnie jak Walenty Błaszczyk, ojciec), nigdy nie
stanął przed sądem.102 Przeto jedno z dwojga: albo odstąpiono od oskarżenia,
uznawszy, że rola podżegacza została mu przypisana niesłusznie, co dezawu-
uje oficjalną wersję, albo też - co wydaje się bardziej prawdopodobne -
zaniechano dochodzenia w kwestii genezy pogromu, jak też jego mechani-
zmu. W dyskusji nad informacją Korczyńskiego, Franciszek Kamiński wska-
zywał, że wyniki śledztwa, z którymi zaznajomiono posłów, nie dają odpo-
wiedzi na liczne nasuwające się znaki zapytania. Tymczasem śledztwo zosta-
ło, jak się wydaje, ucięte, ograniczono się do skazania 25 osób, przypadkowo
wybranych spośród pogromowego tłumu, sądzonych w trzech kolejnych jaw-
nych procesach, a także kilku osób skazanych za zamkniętymi drzwiami-103
2.4. Nasuwające się wątpliwości na temat pierwszych impulsów, które w
dalszym toku wypadków miały doprowadzić do pogromu, wzmacnia relacja
ówczesnej sekretarki wydziału do spraw funkcjonariuszy WUBP w Kielcach,
zamieszkałej od wielu lat za granicą - obecnie w Izraelu. Pytana przez Mi-
chała Chęcińskiego, co wie o tamtych wydarzeniach, przekazała wersję częś-
ciowo zbliżoną do ogłoszonej przez PAP 5 VII 1946 roku. Mówiła o zatrzy-
manym przez UB chłopcu i jego matce. Wedle niej, dziecko zostało zabrane
wieczorem przez dwóch jegomości. Zabrane prawdopodobnie jakieś 29 km od
Kielc w okolicy Końskich. Tak to określono. Gdzieś na wieś to dziecko zostało
zabrane, bodajże dobę wcześniej. Nauczono dziecko, co ma mówić. Na pyta-
nie: kto uczył, czy ustalono? odpowiedziała: właśnie, tych, którzy uczyli, nie
znaleziono. Bo to byli sprawcy pogromu. Pogrom kielecki byt bardzo dobrze
zorganizowany. Porwali to dziecko, dziecko zatrzymano, matka zebraczka
wróciła pózno do domu, nie zwróciła zbytnio uwagi, ze dziecka nie ma. Ale
przyszedł mężczyzna i powiedział jej: Słuchaj, twego syna nie ma w domu,
idz, zamelduj na policji". Ona nie zameldowała. Dzieciak byt faktycznie wy-
mizerowany, boja go widziałam jakieś 10-20 minut po aresztowaniu. Może
126
Krystyna Kersten
był przestraszony, ale widziałam go pózniej tet Pasowski, z którym rozma-
wiał reporter "Kontrastów", określił Błaszczyków jako ciemnotę i nędzę.
Kontynuując swoją relację, była funkcjonariuszka WUBP stwierdziła, że dzie-
cko nauczono, zęby posiedziało, ze był zabrany przez %7łydów, przetrzymywana
w piwnicy Komitetu %7łydowskiego, ze mieli go zabić. I na pytanie: kto to zrobił,
miał pokazać na pierwszego napotkanego %7łyda. Tam, przy tym komitecie.^
Podobnie, przypomnijmy, przedstawiał to Shneiderman, pisząc o wykorzysta-
niu dziecka celem diabelskiej machinacji.
W świetle krytyki zródłowej żadne ze świadectw ówczesnych, jak i pózniej-
szych, nie może być traktowane jako w pełni wiarygodne. Wiele z nich wza-
jemnie sobie przeczy. Sprawa pozostaje zagmatwana i niejasna. Możliwości
manipulowania zeznaniami dziecka były nieograniczone. Przesłuchujący ofi-
cer, przyjmując, że mówi dziś prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, nie miał
doświadczenia śledczego. Zresztą, jeżeli - podkreślam: jeżeli - istnieli jacyś
inspiratorzy pogromu z tej strony, krąg wtajemniczonych był bardzo wąski,
ograniczał się do osób związanych z resortem Laurentija Berii oraz bezpo-
średnich wykonawców. Nie wiemy, czy chłopiec sam zmieniał swoje opo-
wiastki, czy też jedna z nich - pierwsza? druga? - została przez kogoś
wymyślona i dziecku zasugerowana. Kto, dlaczego miałby to uczynić? Można
tylko postawić znaki zapytania.
3.1. Przebieg wydarzeń od momentu zgłoszenia się ojca i syna Błaszczyków
do komisariatu MO 4 lipca rano, ostatnio wnikliwie przeanalizowany przez
Bożenę Szaynok, wskazuje niezbicie, że do rozpalenia pogromu i eskalacji
ekscesów przyczyniło się w wielkim stopniu postępowanie milicji, UB, woj-
ska.105 Nie idzie tu o szeregowych milicjantów, z których czterech zostało
osądzonych w procesach lipcowym i listopadowym - dwaj za udział w po-
gromie, dwaj za niedbalstwo służbowe. Zaczęło się od tego, że kierownik
komisariatu (sądzony w marcu 1947 roku) nie tylko zatrzymał wskazanego
przez chłopca człowieka, ale wysłał patrol milicji z nakazem przeprowadzenia
rewizji w domu Komitetu %7łydowskiego w poszukiwaniu zwłok rzekomo po-
mordowanych dzieci. W drodze milicjanci prowadzący chłopca, który miał
im wskazać, gdzie był więziony, rozpowiadali dokąd i po co idą, podsycając
wzbierające podniecenie rosnącego z każdą chwilą tłumu. Około godz. 9.30,
gdy patrol przybył na miejsce, pod domem na Plantach zebrało się już około
200-300 osób, zrazu zachowujących się biernie, przyglądających się czynno-
ściom milicjantów, ale wykazujących już wyraznie postawę wrogą wobec %7ły-
dów. Można powiedzieć, że to ten patrol spowodował zgromadzenie się tłu-
mu; stwierdzano, że skoro milicja idzie szukać pomordowanych dzieci, musi
Polacy. %7łydzi Komunizm...
127
to być prawda. Wysianie przez przybyłego w tym czasie do komisariatu za- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl