[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Popatrzyła na niego z niewinną minką. - Kowboje chyba nie
jedzÄ… ciasteczek.
Dusty poczuł się rozdarty między dumą a łakomstwem.
- Nie śmiem odmówić przez grzeczność - rzekł wreszcie. - Po
możemy ci się ich pozbyć, jeśli nikt ich nie zechce.
- Jestem wdzięczna. - Postanowiła, że od tej chwili zawsze
będzie piekła dodatkowe ciasteczka. - Och, niemal zapomniałam.
- Podeszła do dzieży, wyjęła z ciasta ślubną obrączkę i włożyła na
palec. - Ten wąż tak mnie zdenerwował, że zupełnie zapomniałam,
że mi się ześlizgnęła z palca.
- Powinniśmy dać ją do zmniejszenia, zanim ją zgubisz. - Jake
kopnął skrzynię na drewno. - A dzieżę możesz włożyć do furgonet
ki. Upieczesz w kuchni u dziadka, to pomoże stworzyć tam atmo-
Anula43&Irena
scandalous
sferę domu. - Zapach ciastek i włosów Wynne. - Ruszcie się lu
dzie, robota czeka.
- Najpierw mieszkaliśmy tu z konieczności - pokręcił głową
Dusty. - Potem przeprowadziliśmy się do Chesterfield, gdzie czułeś
się zle. Następnie wróciliśmy do Lost Trail, bo się ożeniłeś. Teraz,
po dziesięciu dniach wracamy do Chesterfield. Zdecyduj się, szefie,
bo już kręci mi się w głowie.
Przeprowadzka trwała dłużej, niż się spodziewali, i nie udało się
zakończyć wszystkiego przed sobotą. Wynne odłożyła na potem
rozpakowywanie rzeczy osobistych, bo musiała zająć się przygoto
waniem kolacji. Przyniosła stosy talerzy do jadalni i umieściwszy
je na bufecie, rozejrzała się wokół z satysfakcją. Stół mógł pomie
ścić dwanas'cie osób, o wiele więcej niż potrzeba, lecz na pewno
przyda się podczas Zwięta Dziękczynienia.
- Halo! Jest tam kto? - Do jadalni wszedł mężczyzna z wielkim
bukietem kwiatów i stanął jak wryty na jej widok. - Ty jesteś
Wynne, żona Jake'a?
- Zgadza się - odparła, zastanawiając się, czemu tak zdumiał
go jej widok. - A ty...?
- Przepraszam - zreflektował się. - Peter Bryant, prawnik Ja
ke'a i od czasu do czasu jego przyjaciel. Nie powinienem siÄ™ tak
gapić, ale nie tak sobie wyobrażałem żonę Jake'a. Mój przyjaciel
ma lepszy gust, niż myślałem.
- Miło mi poznać. - Pochyliła głowę na bok. - Czemu przyja
ciel od czasu do czasu?
- Mam niemiły zwyczaj wkurzania go - wyznał.
- Kiedy to się dzieje, przestajecie być przyjaciółmi?
- On tak twierdzi.
- Czy to dla mnie? - Zerknęła na kwiaty.
- Oczywiście. - Wręczył jej bukiet. - Powitalny prezent do
brosąsiedzki. Niestety, nieco spóz'niony. Mam jednak przynaj-
Anula43&Irena
scandalous
mniej wymówkę, by zobaczyć się z tobą przed dzisiejszym przy
jęciem.
- Nie potrzebujesz żadnych wymówek - roześmiała się Wynne.
- Kwiatów też nie musisz przynosić. Zawsze jesteś mile widziany.
- Prawdę mówiąc, wolałbym je przynieść ze szczerego serca.
Jednak musiałem się upewnić, czy jesteście przygotowani na dzi
siejsze przyjęcie.
Spojrzała na niego badawczo. Czyżby ten wieczór był ważniej
szy, niż sądziła?
- Chyba jesteśmy. Wszystko zbiegło się co prawda na ten sam
dzień: przeprowadzka i przyjęcie. Czy wiesz, że będzie to nasza
pierwsza noc w tym domu?
- Jake coś o tym wspominał. Nie mogę zrozumieć, czemu od
razu was tu nie ulokował. Będziesz musiała jednak odpowiedzieć
na kilka pytań.
- Czy jestem gotowa na dziś wieczór? - Skinęła w stronę bufe
tu. - Właśnie nakrywam stół. Podanie jedzenia nie zajmie dużo
czasu i...
- Dom wygląda prześlicznie i jestem przekonany, że kolacja
wypadnie znakomicie. - Zmarszczył brwi. - Nie martwi cię powód,
dla którego się spotykamy?
- Prawdziwym powodem... - Umilkła, bo w tonie Petera wy
czuła coś, co ją zaniepokoiło. - Może kawy?
- Tak, poproszę, a także kilka tych słynnych twoich ciasteczek
- dodał z chłopięcą zachłannością.
- Bardzo poprawiły moje stosunki z Dustym - uśmiechnęła się.
- Nie do wiary, co mężczyzni są gotowi oddać za talerz ciastek.
- Muszą być niezwykłe. - Poszedł za nią do kuchni i z wprawą
bywalca wyjął z kredensu dwie filiżanki, a następnie napełnił je
świeżo zaparzoną kawą. - Jaką pijesz?
- Z mlekiem i cukrem.
Peter zajrzał do lodówki i wyjął stamtąd karton mleka.
Anula43&Irena
scandalous
- Rozumiem, że Jake mówił z tobą o dzisiejszym wieczorze.
- Oczywiście. - Ułożyła ciasteczka na talerzyku i usiadła przy
kuchennym stole. - Byłam trochę zaskoczona, gdy dowiedziałam
się, że zjawi się Randolf. .
Peter sięgnął po ciasteczko.
- Nie darowałby sobie tego za nic w świecie. Wciąż ma nadzie
ję, że zdoła pozbawić Jake'a spadku. Są wspaniałe. Nic dziwnego,
że Dusty skacze wokół ciebie na dwóch łapkach.
- Dziękuję. Odkąd mam ich pełne pudełko, jesteśmy najlepszy
mi kumplami. Czegoś tu nie rozumiem. - Pokręciła głową. - Skoro
Jake i ja jesteśmy prawowitym małżeństwem, to czemu Randolf ma
nadzieję pozbawić mojego męża spadku?
- Ponieważ sędzia Graydon nie uznał jeszcze tego małżeństwa.
Nie może tego zrobić, zanim z wami nie porozmawia i nie uzyska
potwierdzenia, że ty i Jake... no, rozumiesz. - Sięgnął po następne
ciastko. - Myślałem, że Jake wszystko ci wytłumaczył.
Pochyliła się nad filiżanką, bo zdała sobie nagle sprawę, że jest
mnóstwo rzeczy, o których nie ma pojęcia.
- Musiało mi to wylecieć z głowy. .
- Gdybym nie znał sprawy, może nawet byłoby to śmieszne.
Zanim Jake cię poślubił, wszystko wydawało się takie proste. Miał
znalezć praktyczną kobietę...
- Praktyczną? Nic dziwnego, że zdumiałeś się na mój widok.
- Niezupełnie spełniasz te kryteria - przyznał. - Nie w tym
rzecz. Najistotniejszym punktem testamentu jest to, żeby żona sta
wiła się przed sędzią i złożyła stosowne oświadczenie. Jednak od
kąd sprowadził cię do domu, stał się bardzo drażliwy w tej kwestii.
Jakie warunki? Co za oświadczenie? Nie miała odwagi zapytać
wprost. Peter najwyrazniej uważał, że Jake wszystko jej wyjaśnił.
Kolejne pytanie: Czemu tego nie zrobił?
- Więc mówisz, że Jake zrobił się drażliwy w tej sprawie?
- Nie chce stawiać cię w niezręcznej sytuacji. Prosił mnie, że-
Anula43&Irena
scandalous
bym namówił sędziego na bardziej kameralne spotkanie. Przynaj
mniej nie będziesz musiała stawać przed sądem i w obecności ca
łego Chesterfield informować go, że wasze małżeństwo zostało
skonsumowane. Chociaż nawet przy kolacji będzie to krępujące.
Zbladła i gwałtownie odstawiła filiżankę.
- Więc muszę...
- Nieprawdopodobne, co? - pokiwał głowa, Peter. - Pan Che
sterfield był zwariowanym dziwakiem. Jednak postanowił ożenić
Jake'a w pełnym tego słowa znaczeniu.
- Ale dlaczego?
- O to musisz spytać Jake'a. - Dopił kawę i wstał, chwytając
przy tym dwa kolejne ciasteczka. - Przykro mi, że zjadam i zmy
kam, ale musiałem upewnić się, czy wszystko gra.
- Jestem wdzięczna za troskę, nawet bardziej, niż mógłbyś
przypuszczać.
- Dziękuję za gościnę, do zobaczenia wieczorem.
Po wyjściu Petera Wynne przez godziną przygotowywała jadal
nię, wciąż zastanawiając się nad tą rozmową. Nie rozumiała, czemu
mąż jej o niczym nie powiedział. Może odkładał to na ostatnią
chwilÄ™? Bez sensu.
Wczesnym popołudniem wszystko było gotowe. Ls'niły wyczy
szczone srebra, a stół i krzesła wypolerowała do połysku. Kwiaty
od Petera stały pośrodku w srebrnym wazonie. Teraz tylko wziąść
prysznic i przebrać się.
Jake wszedł do sypialni, akurat gdy wyłaniała sią z łazienki.
.- Widziałem stół. Wspaniała robota, dziękuję.
- Nie chciałam dawać Randolfowi powodu do narzekań.
- To go nie powstrzyma - uśmiechnął się.
- Czy Dusty i chłopcy już pojechali?
- Przed chwilÄ…. SÄ… podnieceni perspektywÄ… nocowania pod go
łym niebem z prawdziwymi kowbojami. Chick o mało nie prze
mówił.
Anula43&Irena
scandalous
- Wkrótce zacznie mówić, wiem to. - Pętla żalu i smutku, która
[ Pobierz całość w formacie PDF ]